2. Rozdział 9

172 10 9
                                    

   - Dzień dobry – powiedziała Katy, wchodząc do gabinetu cioci Thomasa – teraz jej nowej szefowej. Zastanawiała się, kiedy Alex powie o wszystkim Hermanowi. I czy będzie po tym wszystkim bezpieczna...

- Dzień dobry – odparła kobieta, mierząc dziewczynę chłodnym spojrzeniem niebieskich oczu.

- Ekhm... - chrząknęła Katy, czerwieniąc się lekko. Pod czujnym wzrokiem tej kobiety czuła się niespokojna. – Pomyślałam, że chciałby pani ze mną rozmawiać i...

- Czy bym chciała? Nie jestem pewna. Nie, z całą pewnością nie chcę z tobą rozmawiać. Ale muszę, więc... usiądź. – Wskazała dłonią krzesło naprzeciw biurka.

Katy skinęła sztywno głową i usiadła ostrożnie na krześle. Nie trawiła tej kobiety i najchętniej trzasnęłaby ją czymś ciężkim w łeb i zastąpiła ją Susanną.

- Dobrze, że jesteś z nami w agencji, gdyż nie ma ciebie u Hermana, a to najważniejsze. Trzeba mu zabrać jak najwięcej dobrych agentów. Z niechęcią, ale muszę przyznać iż nie masz jakoś bardzo niskiego IQ i potrafisz całkiem, całkiem walczyć. Poza tym Thomas, Edward i Susanna o ciebie zawzięcie walczą, więc nie mam nawet innego wyjścia. Nawet gdybym zmieniła zdanie, musiałabym z nimi walczyć...

- Thomas... o mnie walczy? – spytała Katy, podnosząc lekko brew. Miała nadzieję, że nie widać jak bardzo z tego powodu się cieszy.

- Nie rób sobie nadziei – warknęła ciotka chłopaka. – Znasz zasady funkcjonowania tego typu organizacji. Wiesz co możesz, czego nie możesz. O tym, że masz się bezwzględnie słuchać ludzi postawionych wyżej od ciebie i tych, których ja ci każę słuchać to chyba wiesz. Mam nadzieję. Mamy twoje akta, więc wiem wystarczająco wiele. Możesz się kogoś wypytać o plan, czy coś. Idź już. Mam dosyć twojej twarzy.

Katy była nieco zaskoczona, że poszło tak szybko. Lecz zaskoczona nie oznacza zawiedziona. Cieszyła się, że może już przestać przebywać w towarzystwie tej kobiety.

- Aha, jeszcze jedno – zatrzymała ją kobieta. Kiedy Katy się zatrzymała, ta powiedziała: - Trzymaj się z dala od Thomasa.

Katy uśmiechnęła się złośliwie. Skoro ma Thomasa i Susannę po swojej stronie nie bała się powiedzieć: - Nie zamierzam.


Na korytarzu wpadła na Thomasa. Dosłownie wpadła. Chłopak szedł, notując coś jednocześnie w zeszycie, więc nie był zbytnio zainteresowany tym by patrzeć przed siebie, a jako że Katy była zbyt ogarnięta przez wściekłość, która spotkała ją po wizycie u ciotki Thomasa i wystrzeliła z gabinetu kobiety, nie patrząc wokoło. W efekcie zderzyli się.

Thomas zachwiał się, za to Katy poleciała do tyłu. Chłopakowi wypadły z ręki zeszyt oraz długopis, podczas gdy on próbował złapać dziewczynę w locie, ale coś nie wyszło w efekcie czego Katy pociągnęła go za sobą i oboje runęli na ziemię.

Katy parsknęła śmiechem, słysząc jęk Thomasa. Chłopak wylądował obok niej. Mało brakowało a wylądowałby centralnie na jej twarzy. Hm...

Thomas przeturlał się na plecy i zamknął na chwilę oczy. Potem jęknął głośno i podniósł się do pozycji siedzącej. Spojrzał na Katy i pokręcił z rezygnacją głową.

- Rozumiem, że rozmowa z moją ciocią się udała – powiedział gorzkim tonem.

Potem podniósł się i pomógł Katy wstać. Dziewczyna podziękowała cicho, ciesząc się krótką chwilą, kiedy trzymała go za chłodną dłoń, i schyliła się by podnieść zeszyt i długopis Thomasa. Zobaczyła niewyraźne notatki i jakiś szybki szkic. Zmierzyła go poważnym wzrokiem.

- Ciągle szukasz tego przemytnika – powiedziała surowym tonem.

- Handlarza narkotykami – sprostował Thomas, przewracając oczami i zabierając jej z rąk swoje rzeczy. – Muszę się tym zająć.

- On prawie cię zastrzelił, człowieku! Oberwałeś od niego kulą w nogę. Jest niebezpieczny!

- Dlatego muszę go złapać – oznajmił spokojnie Thomas. – Żeby nie stwarzał już zagrożenia.

Dziewczyna westchnęła przeciągle.

- To ja chcę ci pomóc.

Thomas zaśmiał się niewesoło.

- On jest niebezpieczny. Sama to powiedziałaś. Nie chcę nikogo narażać.

- Dobrze – warknęła cicho, patrząc na niego spod przymrużonych powiek.

- To wspaniale – powiedział, ale ton jego głosu zdradzał, że niezbyt wierzy dziewczynie. – Więc jak rozmowa? – spytał, ruszając przed siebie.

Dziewczyna przewróciła oczami pod wpływem tej „zręcznej" dygresji.

- Hm – Katy uśmiechnęła się gorzko, marząc by móc zepchnąć kiedyś tę kobietę ze schodów. Najlepiej bardzo stromych. I wysokich. – Nagadała mi, że mój poziom nie jest najgorszy, ale ton jej głosu oraz mina sugerowały, że nawet łopata jest ode mnie inteligentniejsza. – Westchnęła. – Poza tym mam wrażenie, że ona szczerze mnie z jakiegoś powodu nienawidzi. – Katy nie dodała, iż prawdopodobnie ciotka Thomasa nienawidzi jej, gdyż Katy próbuje się zbliżyć do chłopaka.

- Ona taka po prostu jest – powiedział, wzruszając ramionami. – Nie przejmuj się nią. I jesteś serio dobrą agentką. Czasem totalnie ignorujesz polecenia z góry, ale... nie jest źle.

Katy parsknęła.

- Motywujące.

- Wiem – powiedział cicho, ale zabrzmiało to trochę jak westchnięcie.

Parę dni później w firmie pojawił się Alex. Od razu się zaaklimatyzował. Katy wydawało się również, iż ma on o wiele lepsze relacje z ich szefową niż ona.

- I jak zareagował Herman? – spytała go któregoś razu.

Alex wykrzywił się wtedy, jakby nie wspominał tego wszystkiego zbyt mile.

- Był wściekły. Wiesz nawet, że rzucił we mnie wazonem, kiedy mu to powiedziałem? Na szczęście uskoczyłem. Ten facet to wariat. Tutaj będzie lepiej. Ta, ciotka Thomasa, jest nieco bardziej zrównoważona. I lepiej tu płacą. A gdzie więcej forsy, tam więcej Alexa.

Katy prychnęła.

- Dzięki, że pogadałeś z nim i przekazałeś mu, że odeszłam – mruknęła. Nie była specjalnie zachwycona tym, że musi mu dziękować, ale nie wypada nie wyrazić wdzięczności w jakiś sposób. Wolała już powiedzieć zwykłe „dziękuję", niż stawiać mu ołtarzyki.

Alex wyszczerzył się.

- Dla ciebie wszystko, kochanie.

Dziewczyna przewróciła oczami.

- Daj sobie spokój.

- Tak, kiedyś tak – mruknął. Mrugnął do niej i poszedł do Edwarda, który właśnie wszedł na stołówkę.

Agenci 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz