46

4.7K 165 15
                                    

*Luke*
Siedzimy w domu Hope i próbujemy dowiedzieć się kto mógł ją porwać. Oliwia i Daniel zwołali gang, jak próbowali się oderwać od tego tak teraz to konieczne. Siedzimy już nad tym pół dnia, jest dwudziesta druga i nadal nic. Z tego co wiemy nikt z innych gangów nie ma problemów, jest bez walk czy coś, więc to na pewno nikt z nich.

-Daniel kto to mógł zrobić?- zapytała zapłakana ciocia.

-Nie wiem kochanie, spokojnie. Znajdziemy ją, na pewno.- powiedział pewnie i popatrzył na nas. Wszyscy kiwnęliśmy głowami.

-Jeśli stracę drugie dziecko nie przeżyje tego. Nie dam rady.- szepnęła załamana.

Cholera nie, przeżyje. Znajdę ją choćby nie wiem co.

-Nie mów tak Liv. Odnajdziemy ją choćby nie wiem co, a ten co to zrobił będzie umierał w męczarniach.- wywarczał. Był zły, bardzo zły.

-Oby Dan...oby.- Aż przykro się patrzy na ten widok, ale to zrozumiałe, jedno dziecko straciła, nie może stracić drugiego.

Siedzieliśmy prawie do rana, a później rodzice mojego maleństwa kazali nam się przespać. Wierciłem się z godzinę aż w końcu zasnąłem z myślą gdzie może być moje maleństwo i jak się trzyma...

*Hope*
Obudziłam się z bólem obydwóch rąk, kostek i karku. Chciałam się poruszyć, ale nie mogłam. Co jest do cholery? Zaczęłam się szarpać, ale miałam związane ręce oraz nogi. Siedziałam na starym drewnianym krześle.

To wcale nie jest wygodne...

Zaczynam powoli panikować. Gdzie jestem? Ile spałam? Kto mnie porwał? I co najważniejsze, dlaczego?

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na przeciwko mnie stare drewniane drzwi. Ściany wyglądały na strasznie stare, całe podrapane. Jedno małe okno przez które wylatywało trochę światła, choć i tak było ciemno. Musi być późny wieczór. Pod ścianą za mną stoi stare metalowe łóżko z szarą pościelą, a może to brud? Nie wiem. A na środku ja na krześle.

Ponownie zaczęłam się szarpać i poczułam coś między piersiami, w staniku. Poruszałam już spokojniej i poczułam, że to telefon. Jak..?

Ach! No tak! Gdy ktoś zaszedł mnie od tyłu i zorientowałam się, ze to nie Luke schowałem go tam! Oczywiście jak najbardziej dyskretnie. Boże...jak można czegoś takiego nie zauważyć?! To muszą być amatorzy, bo w ogóle nic nie wiedzą.

Chwila chwila

Przecież mama uczyła mnie jak rozplątywać takie rzeczy!

Gdy miałam już odwiązywać usłyszałam skrzyp drzwi.

Boże moje uszy...

Weszła osoba ubrana na czarno. Po figurze i stylu chodu poznałam, że to kobieta. Niestety nie mogłam zobaczyć kto to, bo miała na sobie kominiarkę.

Hah o czymś jednak pomyślała.

-Wreszcie księżniczka raczyła wstać. Spałaś od popołudnia, aż do wieczora, następnego dnia kretynko.- powiedziała sarkastycznie. O cholerka, to se pospałam.

-Kiedyś trzeba, nie?- odpowiedziała tym samym tonem.

-Słuchaj szmato, nie bądź taka mądra, bo właśnie tutaj przeżyjesz swój koszmar.- wywarczała łapiąc mnie za włosy. Auć...

-Phy! Ach tak? Kuurde sram po portkach.- nie daj się Hope. Musisz być twarda i pokazać, że się nie boisz.

-Zamknij ryj.- dała mi z liścia. Kurde to było mocne.

Only friends? No.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz