2.Rozdział 10

216 10 5
                                    

Thomas zamknął laptop, rzucając przy tym dość głośne przekleństwo.

Próbował znaleźć więcej informacji na temat gangu narkotykowego, ale bez większych skutków. Informacje, które znalazł były w zasadzie tylko potwierdzeniem tego, co już wiedział. Gang jest niebezpieczny, jego członkowie mają dobrą broń i zero zahamować, o czym zresztą przekonał się doskonale jakiś czas temu. Skrzywił się przypominając sobie o bolesnej ranie zadanej kulą.

Szukał jakichkolwiek informacji, podpowiedzi, co do miejsca w jakim może znajdować się baza niebezpiecznej grupy.

Zmarszczył czoło. Nie zarejestrowano dokładnego miejsca ich siedziby. Ostatnią bazę mieli gdzieś w podziemiach miasta, w kanałach ściekowych. Nie udało się jej znaleźć Edwardowi i Alexowi, ale to wcale nie oznacza, że jej tam nie ma. Słyszał gdzieś informacje, że przestępcy się gdzieś przenieśli, ale mogły to być po prostu fałszywe fakty. Czy nie logicznie byłoby właśnie pozostać w dawnej siedzibie, skoro wszyscy będą szukać teraz nowej?

- Brawo ja – mruknął, podnosząc się z krzesła.

- Thomas... - drzwi od gabinetu Susanny otworzyły się. – Za jakieś dwadzieścia minut mamy się wszyscy zebrać w głównej Sali – poinformowała go Katy.

- Em, dzięki. Powinnaś pukać. Gdyby była tu Susanna...

- Ale wiem, że jej nie ma, bo to właśnie ona mi powiedziała o zebraniu – mruknęła dziewczyna, przewracając oczami. – A ciebie można znaleźć w zasadzie tylko u niej.

Thomas uśmiechnął się półgębkiem.

- Jaki ja jestem przewidywalny – mruknął. – Dzięki. Może jeszcze zdążę jej coś przekazać.

Katy zmierzyła wzrokiem papiery, które trzymał w ręce.

- Ciągle ich szukasz – bardziej stwierdziła, niż zapytała. Thomas nie był pewny, ale miał wrażenie, że usłyszał w jej głosie pretensje.

- Tak. Ja kończę to, co zaczynam – rzucił, wymijając ją w przejściu. Katy przewróciła oczami i zamknęła za nimi drzwi. Postanowiła zapamiętać te słowa.

Mieli się właśnie skierować ku głównej Sali, kiedy zza zakrętu wychynęła głowa Alexa.

- Ej – zawołał cicho. Thomas i Katy zwrócili się w jego stronę. Chłopak zmierzył go zdziwionym spojrzeniem.

- Co jest? – spytała Katy znudzonym tonem. Jeśli Alex ma czymś ją znowu wkurzyć, to lepiej żeby w ogóle się do niej nie odzywał.

- Em, mamy mały problem – powiedział cicho, rozglądając się wciąż nerwowo na wszystkie strony.

- Raczej ty masz problem. Więc czemu zwracasz się z nim do nas? – spytała Katy, marząc by chłopak już sobie po prostu poszedł.

- Nie. My mamy problem. Chodźcie tu, szybko. – Jego głowa zniknęła za rogiem.

Thomas podniósł brwi, ale ruszył w kierunku Alexa. Katy zamierzała raczej go wyśmiać i sobie pójść, ale skoro Thomas zdecydował się do niego podejść, to ona uczyni to samo.

Kiedy w końcu skręcili i doszli do Alexa ich oczom ukazała się nie tylko jego twarz.

- Yyy... - Katy zacięła się. Wlepiła wzrok w nową twarz i nie wiedziała co może powiedzieć.

Thomas zachował się bardziej przytomnie. Jak zwykle, zresztą.

- Maja? Co ty tu robisz?

Agenci 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz