Rozdział 1

357 16 27
                                    

    Katy mierzyła uważnym wzrokiem chłopaka.

Był nowy w jej klasie, zaczął do niej chodzić w zeszłym tygodniu. Z każdego przedmiotu radził sobie doskonale, co było niecodzienne. Pojawił się i stał się obiektem, do którego wzdychała prawie każda dziewczyna w klasie. Wysoki, inteligentny, przystojny – można by go tak opisać i większość właśnie tak robiła. Miał ciemne włosy, które chyba układał ze dwie godziny każdego dnia – przynajmniej tak sądziła Katy. Ciemne oczy przenikliwie patrzyły na świat. Promieniowała wręcz od niego pewność siebie. Chodził zawsze wyprostowany, ze wzrokiem wbitym przed siebie. Nie był zbyt rozmowny. Często gdzieś znikał na przerwach. Był po prostu dziwny.

Jego obecność strasznie ją irytowała. Pojawił się nagle, tak w środku roku. Podobno przyjechał ze stolicy...

Nauczyciel wywołał go do tablicy. Chłopak podszedł do niej. Nawet nie zastanowił się i od razu napisał odpowiedź. Oczywiście poprawną. Nie patrząc na nikogo wrócił do ławki, pozostawiając nauczyciela, z którym nie miał jeszcze lekcji, w szoku. Mężczyzna dałby sobie rękę uciąć, że chłopak wyglądał jakby nie słuchał. Wzrok miał wbity w jakąś kartkę i coś na niej notował, gdy nauczyciel tłumaczył zagadnienie. Pan William sądził, że przyłapie go na nieuwadze – nie udało się. Zlekceważył inteligencję, która wprost biła z oczu nowego ucznia.

Dzwonek. Wszyscy pospiesznie wybiegli z klasy, by choć na chwilę nacieszyć się wolnością. Tylko on i ten jego powolny krok, w którym nikt nie dopatrzyłby się pośpiechu. Katy szła za nim. Musiała się dowiedzieć o nim czegoś więcej. Gdy wychowawczyni poprosiła, by coś o sobie opowiedział, stwierdził, że nie jest kimś wartym uwagi. Powiedział tylko jak się nazywa, skąd pochodzi i ile ma lat. Musiała ogarnąć co jest grane.

Wyszedł ze szkoły. Teraz albo nigdy. Może się dowie o nim czegoś więcej? Wyjrzała zza zakrętu, za którym przed chwilą zniknął. Ale chwila... Gdzie on się podział?

- Śledzisz mnie?

Odwróciła się ze strachem. Za nią stał ten dziwny chłopak. Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu, by za chwilę znów zniknąć.

- Yyy... nie. Ja... tak... sobie tylko szłam...

- Jasne. Rozumiem. Przestraszyłem cię? Wybacz.

- Nie. Jasne, że nie. Nie wyglądasz na takiego, którego powinnam się obawiać – odpowiedziała już pewniejszym tonem, w którym słychać było trochę arogancji.

- No to cześć – mruknął i już miał ją wyprzedzić, lecz ona zatrzymała go tymi słowami:

- W sumie... Mógłbyś mi coś o sobie odpowiedzieć. Jesteś nowy. Chciałabym ciebie nieco bliżej poznać. Dlaczego jesteś taki dobry z każdego przedmiotu. Na pewno dużo się uczysz...

- Nie z każdego – uśmiechnął się uroczo, ale Katy wiedziała, że ten uśmiech był wymuszony. Tak jakby nauczył się przywoływać go w każdej chwili by zauroczyć nim naiwne dziewczęta. – Na wuefie mi coś nie idzie...

- Serio? Aha – powiedziała obojętnym tonem. Ale tak naprawdę ucieszyła się słysząc te słowa. „Nie jest idealny, stwierdziła, jakiś plus". Po czym przypomniała sobie, że jeszcze nie mieli wychowania fizycznego i nie może stwierdzić, czy to co powiedział jest prawdą czy nie. Dodała: – Nie wyglądasz tak jakby coś ci nie wychodziło.

- Dobrze się ukrywam – stwierdził. – A ty? Opowiedz mi trochę o sobie.

Takiego obrotu spraw się nie spodziewała. Nie wiedziała, czy była chętna by cokolwiek jemu o sobie opowiedzieć.

- No... ogólnie to jakoś sobie radzę ze wszystkimi przedmiotami. Z wychowaniem fizycznym też – posłała mu złośliwy uśmiech na co on w ogóle nie zareagował.

- Super – jego głos nie zdradzał żadnych emocji. Był niemal nienaturalnie obojętny. – A jakieś zajęcia dodatkowe? – spytał tak od niechcenia.

- Nie wiem czy powinno cię to obchodzić – rzekła dziewczyna, ale nie doczekawszy się reakcji dodała po krótkiej chwili. – Angielski i karate... no i judo.

