Rozdział 19

174 10 1
                                    


   W końcu znaleźli się w firmie. Szli długim korytarzem w stronę pokoju informatycznego. Weszli tam i zastali pustą salę.

- Zwykle dużo ludzi tutaj pracuje – zauważył Thomas. – Zawsze coś sprawdzają i takie tam. Jak mamy jakieś ważniejsze akcje to zbiera się tutaj ich cała masa. Każdy siedzi przy komputerze ze słuchawką w uchu i monitoruje przebieg akcji. Na głównym ekranie wyświetla się najczęściej obraz z kamer, monitorujących przebieg całej akcji – powiedział. Potem nagle zastygł w bezruchu i wlepił wzrok w jeden punkt. – Ale ktoś na pewno już tu dzisiaj był... - mruknął.

Ruszył z miejsca i podszedł w stronę długiego blatu z przeróżną aparaturą. Leżała na nim różowa kartka papieru.

- O co biega? – spytała Katy i sięgnęła po kartkę. Ręka Thomasa błyskawicznie wystrzeliła naprzód i złapała ją w przegubie dłoni uniemożliwiając ruch.

- Nie dotykaj – powiedział cicho. – Zostawisz odciski palców, a nie chcemy żeby ciebie podejrzewali. Możesz pójść po Hermana?

Katy wróciła po chwili.

- Zaraz przyjdzie – oznajmiła.

W tym momencie do Sali wkroczył Alex. Miał na sobie modny płaszcz, choć było bardzo ciepło i prawdopodobnie nie był mu nawet potrzebny.

- Co to? – spytał wskazując na liścik.

- Mam niemiłe przeczucie, że to od naszego hakera bądź jego wspólnika – wyjaśnił cicho Thomas z poważną miną. – Zaraz przyjdzie Herman i oddamy to do analizy...

Katy zauważyła chwilową zmianę na twarzy Alexa. Cień zdenerwowania.

- Ach – powiedział. – Może przeczytam – powiedział i sięgnął po list. Thomas powstrzymał go prędko.

- Nie radzę – powiedział cicho, przyszpilając Alexa wzrokiem. – Zostawisz odciski palców.

Alex przełknął nerwowo ślinę.

- Em, jasne – mruknął.

- Co się dzieje? – Wszyscy odwrócili się ku drzwiom, słysząc głos Hermana.

- Jakiś list. Mam niemiłe wrażenie, że od naszego kolegi hakera – mruknął Thomas, wlepiając uważny wzrok w Alexa.

- Ciekawe – mruknął Herman. – Kiedy to zobaczyliście?

- Teraz. Dopiero tutaj przyszliśmy – wyjaśniła pospiesznie Katy.

Oczy Alexa zabłysły. Uśmiechnął się lekko. I zanim ktokolwiek zdążył zareagować jego ręka wystrzeliła w stronę listu. Złapał kartkę i prędko podał ją Hermanowi.

- Może ty przeczytaj – podsunął mężczyźnie wspaniałomyślnie.

Herman sięgnął po kartkę i rozłożył ją. Thomas walnął się otwartą dłonią w czoło. Katy stłumiła śmiech. Z badania odcisków palców nici.

Mężczyzna skrzywił się. Zaczął czytać na głos:

Drogi Hermanie i cała reszto idiotów uważających się za prawdziwych agentów!

Na pewno niezbyt jesteście szczęśliwi, iż ktoś tak inteligentny i elokwentny jak ja nęka Waszą szlachetną firmę. Rozumiem to. Także nie byłbym zadowolony. Mam więc propozycję. Skończę dręczyć Wasze nędzne życie, gdy zapłacicie mi 10 000. Zapłacić możecie za dwa dni. O godzinie 19.04 zostawcie pieniądze w niewielkiej torebce i wrzućcie je do zielonego kosza na śmieci, znajdującego się przy najstarszym drzewie w największym parku.

Agenci 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz