Katy obudziła się na krześle. Nie swoim. Na pewno. Bolała ją głowa. To zapewne od tego, że grzmotnęła nią o ziemię kiedy ten chłopak z blizną zwalił ją na ziemię... Chwila. Chciała wstać i uciec, ale nie mogła. Coś trzymało ją na krześle. Zaczęła się szarpać.
- Ach, przestań się wiercić dziewczyneczko – mruknął jakiś głos za nią. Dopiero teraz dostrzegła, że jest trzymana na krześle przez jakieś silne (i mocno owłosione) ręce.
Wypuściła głośno powietrze. Rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym została zamknięta. Było ciemne, oświetlane tylko przez jakąś niebieskawą poświatę, ale dało się dostrzec parę szczegółów. Pod ścianą stało dużo nowoczesnych laptopów, a obok nich były różne słuchawki, kabelki i inne cuda.
Co to jest? Albo gdzie to jest?, poprawiła się w myślach. Dlaczego ci dziwni ludzie ją tutaj przytargali?
- Gdzie ja jestem? – spytała poirytowanym tonem.
- Zaraz ci wszystko wyjaśnimy. Alfredzie, wypuść ją. – Dopiero teraz dostrzegła jeszcze parę innych postaci.
Zerwała się z krzesła i obejrzała się dookoła jeszcze raz. W pomieszczeniu była szóstka ludzi. Wraz z nią, siódemka. Alfredem okazał się mężczyzna, którego powaliła jako pierwszego. Była jeszcze pozostała trójka, która ją tu ściągnęła. Drugi z mężczyzn, którego powaliła stał nieco dalej. Na kanapie za nią siedzieli w niezbyt kulturalny sposób młodzieńcy, ten z blizną i ten drugi. Cała czwórka oprawców miała na nosach okulary o przyciemnianych szkłach i kaptury naciągnięte na głowę, nie była więc w stanie dostrzec ich twarzy. Biorąc pod uwagę ciemność w pomieszczeniu było to naprawdę trudne. Jedyne co dostrzegła, to kpiący krzywy uśmieszek tego z blizną na podbródku. Nieprzyjemnie przypominał jej sposób z jakim uśmiechał się Thomas.
W końcu przeniosła spojrzenie na pozostałą dwójkę. Była tam wysoka, blondwłosa kobieta o sympatycznej twarzy. Uśmiechała się delikatnie. Miała wysokiego koka oraz czarny strój, zresztą tak jak każdy w pomieszczeniu. Mężczyzna stojący obok też uśmiechał się przyjaźnie. Miał czarne włosy, opaloną skórę oraz niewielki zarost.
- Witaj – wyciągnął do niej rękę. – Przepraszamy cię za sposób w jaki tutaj trafiłaś. Nie mieliśmy innego wyboru – uśmiechnął się znów. Katy od razu poczuła sympatię do tej dwójki. Czyli zupełnie inne uczucie niż do podejrzanych chłopców na kanapie i dwójki goryli. – Mam nadzieję, że nasi chłopcy nie byli w stosunku do ciebie zbyt brutalni.
- Taa... - odezwał się głos z kanapy. – My nie byliśmy. Szkoda, że ona nie potraktowała nas łagodniej... - mówiąc to spojrzał porozumiewawczo na dwóch goryli. – Ale na szczęście powaliłem ją na ziemię nim narobiła więcej szkód.
Katy zmroziła ciemnowłosego chłopaka z blizną lodowatym spojrzeniem. „Pożałujesz", pomyślała.
- Dobrze. Mogę w końcu usłyszeć jakieś wyjaśnienie? – spytała.
- Już. Oczywiście. – Mężczyzna podszedł do Katy. – Tak w ogóle jestem Herman. Jestem szefem całej tej organizacji.
- Katy... Jakiej organizacji?
Herman uśmiechnął się.
- Katy, obserwowaliśmy cię od dłuższego czasu. Potrzebujemy tu takich ludzi jak ty. Wysportowanych, inteligentnych, zdolnych do walki.
- Hm... - Katy prychnęła. – To czemu w waszej firmie są tamci czterej – wskazała kciukiem dwójkę goryli i dwójkę młodszych mężczyzn, siedzących na kanapie. Jeden z nich parsknął cichym śmiechem. – Potrzebujecie więcej takich głąbów jak oni? To weźcie sobie Thomasa z mojej szkoły. On jest właśnie taki.
CZYTASZ
Agenci 1&2&3
AdventureKaty nienawidzi nowego chłopaka, który tak niespodziewanie pojawił się w jej życiu. Jest tajemniczy, dziwny i nie potrafi się szczerze uśmiechać. Jej przyjaciółka Tamara sądzi też, że jest przystojny, ale Katy wcale tak nie uważa (no może tylko troc...