- O, czyli jesteś niebezpieczna – mruknął pod nosem w zamyśleniu. – Lepiej będę się trzymał z daleka. Do zobaczenia... Katy. – Odszedł.

Do zobaczenia? Co on sobie myśli. Katy miała szczerą nadzieję, że nie ujrzy już dzisiaj jego twarzy.

Jeszcze chwilę mierzyła uważnym wzrokiem jego oddalającą się sylwetkę. W końcu całkiem zniknął z zasięgu jej wzroku. Wzruszyła ramionami. On przecież nie był wart jej uwagi. Mam przecież ważniejsze sprawy niż śledzenie jakiegoś kujona – stwierdziła w myślach i ruszyła przed siebie. Nie wzięła pod uwagę, że to ona była najlepsza nim się tu pojawił i ona była po cichu przez każdego nazywana kujonem.

Zmierzała w kierunku budynku, w którym miała mieć zajęcia z judo. Weszła do sali pewnym krokiem posyłając swoim towarzyszom z zajęć uśmiech. Była pewna, że i tym razem wszystkie chwyty wykona najszybciej i zarazem najlepiej z całej grupy. To ona zawsze zbierała oklaski i gratulacje. Była już do tego przyzwyczajona. Może dlatego tak irytował ją ten nowy chłopak? Aha... a jak on się w ogóle nazywał? Thomas, tak. To był Thomas.

Jej rozmyślania przerwał głos trenera.

- Dzisiaj zaczniemy od ćwiczenia unieruchamiania przeciwnika.

Już miała ćwiczyć pozycje, gdy usłyszała znajomy głos.

- Dzień dobry. Nieco się spóźniłem, ale chciałbym tutaj trenować. Czy mogę dzisiaj zostać na tym treningu i trochę poćwiczyć? I zobaczyć czy mi się spodoba?

Odwróciła się wściekła i ujrzała nowego z jej klasy. Czuła, że cała się czerwieni ze złości. Co on tutaj robił? Czy miał ochotę i tutaj ukraść jej chwilę sławy? A może on ją śledził? Nienawidziła go szczerze, całym sercem. Mogła tylko po cichu liczyć, że trener się nie zgodzi. Niestety, ten wyraził zgodę z promiennym uśmiechem na twarzy. Thomas znalazł sobie miejsce oddalone od niej o niecałe cztery metry. Ten trening na pewno nie będzie należał do jej ulubionych.


Po zakończonym treningu szybko wybiegła z budynku. Była wściekła. Jak on śmiał tak po prostu tam się pojawić i wszystko jej psuć. Nie znała go dobrze, ale już wiedziała, że go nienawidzi i tak jej zostanie do samego końca. Była pewna.

Przyśpieszyła jeszcze bardziej, gdy kątem oka spostrzegła, że chłopak również opuścił już trening.

- Katy! – usłyszała jego głos. Nie zamierzała się zatrzymywać. Szła dalej, udając, że nic nie usłyszała. Nie pomogło jej to zbytnio. Dosłownie po paru sekundach Thomas ją dogonił. „Jak on szybko chodzi", przebiegło przez jej głowę. Zatrzymała się i obrzuciła go morderczym spojrzeniem.

- Kto kogo śledzi? – syknęła mierząc go wzrokiem, który zmroziłby krew w żyłach niejednej twardej osobie.

Jednak chłopak stał niewzruszony, a nawet się lekko uśmiechnął. Wszystko to zbiło dziewczynę z tropu. Stała tam z otwartą buzią i gapiła się na niego. Większość osób płaszczy się pod jej spojrzeniem i ucieka gdzie pieprz rośnie. A on stoi sobie spokojnie i ma czelność się złośliwie uśmiechać!

- Racja – podjął – mogło to wyglądać jakbym teraz ja ciebie śledził, ale tak nie jest. Powiedziałaś o judo, to chciałem zobaczyć jak to wygląda. Wiesz, jednak mimo wszystko wolę krav magę. I patrząc na ciebie stwierdziłem, że jesteś w tym dobra. Chciałem ci zaproponować żebyś zaczęła chodzić na zajęcia z krav magi.

Katy zmierzyła go spod zmarszczonych brwi. Po co jej to proponował? Na pewno ma w tym jakiś interes – myślała. Powiem nie. Jednak po chwili dłuższego zastanowienia stwierdziła, że powie tak. Pożałuje, że mnie do tego zachęcił – pomyślała.

- W sumie, czemu nie? – odparła.

- Doskonale – mruknął, choć jego głos wcale nie zdradzał radości. – Jutro w szkole ci powiem co i jak. Do zobaczenia.

Nie doczekawszy się odpowiedzi obrócił się i ruszył w swoją stronę, pozostawiając Katy samą wraz z jej szatańskim uśmieszkiem na twarzy.  

Agenci 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz