- Nie wiem, Katy – jęknął Thomas, kręcąc głową. – Nie wiem, naprawdę nie wiem. Żadna z tych decyzji nie wydaje mi się odpowiednia. Nałożymy ci maskę czy coś to twój ojciec bądź ktoś z jego gangu może zrobić ci krzywdę, ale z drugiej strony jak on się dowie, że pracujesz w agencji... - Pokręcił głową ponownie, wzdychając głęboko i chowając twarz w dłoniach.
Był już późny wieczór, a oni siedzieli – jakże by inaczej – w gabinecie Susanny i zastanawiali się nad przebiegiem akcji zamknięcia gangu narkotykowego.
- Okej... - mruknął cicho Edward, trąc w zamyśleniu podbródek. – Wbijamy tam, robimy rozróbę, obezwładniamy ich i zawiadamiamy policję?
Thomas jęknął. Tym razem dłużej i głośniej.
- Policja już wie, ale pozwolili nam samym załatwić tę sprawę. Oni potem przeszukają kryjówkę, zabezpieczą dowody i całą resztę. My mamy zająć się unieszkodliwieniem tych ludzi. Jak wynika z naszych szacunków w tym samym czasie nie będzie ich w tej kryjówce więcej niż dziesięciu. Złapiemy paru i oni powinni nas doprowadzić do reszty.
- A jak nie złapiemy mojego taty? – spytała Katy, nie kryjąc goryczy w swoim głosie. – Z chęcią nawrzeszczałabym na niego. za to, że jest takim durniem, chamem, że zostawił mnie i mamę, że doprowadza ludzi na skraj. Że przyczynia się do śmierci tak wielu ludzi, do ich zniszczenia. I że postrzelił cię, Thomas.
- Ja to najmniejszy problem – mruknął chłopak. – No kurczę, jak go tam nie będzie to... przechlapane. Ale reszta może nas tam doprowadzić.
- Hm, no właśnie. – Alex podniósł wysoko brwi, przyglądając się z nonszalancją swoim paznokciom. – Jak zamierzamy się tam poruszać? To są kanały, plątanina korytarzy. Zaznaczam – śmierdzących, brudnych i pełnych szczurów korytarzy.
Thomas skinął głową w zgodzie. Przygryzł wargi i zmarszczył delikatnie brwi. Katy odwróciła od niego wzrok, zawsze rozczulał ją, robiąc taką minę.
- Tak, racja. Dlatego myślałem o tym, czy nie czuwać niedaleko wejścia do ścieków. I jak ktoś z ich bandy się pojawi dana osoba, będąca akurat na posterunku, zawiadomi resztę i pójdzie za tajemniczym osobnikiem.
- A reszta potem go odnajdzie i bum! Sprawa załatwiona, a potworni dilerzy zapuszkowani. Plan idealny! – ucieszył się Edward.
- Nie do końca, jak dla mnie – wtrąciła się Katy z marsową miną. Przeniosła spojrzenie z Edwarda na Thomasa, marszcząc w zamyśleniu czoło. – Jak się na to zgodzimy to tą „osobą pełniącą akurat posterunek" będzie Thomas, bo ten chłopak ma ze sobą jakiś problem i nam nie pozwoli podjąć się tego trudnego zadania.
Spojrzenia zebranych automatycznie przeniosły się na Thomasa.
- Hm, racja – zgodziła się z Katy Maja, kiwając głową. – Ten typ tak ma. Nie ogarniesz.
Thomas przewrócił oczami.
- Może macie trochę racji, ale – powtarzam – może. Chodzi o to, że nigdy nie wiadomo czy ktoś nie odkryje obecności jednego z naszych i dlatego wolałbym was nie narażać.
- O matko, stary. Przestań zgrywać Matkę Teresę czy coś w tym stylu. Dobra, super, że jesteś taki szlachetny i w ogóle Superman czy inne takie, ale no weź. Daj nam się trochę pobawić! Wątpisz w moje umiejętności? – Alex wyprężył dumnie pierś i błysnął szerokim uśmiechem, posyłając go w stronę Katy. Dziewczyna przewróciła oczami.
