48

5.3K 193 41
                                    

Podszedł do mnie Nathan cały zapłakany.

-H-Hope...tak bardzo cię przepraszam...to moja wina...mogłem tam zostać nie uciekać...najwyżej mi by się oberwało. Tak strasznie się przepraszam.- wyłkał.

-Chodź się przytul mały.- uśmiechnęłam się lekko i wyciągnęłam rękę. Od razu się wtulił płacząc w moje ramie.
-Posłuchaj to nie twoja wina, rozumiesz? Gdybys tam został to byś wszystko zobaczył i do tego ty byś dostał. Nie zasługujesz na takie życie, wiesz? Cieszę się, że zdołałam ci pomoc. Teraz będzie już tylko lepiej, tak? Zapomnij o niej, moja mama jest psychologiem. Pomoże nam. Zamieszkasz u mnie i zapomnisz o tym co przeżyłeś tutaj.- wychrypiałam ledwo co i popatrzyła na mamę. Ta kiwnęła głową zapłakana.

-Dziękuję Hope, tak straszliwie ci dziękuję.- płakał w moje ramię.

-No już nie płacz, idź do dziewczyn się zapoznaj z nimi dobrze? Są naprawdę bardzo miłe.- Nathan kiwnął lekko głową, dał mi całusa w czoło i podszedł do dziewczyn.

-Mamuś, chodź do mnie.- szepnęłam.
-Gdzie Lena?- zapytałam zauważając, że jej nie ma.

-Została u nas w domu. To nie jest dobry widok dla niej.- uśmiechnęła się lekko przez płacz.

-Nie płacz mamuś, przeżyje to. Pomożesz mi.- powiedziałam pocieszająco, choć tak naprawdę czułam się jak gówno.

-Oczywiście, że tak córeczko. Zachowałaś się tak walecznie. Uratowałaś młodego ryzykujàc swoje życie. To naprawdę piękne.- wyszeptała płacząc.

-Oj mamuś, każdy by się tak zachował na moim miejscu. On nie zasługiwał na takie życie. Cztery lata żył w wiecznym strachu przed siostrą. To musiał być koszmar.

-Pomożemy mu kochanie. Damy mu dom. Kochającą rodzine, przyjaciół. Wszystko jakoś się ułoży, tak?- kiwnęłam głową z lekkim uśmiechem.
-Prześpij się kochanie.- pogłaskała mnie po głowie i przykryła kocem.

Leżałam chwile i odpłynęliśmy do krainy snów...

*Luke*
Gdy wszedłem do środka po prostu mnie zamurowało. Ten śmieć chciał zgwałcić moją Hope! Obudziłem się, gdy usłyszałem jej błaganie. Zawołałem wujka, aby przyszedł tutaj. Podszedłem do chuja i dałem mu w pysk, oczywiście nie jeden raz, ale należało mu się!

-Luke! Zabierz ją do auta, ja się nim zajmę.- oderwałem się od chuja i wziąłem moje maleństwo.

Spokojnie kochanie, już nic ci nie grozi.- szepnąłem do niej.

Nie no nie mogę tak tego
zostawić.

Stanąłem w progu i powiedziałem:
-A to na nauczkę, że nie robi się nic wbrew woli kobiety, a tym bardziej mojej kobiety.- po tych słowach strzeliłem mu w chuja.

Auć...aż mnie zabolało. Jednak dobrze mu tak.

-Lu-luke...- wychrypiała po chwili.

-Słucham cię maleństwo.- Boże jest w okropnym stanie, cała opuchnięta, sine nadgarstki i kostki, słaba, cała zapłakana, porwaną koszulkę i bieliznę na sobie...co ona musiała przeżyć.

-O-ona jest w piwnicy...- na pewno chodzi o tą porywaczkę.

-Dobrze, już cichutko, odpocznij.- powiedziałem.

-A...a co z małym?- pomimo swojego stanu, martwi się o innych. I jak tu jej nie kochać?

-Wszystko dobrze. Jest z dziewczynami. Zaraz go zobaczysz skarbie.- kiwnęła głową.

Only friends? No.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz