3.Rozdział 1

128 8 14
                                    

   Thomas z ogromnym trudem powstrzymał się przed krzykiem. Przeważnie lepiej znosił sytuacje zagrażające życiu. Jednak tym razem sytuacja wydawała mu się wyjątkowa. Nie chciał krzyczeć, kiedy siedziała obok niego.

To doprawdy dziwne, bo nieraz docierało do niego, że byłby w stanie oddać dla Katy życie. Jednak stracić życie przez Katy to coś zupełnie innego. To by było dla niego... aż nazbyt bolesne.

- Dość – wydusił i bezwiednie położył rękę na jej udzie. Już po chwili poczuł kolejne gwałtowne szarpnięcie.

Katy zatrzymała samochód pośrodku parkingu, ale nikomu samochód nie będzie przeszkadzał – o dwunastej w nocy nie było tu już samochodów.

- Chyba muszę się przewietrzyć – jęknął i wytoczył się na zewnątrz. Już po chwili usłyszał trzask drzwi i poczuł rękę Katy na swoim ramieniu.

- Em... chyba idzie mi coraz lepiej, co?

Nie był pewien dlaczego zgodził się uczyć Katy jazdy samochodem. Naprawdę, nie miał bladego pojęcia.

- Jest... coraz lepiej. Już przynajmniej wiesz gdzie jest pedał gazu, a gdzie hamulec.

Katy skrzywiła się nieznacznie.

- No tak, przepraszam.

Pokręcił głową, uznając, że w tej sytuacji lepiej zachować milczenie.

- Doceniam to, że mi pomagasz. I że pożyczyłeś mi samochód. I naprawdę jestem wdzięczna za to, że powstrzymałeś się przed założeniem kasku.

Zaśmiał się cicho.

- Obawiam się, że i kask nie byłby zbyt pomocny, kiedy jednak w ostatniej chwili nie zatrzymałabyś się przed ścianą tego sklepu.

Katy wydęła usta i pokiwała głową z poważną miną.

- Możesz mieć rację.

- Ja zawsze mam rację – mruknął. – Wiesz co? Może na dzisiaj już koniec, co? Odwiozę cię do domu, a potem pojadę do mnie i postaram się zmyć z siebie traumatyczne zdarzenia dnia dzisiejszego, hm?

Katy pokręciła głową.

- Chyba sobie nie poradzisz z tą traumą. Pożyczyć ci jakiegoś mojego pluszaka? Mam śmieszną różową krowę, myślę, że pasowałaby do ciebie i-de-al-nie.

Thomas udał, że się zastanawia.

- Nie, jednak wolę tego różowego krokodyla – powiedział z poważną miną.

Katy prychnęła cicho.

- Masz jak w banku. Mogę ci go oddać, bo mam wrażenie – Katy zniżyła głos - ale to tak między nami – że on ma wielką ochotę zeżreć swoją różową krowią przyjaciółką.

Thomas zaśmiał się, może nawet trochę za głośno jak na dwunastą w nocy.

- Wracajmy już. Odbija nam.


Następnego dnia Katy była cała w skowronkach. Nie potrafiła powstrzymać szerokiego uśmiechu, który ciągle pojawiał się na jej twarzy.

- Cześć, kochanie – przywitała ją jej mama, kiedy dziewczyna pojawiła się w kuchni. – Właśnie robiłam śniadanie.

Katy skinęła entuzjastycznie głową i usiadła przy stole.

- Więc... - zagaiła jej mama – jak wczorajsze nauki jazdy z Thomasem?

Katy uśmiechnęła się lekko. Zaraz jednak spoważniała.

- Em... dobrze. Tylko że... jestem beznadziejna. Ale to może nawet lepiej. Będę mogła spędzić z nim więcej... Douczyć się. Tak. Im więcej czasu poświęcasz pracy, tym...

Kobieta zaśmiała się głośno.

- Katy, nie udawaj, proszę cię. To na kilometr widać, że bardzo, bardzo, baaaaardzo lubisz Thomasa moja droga. Jedyną osobą, która tego nie dostrzega jest Thomas. Ale tak sobie ostatnio myślałam, żeby zaprosić go na kolację i...

- Nie! – wtrąciła prędko Katy. – Nie, mamo. Nie. Ja... lubię go, ale... - Znaczące spojrzenie matki sprawiło jednak, że słowa ugrzęzły Katy w gardle. – Ach, nieważne – wykrztusiła tylko.


- My. Musimy. Zrobić. Imprezę – rzuciła Maja, siorbiąc kawę. – No weź, już za tydzień nowy rok szkolny. Nie zamierzam spędzić ostatnich dni wakacji, patrząc się w sufit i żałując, że nie mieliśmy ani jednej wspólnej imprezy.

Katy pokręciła głową, starając się nie pokazać za jak bezsensowny uważa ten pomysł.

- Nie mam chyba na to ochoty. Powiedz mi, kogo byś zaprosiła. Siebie? Mnie? Thomasa? To bez sensu.

Maja uśmiechnęła się pobłażliwie, ale nie powróciła już do tematu. Zamiast tego spytała:

- Jak tam lekcje nauki jazdy?

Katy nie wiedziała jak zareagować, jej uczucia były przecież tak ambiwalentne. Radość, że spędza czas z Thomasem oraz smutek, ponieważ wyraźnie narażała go na silny stres, a jej postępy były... Nie było postępów.

- Uch, za długo by opowiadać – mruknęła. – Jeszcze dużo przede mną. Nie umiem jeździć, a wystarczy, że w jednym zdaniu wymienisz „Katy" i „prowadzić", a zobaczysz przerażenie w oczach Thomasa.

Maja zaśmiała się cicho.

- Mogłam się tego spodziewać. Ale nie martw się. W końcu będziecie razem.

- Co?

- Mówiłam, że w końcu się nauczysz.

Katy postanowiła zignorować tę uwagę. Nadzieję na związek z Thomasem też zignorowała.

Agenci 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz