Do wspaniałego obozu treningowego wymyślonego przez ciotkę Thomasa dotarli trochę przed świtem. Strażniczka, która była na warcie nawet ich nie zobaczyła, była zbyt zajęta ucinaniem sobie drzemki.
- Jestem śpiący – mruknął Edward, siadając przy miejscu na ognisko.
- A ja zdruzgotana – szepnęła Katy, chowając twarz w dłoniach.
Thomas dotknął lekko jej ramienia.
- Rozumiem to, jak najbardziej. W końcu... - westchnął. „W końcu nie każdy ojciec okazuje się niebezpiecznym bandytą", chciał powiedzieć, ale zrezygnował. Co jak co, ale taktu to mu chyba nie brakowało. – A ten trup, o którym mi mówiliście... nie przejmuj się nim, naprawdę. To na pewno był jakiś okropny typ.
- Jak mój ojciec – powiedziała gorzkim tonem.
Thomas skrzywił się delikatnie. Spojrzał na Katy ze współczuciem, ale też z szacunkiem. Dziewczyna nie owija w bawełnę. Widzi rzeczy takimi jakie są. Dobrze, że nie próbuje bronić swojego ojca, bo według mniemania Thomasa, typ naprawdę zasługuje tylko na długi wyrok w więzieniu oraz paręnaście długich lat prac społecznych. Najlepiej jakieś zbieranie psich odchodów. Gołymi rękami.
- O co chodzi? – spytał Edward, podnosząc na nich wzrok. – Czy o czymś nie wiem?
- Hm – chrząknął Thomas. – Nie wiem czy to odpowiednia pora, Edward. Może wyjaśnimy ci kiedy...
- Nie, Thomas. Spoko. Chodzi o to, Edward, że szefem tych dilerów, gangsterów i Bóg jeden wie, kogo jeszcze, jest mój ojciec. Ten podły drań, któremu mam ochotę wydrapać oczy. Kopnąć w piszczel, przywalić w brzuch i wrzucić w górę krowiego łajna – wymamrotała, rysując patykiem szlaczki w popiele.
Thomas otworzył szerzej oczy. Edward obdarzył Katy nieodgadnionym spojrzeniem.
- Przykro mi. Taki cudny ktoś jak ty, Katy, nie zasługuje na takiego podłego ojca. Razem skopiemy mu tyłek – obiecał, kładąc jej rękę na ramieniu.
Katy zrobiło się ciepło na sercu. Naprawdę czuła, że ma wsparcie. Edward mówił szczerze, wiedziała to. Determinacja w jego oczach mówiła sama za siebie. Thomas nie mówił zbyt wiele, ale była pewna, iż on też jest z nią. Jego mina była jak zawsze posępna i nieodgadniona, ale pewien niebezpieczny błysk czaił się w jego oczach.
- Dziękuję wam. Nie wiem, co bym bez was zrobiła – powiedziała, uśmiechając się do nich delikatnie.
- Bez nas żyłabyś w nieświadomości, że tacy przystojni ludzie jak ja żyją na tym świecie. Zobacz, ile być straciła! – wykrzyczał Edward, ciut za głośno jak na piątą rano.
- Ćśśśś... - syknął Thomas, kładąc palec wskazujący na swoich ustach.
Edward zrobił strapioną minę i rozejrzał się wokoło, chcąc się upewnić czy ktoś słyszał.
Wzruszył ramionami.
- Chyba wszystko okej – szepnął tym razem.
- Nie okej – rozległ się głos za nimi. Edward podskoczył lekko w miejscu, Katy prędko spojrzała w stronę dźwięku, a Thomas jęknął głośno.
- Nawet w nocy nie można mieć spokoju – stęknął.
- Doprawdy? I ty to mówisz? – spytała surowym tonem jego ciotka. Stała z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Jej lodowate spojrzenie spoczywało co chwila na kimś innym. Była ubrana w puchaty szary szlafrok. Pomimo wszystkich złych rzeczy, które Katy sobie o niej myślała, musiała przyznać, że była to bardzo ładna kobieta. Ciemne włosy, gładka cera, szczupła budowa ciała. Tylko surowy wyraz twarzy wszystko psuł. – To ty wymykasz się z domku w nocy. Co tutaj robiliście? Ognisko?
CZYTASZ
Agenci 1&2&3
MaceraKaty nienawidzi nowego chłopaka, który tak niespodziewanie pojawił się w jej życiu. Jest tajemniczy, dziwny i nie potrafi się szczerze uśmiechać. Jej przyjaciółka Tamara sądzi też, że jest przystojny, ale Katy wcale tak nie uważa (no może tylko troc...