Rozdział 14

195 11 2
                                    


   Usiedli przy jednym z bocznych stołów na stołówce. Katy patrzyła się w swój talerz. Dzisiaj były naleśniki. Polała je obficie czekoladą i zjadała ze smakiem trzy z nich, kiedy stwierdziła, że jak zje jeszcze jednego to zwymiotuje.

Zauważyła, że Thomas je bardzo powoli. Pewnie zamiast jedzeniem, zaprząta sobie głowę czymś innym, stwierdziła. Przynajmniej tak wyglądał. Nieco nieobecny wzrok wlepiony w stół. Naleśniki prawie w ogóle nie znikające z jego talerza.

Panowała cisza, odkąd powiedział Katy żeby się nie obwiniła. I właśnie przez to, że rozmowa nie chciała się do nich wkraść, Katy ciągle o tym myślała. O swoim tacie, o mamie która była załamana. O samej sobie, która nie mogła się odnaleźć w tym nowym życiu. W zasadzie, ona ciągle nie potrafi się odnaleźć.

- Musisz sprawdzić jeszcze jakieś moje umiejętności lub ich braki? – spytała go. Zrobiła to tylko po to by przerwać milczenie.

- Chyba nie – powiedział powoli. – Strzelać umiesz, jesteś wysportowana. Teraz w zasadzie chodzi o to żebyś słuchała poleceń, ale nie powinno z tym być problemu. – Po krótkiej chwili dodał: - No, chyba że wykonywaniem moich poleceń. To będzie cięższe, nie?

- Pewnie tak – przyznała. – Ale postaram się.

- Super – mruknął i znowu zapatrzył się w blat stołu. – Będą ci robili jeszcze test, ale psychologiczny. Odpowiesz na parę pytań. Sprawdzą czy jesteś bardziej niezrównoważona niż inni i czy nie masz jakiś problemów, które mogłyby wykluczyć cię ze służby.

- Każdy ma taki test?

- No, tak – przytaknął. – Powtarzają go nawet co jakiś czas, żeby sprawdzić czy nic się nie zmieniło.

- Aha – mruknęła. Potem spojrzała w stronę drzwi i momentalnie pobladła. – No nie... – jęknęła. – Thomas, powiedz mu żeby sobie poszedł, błagam.

- Cześć, moi mili. – Do ich stolika przysiadł się Frank. – Smacznego! – powiedział z uśmiechem. Thomas skinął głową w podziękowaniu, a Katy mruknęła sztywno „dzięki".

Frank usadowił się wygodniej, zapiął do końca swoją dresową bluzę i wsadził do buzi całego naleśnika.

- Ja się dziwię, kochanie – zaczął, plując jedzeniem na wszystkie strony – że nie chcesz być ze mną w parze. Jestem, uwierz mi, prawdziwym facetem, i w razie czego jestem w stanie cię obronić. Wiesz... przywalić komuś, kopnąć w piszczel i inne takie. Własne życie bym za ciebie oddał!

- Och, jak miło... - mruknęła Katy, patrząc niepewnie na kawałek naleśnika, który postanowił wydostać się ze śmiertelnej pułapki jaką jest buzia Franka. – Mówiąc to, sugerujesz że Thomas by tego nie zrobił?

- Thomas pierwszy by uciekł – powiedział Thomas mówiąc o sobie w trzeciej osobie. Patrzył na Franka marszcząc lekko brwi.

- No, zuch chłopak że się przyznał. Może by uciekł, ale zna się na swoich wadach, mówię ci Kasie.

- Katy – wycedziła.

- Ach, no tak. Przepraszam. No to jak? Chcesz być ze mną w duecie? Muszę ci wyznać w sekrecie, że życie z Edwardem jest doprawdy męczące i muszę pobyć choć chwile z kimś kto nie jest nim.

- A że jest to kobieta to nie szkodzi? – spytała Katy nieco sarkastycznie. – Bo wiesz, ja naprawdę się tym martwię.

- Och, skądże znowu! – powiedział Frank. – Będzie nawet milej – puścił do niej oczko.

Agenci 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz