*2 tygodnie później*
Hmm minęło dwa tygodnie od mojej bójki z Dianą i dwa tygodnie odkąd dowiedziałam się, że Lena się tnie. Porozmawiałyśmy i namówiłam ją razem z Michael'em aby porozmawiała z moją mamą. No bo w końcu, jesteśmy rodziną, a moja mam jest psychologiem, więc dlaczego by nie? Oczywiście nie poszło to od tak. Na początku upierała się jak mogła. Krzyczała, że nie jest chora psychicznie i nie będzie gadać z psychologiem nawet pomimo tego, że to jej ciocia.
Nie rozumiem czemu ludzie gdy mają iść do psychologa to od razu "są chorzy". Oni są od tego aby może doradzić, wysłuchać czy nawet spojrzeć na coś z innej perspektywy.
Na następny tydzień porozmawiała z moją mamą. Umówiły się, że będzie przychodzić do niej co tydzień i rozmawiać, a mi obiecała, że gdy usłyszy choć jedno słowo skierowane w jej stronę, które by mogło ją zranić zadzwoni do mnie bądź napiszę od razu.
A i muszę się pochwalić. Od półtora tygodnia zaczęłam grać w koszykówkę. Tak naprawdę dopiero, gdy zaczęłam kozłować piłką i rzuciłam do kosza poczułam jak bardzo mi tego brakowało. Teraz codziennie mam w ręce piłkę do kosza, nieważne po co, czy tylko porzucać, podbijać, obojętnie. Z szafy wyciągnęłam stary strój do kosza, medale, puchary i rozłożyłam na szafkach, a strój wyprałam. Wymazałam sobie z pamięci Abby również dzięki pomocy mojej mamy. Była ze mną na pierwszych "treningach" i pomagała mi zapomnieć. Udało mi się. Mogę wrócić do swojego marzenia. Mogę znów grać w kosza, a co najlepsze utrzeć nosa Abby. W poniedziałek mam zamiar iść do pani dyrektor i zapytać się czy byłaby szansa na utworzenie damskiej drużyny koszykówki. Oby się zgodziła, zajmę się wszystkim, naprawdę.
Został miesiąc szkoły, a za trzy tygodnie jest mecz. Straszliwie mało czasu, ale jeśli pani dyrektor się zgodzi i szybko nabędzie dziewczyn i będą gotowe, to czemu by nie spróbować?*Poniedziałek*
Wstałam dziś pełna energii. Ubrałam się w:
Szybko zjadłam śniadanie, napiłam się soku i biorąc pieniądze na lunch wybiegłam z domu, ponieważ czekał na mnie Luke. Dziś przyjechał po mnie swoim Mustang'iem. Uwielbiam ten samochód.
Przywitałam się z Luke'iem i ruszył w stronę szkoły. Ja za ten czas spakowałam telefon, słuchawki oraz pieniądze do plecaka, a potem włączyłam radio gdzie akurat leciała piosenka „Imagine Dragons- Thunder". Uwielbiam ją, więc od razu zaczęłam śpiewać tak samo jak i Luke. I tak na śpiewaniu upłynęła nam droga do szkoły. Wyszliśmy z samochodu uśmiechnięci i podeszliśmy do przyjaciół. Gdy się z nimi przywitałam od razu skierowałam się do pokoju dyrektorki.-Powodzenia maleństwo- Luke pocałował mnie w policzek i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i wzięłam głęboki wdech. Dasz radę Hope...
Zapukałam i zaraz usłyszałam "Proszę" pociągnęłam za klamkę.-Dzień dobry pani dyrektor.
-O Witaj Hope! Proszę siadaj! Słucham o co chodzi?
-Ymm...bo ja chciałabym aby u nas w szkole utworzyć damską drużynę koszykarską.- powiedziałam niepewnie.
CZYTASZ
Only friends? No.
Teen FictionJesteście TYLKO przyjaciółmi?- zapytała. Tak- odpowiedział Luke. Nie- pomyślałam w głowie, równocześnie z jego odpowiedzią. Auć... zabolało. Hej, jestem Hope Black. Jestem normalną nastolatką, może jestem trochę lubiana w szkole, ale to nic takiego...