Rozdział 3

270 14 4
                                    


Minęło parę dni od nieprzyjemnej wymiany zdań pomiędzy Katy a Thomasem. Chłopak się do niej nie zbliżał, nawet na nią nie patrzył. Najwyraźniej doskonale zrozumiał, że ona nie ma ochoty mieć z nim cokolwiek do czynienia.

- Dobrze... pamiętajcie żeby opisać czynniki wpływające na zmiany klimatyczne... - rzekł nauczyciel geografii dokładnie chwilę przed rozbrzmieniem dzwonka na przerwę.

- Weekend! – wydarł się jeden z uczniów – Rob, który był największym miłośnikiem ostatnich lekcji i długich weekendów. – Wolność! Całe cztery dni wolnego!

- Chwila, chwila! Zanim wybiegniecie z klasy chcę wam coś jeszcze powiedzieć – nauczyciel geografii brutalnie przerwał chwilę euforii. – Mam dla was zadanie na ten długi weekend. Musicie wykonać w parach prezentacje na temat zagrożonych gatunków zwierząt. I uwzględnić w tym zmiany klimatu. Już dobrałem was w pary. Chwilkę... gdzie mam tę listę? – Zaczął grzebać w biurku nie zważając na okrzyki dezaprobaty ze strony uczniów. – Ach, tu jest! – uradował się. Zaczął czytać: - Tamara i Henry, Rob i Lara - (głośne westchnienie dziewczyny) – George i Lily, Katy i Thomas...

Reszta listy była już nieważna. Katy przestała słuchać. Najpierw krew odpłynęła jej z twarzy, a potem zagościł na niej wyraz wściekłości. „Czemu on? Nawet Rob byłby od niego lepszy...". Była pewna, że widać po niej wściekłość. Skierowała więc spojrzenie w stronę Thomasa by zobaczyć jego reakcję. Nic. Wyraz jego twarzy był tak samo nieprzenikniony jak zawsze. To zdenerwowało ją jeszcze bardziej.

Zaczekała i gdy wszyscy wyszli podeszła spokojnie do nauczyciela.

- Nie byłby pan skłonny zmienić mi partnera...? – spytała niepewnie.

- Nie, nie, nie, moja droga – zaprzeczył bez namysłu nauczyciel. – Pary mają zostać tak jak ja powiedziałem.

- Ale ja... - intensywnie szukała w głowie jakiejkolwiek wymówki. – Ja... nie mam do niego numeru telefonu, a to była nasza ostatnia lekcja i...

- Dacie radę – przerwał nauczyciel, posyłając w jej stronę uśmiech. – Dacie radę – powtórzył. – Tacy mądrzy, młodzi ludzie jak wy dają sobie radę. A teraz idź już – wskazał drzwi. Katy odwróciła się, mówiąc tylko "do widzenia" i wyszła.

Tuz przy drzwiach zobaczyła Thomasa. Przeklęła w duchu.

- Czego? – burknęła widząc go.

Powoli przeniósł na nią swoje spojrzenie.

- Widzę, że rozmowa się udała – rzucił sarkastycznie.

- Wywnioskowałeś to z mojej miny, która jest wręcz przepełniona szczerą radością? – syknęła Katy.

- Oczywiście – przewrócił oczami. – Jeśli nie chcesz nie musimy tego robić razem. Mogę to zrobić sam, jak chcesz.

„Błagam, zgódź się", błagał w myślach.

- Nie. – Miała ochotę powiedzieć, że ona to zrobi, ale Thomas nie wyglądał na człowieka, który pozwala odwalać za siebie brudną robotę. Ona z całą pewnością tez tak nie wyglądała. Więc co go skłoniło do wypowiedzenia tej propozycji?

- Dobra – westchnął. – No to zrobimy to razem. Możesz przygotować trochę materiałów, ja też to zrobię i jak się spotkamy to skleimy to w jedną całość. Pójdzie znacznie szybciej niż jakbyśmy musieli szukać informacji w Internecie i dopiero później je umieszczać w prezentacji. Rozumiesz? – spytał z przekąsem. Skinęła głową. – To gdzie się spotykamy? możemy u...

Agenci 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz