Mama Katy krzątała się po kuchni, przygotowując córce drugie śniadanie. Dziewczyna pakowała swój worek, jedząc pośpiesznie przygotowane dla niej śniadanie.
- To jak tam, kochanie? – zagadnęła mama. – Zrobiliście już prezentacje? Jak wam wyszła?
Katy skrzywiła się.
- Chyba wszystko z nią w porządku. Może Thomas jest dziwny, ale na komputerach i takich tam zna się doskonale. Ciekawe skąd on wie to wszystko...
- Och, Thomas... Nie wspominałaś mi o nim. Miły chłopak?
Katy wywróciła oczami i zmierzyła ją uważnym spojrzeniem.
- Mamo... - jęknęła. – On jest dziwny. Przez cały czas zachowuje się jakby mieszkał w Podziemiach... - znów wywróciła oczami. – Dom ma bardzo ładny, ale wszędzie są pozasłaniane okna – tak jakby bał się światła albo był wampirem, czy co... Niby nic niezwykłego, ale to jednak jest... dziwne. Poza tym praktycznie wszystko ma czarne. Jego rodziców nie było w domu. I... nigdy nie wiedziałam żeby się szczerze uśmiechał. Bo jedyny uśmiech jaki on zna to coś pomiędzy złośliwym grymasem twarzy a miną jakby właśnie zobaczył swoją byłą. – Katy zmarszczyła brwi. Ewentualność z wampirem zaczęła stawać się dla niej prawdopodobna.
- Nie oceniaj go pochopnie, kochanie – mruknęła jej mama, uśmiechając się przy tym do córki. – No dobrze, dobrze. A teraz leć na ten trening, kochana. Pa, pa!
Katy wyszła z domu zamykając głośno drzwi. Jej mama – Emilia, uśmiechnęła się do siebie i zabrała się za mycie naczyń.
Czyściła właśnie patelnię i nuciła jej ulubiony przebój I ain't your mama, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Prędko ruszyła ku nim i otwarła je powoli. Na widok wysokiego chłopaka w czarnej bluzie uśmiechnęła się szczerze i szeroko.
- Dzień dobry – powiedział chłopak i uśmiechnął się uroczo. – Mam na imię Thomas...
- Dzień dobry, Thomasie. Katy nie ma w domu. Coś się stało?
Chłopak jakby zawahał się przez chwilę.
- Bo ja... Katy zostawiła u mnie w domu zeszyt, jak wczoraj robiliśmy prezentacje. Pomyślałem, że może oddam i...
- Och, jaki kochany jesteś! – wykrzyknęła entuzjastycznie kobieta, która najwyraźniej uwielbiała słowo „kochanie" w każdej postaci. – Wejdź, kochany. Zrobię ci kakao. Lubisz?
- Yyy... tak, ale ja nie mogę... - Emilia pociągnęła go do swojego mieszkania, zamykając za nim drzwi z cichym skrzypnięciem.
– Siadaj, siadaj – powiedziała sadzając go na kanapie w salonie. – Bardzo miło z twojej strony, kochany, że postanowiłeś przynieść Katy jej zeszyt. Szkoda, że nie przyszedłeś wcześniej tobyś ją spotkał – powiedziała, na całe szczęście nie słysząc jak chłopak mruczy: „Wcale nie mam ochoty na konfrontacje...". – Właśnie wyszła na trening judo.
Thomas wykrzywił twarz w czymś podobnym do uśmiechu.
- Często chodzi na takie zajęcia? – spytał niby od niechcenia.
- Hmmmmm... - zamyśliła się kobieta, nalewając napój do kubka. – Chodzi jeszcze na strzelnicę z jej ojcem, ale to jako hobby nie jako zajęcia dodatkowe. Wiesz odkąd się rozwiedliśmy nie mają dla siebie zbyt wiele czasu... – Thomas uniósł nieco jedną brew, notując informację w pamięci.
- Wow, to fajnie. Chociaż trochę szkoda, że doszło do rozwodu – mruknął. – Utalentowana, pełna zainteresowań. Takich ludzi tylko ze świecą szukać...
- Miło, że tak sądzisz, kochany. Jesteś bardzo miłym człowiekiem – uśmiechnęła się. – A ty... masz jakieś zainteresowania? – spytała podając mu do dłoni kubek.
Na chwilę zamyślił się, nie skupiając się w ogóle na pytaniu kobiety. Przypomniała mu się jego mama, która tyle razy robiła mu kakao, która zawsze z uśmiechem na twarzy tuliła go przed snem – nawet kiedy tego sobie nie życzył. A teraz? Sam jak palec, przyjmuje kakao od obcej kobiety, która jako pierwsza od dłuższego czasu okazała mu trochę czułości.
- Em... - otrząsnął się. – Ja... rysuję. Takie moje hobby. I interesuję się też komputerami...
- Ach, tak! Katy mówiła, że doskonale radzisz sobie z nowymi technologiami!
Thomas zmarszczył brwi. Nie był pewien, czy Katy mówiła to złośliwie czy nie. Jedyne co wiedział to to, że dziewczyna z całą pewnością za nim nie przepada. Ciekawe dlaczego?
Upił łyk czekoladowego napoju.
- Bardzo dobre, dziękuję – mruknął. Nie był pewny czy wcześniej podziękował. Jego rodzice zawsze przypominali mu o dobrych manierach. „I na co mi to teraz?", myślał, „Skoro nie mam komu dziękować i po co? Pierwszy raz od dwóch miesięcy rozmawiam z miłą osobą... z jakąś mamą...". Nawet ciocia i wujek nie pojawili się u niego od dłuższego czasu. Chociaż wcale nie kwapił się do spotkania z wujem.
Upił jeszcze jeden łyk.
- Katy ma rodzeństwo?
- Nie, jest jedynaczką. A ty? – Uśmiechnęła się do niego promiennie.
- Też jestem jedynakiem – powiedział.
Wstał gwałtownie, odstawiając jednocześnie kubek. Ukłonił się grzecznie i powiedział:
- Dziękuję bardzo. Ja muszę już iść – uśmiechnął się uroczo.
- Jesteś pewien? – spytała pani Emilia z troską w głosie. – Może poczekasz aż Katy przyjdzie? – „Nie, nie i nie", pomyślał.
- Yyy... nie, dziękuję. Śpieszę się, bo mam być w pracy za dziesięć minut... Do widzenia! – Wyszedł prędko z domu.
- Do widzenia! – krzyknęła za nim mama Katy. – Jaki miły chłopak – powiedziała i uśmiechnęła się do siebie.
Zabrała się do sprzątania mieszkania. Wytarła kurze z szafki, poprzestawiała figurki na szafkach i pozmywała do końca naczynia. Minęła co najmniej godzina. Zaczęła też przygotowywać obiad – hamburgery, Katy tak strasznie je uwielbiała, gdy usłyszała:
- Cześć, mamo! Jestem szybciej, bo coś wypadło trenerowi i musieliśmy przerwać trening – powiedziała Katy, wchodząc do kuchni. – Co tam?
- A nic, kochanie. Był tutaj Thomas. Oddał ci twój zeszyt, który u niego zostawiłaś...
Katy zmarszczyła brwi. „Jaki zeszyt?", pomyślała. „Przecież ja żadnego zeszytu tam nie brałam...".
- A coś jeszcze chciał?
- Nie, kochanie. Popytał się trochę o ciebie. Zaproponowałam żeby na ciebie poczekał, ale powiedział, że się spieszy. No i poszedł – uśmiechnęła się. – Szkoda, bo bardzo miły z niego chłopak. Nie wiem czemu mówisz o nim takie dziwne rzeczy, kochanie.
„Ta... na pewno", pomyślała Katy intensywnie zastanawiając się po co do niej przyszedł, po co o nią pytał. Może ją polubił i chciał się dowiedzieć czegoś więcej na jej temat, bo wiedział, że ona mu raczej nie odpowie? Pokręciła głową w zamyśleniu trąc podbródek. To wszystko było podejrzane. Uśmiechnęła się promiennie do mamy.
- Och, bardzo miło z jego strony – powiedziała siląc się na słodki ton. – Wiesz mamuś, skoro mam tyle wolnego czasu, to przejdę się na spacer. Okej?
- Jasne, kochanie! Tylko wróć przed piętnastą! Dzisiaj na obiad hamburgery – uśmiechnęła się znów.
- Super, dzięki – mruknęła Katy, wychodząc z domu. Po drodze złapała jeszcze za pendrive' a.
"Zastosujemy ten sam wybieg, co Thomas", pomyślała z uśmiechem. Zobaczymy co on knuł...
CZYTASZ
Agenci 1&2&3
AdventureKaty nienawidzi nowego chłopaka, który tak niespodziewanie pojawił się w jej życiu. Jest tajemniczy, dziwny i nie potrafi się szczerze uśmiechać. Jej przyjaciółka Tamara sądzi też, że jest przystojny, ale Katy wcale tak nie uważa (no może tylko troc...