- Dobra, niech wam będzie – mruknął Thomas, czując, że musi skapitulować. – Zaczynamy od jutra, dobrze by było gdyby wszystko udało nam się załatwić następnej nocy.
- Tak, racja – mruknął Edward. – Bo za trzy dni zaczyna się nocny maraton Kliniki piękna. Wiecie, że ja muszę to zobaczyć.
***
- To trzecia noc z rzędu – poskarżył się Edward, siedząc w samochodzie i popijając kawę. – Omijam kolejne odcinki mojego ukochanego programu – mamrotał.
Maja przewróciła oczami, ale nie potrafiła skryć uśmiechu, który pojawił się na jej twarzy.
- Nie martw się, Edward. My też już mamy totalnie dość – jęknęła Katy, próbując wyprostować nogi. – Ups, przepraszam – mruknęła, kiedy kopnęła przypadkowo Thomasa.
- Nie szkodzi – powiedział cicho, uśmiechając się lekko.
- Mogę wyjść? – spytał Edward, przeciągając sylaby, przez co brzmiał trochę jak dziecko.
- Niekoniecznie – mruknął Thomas. – Jak hipotetyczny diler zobaczy, że ktoś się kręci po tej okolicy może się nie zdecydować na wejście do ich tajnej kryjówki.
Edward zachlipał cichutko.
- Ej, ej! – wykrzyknęła nagle Majka. Thomas już miał zasyczeć żeby się przymknęła, kiedy powiedziała: - Alex właśnie napisał, że jakiś gościu wszedł do kanałów. Mówi, że już za nim idzie i że mamy się pospieszyć.
Zebrali się cicho do wyjścia i pod osłoną ciemności ruszyli do włazu od kanałów.
- Na pewno chcecie iść? – upewnił się Thomas, lustrując ich wzrokiem.
- Na pewno – odparli zgodnie i już chwilę później brodzili po kostki w zimnej i brudnej wodzie.
- Fuj. – Edward wzdrygnął się.
Thomas wyciągnął swój telefon i sprawdził trasę, którą szedł właśnie Alex, wyświetlając ją na mapie.
- Dobrze, że możemy sprawdzać swoją lokalizację – mruknął. – Poszli tędy – wskazał lewą odnogę tunelu.
Szli po cichu, kierując się trasą, którą niedawno podążali Alex i tajemniczy osobnik.
Ciemność działała Katy na nerwy, pobudzała jej wyobraźnię. Od razu przypomniał jej się szkielet znaleziony przez nią i Edwarda, gdy byli tu ostatnim razem. Wzdrygnęła się, próbując uspokoić oddech, ale przez samą atmosferę tego miejsca i jego niecodziennie odrażające zapachy nie udawało jej się to. Zastanawiała się jak ci wszyscy przemytnicy, dilerzy i inne opryszki mogą wytrzymać odór tego miejsca, praca tu na pewno nie należy do sympatycznych.
Cichy chlupot wody i odgłos ich kroków niósł się tunelami. Dziewczyna zaczęła odczuwać coraz większy niepokój. A jak ich usłyszą? Jak coś się stanie Alexowi? Jak znajdą kolejne trupy? Co jeśli to oni staną się kolejnymi ofiarami?
Jakby na potwierdzenie jej obaw tunelami poniósł się krzyk, który wyraźnie należał do Alexa:
- Pomocy!
CZYTASZ
Agenci 1&2&3
AdventureKaty nienawidzi nowego chłopaka, który tak niespodziewanie pojawił się w jej życiu. Jest tajemniczy, dziwny i nie potrafi się szczerze uśmiechać. Jej przyjaciółka Tamara sądzi też, że jest przystojny, ale Katy wcale tak nie uważa (no może tylko troc...