Rozdział 21

139 10 2
                                    


   Katy obudziła się dopiero na parkingu agencji. Otworzyła powoli oczy. Świat za szybą był rozmazany i niewyraźny. Zamrugała intensywnie, a ostrość widzenia powróciła do normalności.

Doszło do niej, że siedzi w samochodzie Thomasa. Najprawdopodobniej po tym jak zemdlała musiał ją zaciągnąć do auta.

Odwróciła głowę i napotkała wzrokiem chłopaka.

- Wszystko dobrze? – spytała się jego, zdumiona tym jak słabo brzmiał jej głos.

- Ta... oprócz zakrwawionej ręki nic mi się nie stało – mruknął chłopak właśnie kończąc bandażowanie dłoni. Kierownica była poplamiona, widniały na niej brunatne plamy.

- Co się stało?

Thomas zwrócił na nią spojrzenie ciemnych oczu. Miał kamienną twarz, ale jego oczy zdradzały pewną złość, potępienie. Nie potrafiła tego dokładnie określić.

- Wstawaj – powiedział, wychodząc z samochodu.

Katy zmarszczyła brwi zdenerwowana. O co mu chodzi? Odpięła się i wyszła z samochodu. Zatoczyła się lekko. Oparła się o auto. Odetchnęła głęboko starając się nabrać jasności umysłu.

Thomas podszedł do niej i złapał ją pod rękę. Pociągnął ją delikatnie w stronę windy. Poczuła jak się lekko rumieni, czując jego dotyk.

Chłopak kliknął guzik i drzwi windy otworzyły się. Weszli do niej. Katy zauważyła, że Thomas naciska guzik z numerem piętra, na którym znajdowało się biuro Hermana.

- Co się dzieje? – spytała z naciskiem.

- Rozwaliłaś misję – to się dzieje – odparł krótko.

- Ale... - nic nie rozumiała. Dostała jakąś strzałką, a teraz czuje się okropnie. – Karetka pogotowia... Po kogo przyjechali? Coś się stało mi albo tobie?

Thomas prychnął. Wyraz jego twarzy jakby na chwilę stał się nieobecny.

- Ze mną okej. Jak z tobą zobaczymy. Chodzi o to, że przez dynamit zawaliła się ściana budynku.

- I...? – spytała, czując narastający lęk.

- Ściana zawaliła się na dziesięć osób... Katy, to przez to że do niego nie strzeliłaś... - powiedział bardzo cicho.

Nic nie odpowiedziała. Do oczu napłynęły jej łzy.


Thomas stanął przed drzwiami do gabinetu Hermana. Westchnął.

- Nie musisz mu przecież nic mówić... - mruknęła cicho Katy.

Chłopak prychnął.

- Muszę. Po akcji z dynamitem musiałem zadzwonić po kogoś żeby ich złapał. Herman już o wszystkim wie, a teraz oczekuje dokładnych wyjaśnień. Nie musisz iść ze mną.

- Ale pójdę, to moja wina.

Nie odpowiedział. Dziewczyna miała niemiłe wrażenie, że Thomas jest na nią zły.

Chłopak zapukał delikatnie w drzwi. Ale zamiast odpowiedzi, której się spodziewał, ujrzał wściekłego Hermana właśnie otwierającego im drogę do pomieszczenia.

- Wejdźcie – syknął mężczyzna. Gdyby jego oczy mogły ciskać gromy, pewnie już dawno byliby spaleni na popiół.

Thomas wszedł do pokoju z obojętną miną. Nie czekając na pozwolenie siadł na kanapie. Herman zmierzył go morderczym spojrzeniem. Thomas nie spuszczał wzroku. Katy bała się usiąść bez pytania, ale pomimo wszystko to właśnie zrobiła. Czuła się niewyraźnie. Ciągle zastanawiała się czy to efekt uboczny strzałki.

Agenci 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz