2.Prolog

167 9 1
                                    


No i mamy prolog drugiej części :)

   Katy zmarszczyła brwi.

Alex leżał tuż przed nią. W zasadzie podeszwy jego butów były tuż przy jej twarzy. Nie był to zbyt przyjemny zapach. I widok... Ta guma na jego podeszwie nie była zbyt fascynująca.

- No ruszaj się! – syknęła cicho.

Alex odwrócił się w jej stronę i wyszczerzył zęby w białym uśmiechu.

- Już, już. Musiałem się mu przypatrzeć.

- Czemu niby? – syknęła. – Ten gościu ma broń i nie wiadomo co jeszcze, a ty go obczajasz. Na randkę możesz się z nim umówić jak odwiedzisz go w więzieniu, tak?

Alex westchnął przeciągle. Wyglądał jakby zamierzał zamrozić ją wzrokiem.

- Doskonale wiesz, że od dłuższego czasu jest tylko jedna osoba, z którą chciałbym się umówić... - powiedział cicho i odwrócił spojrzenie.

Katy jęknęła sfrustrowana. Wiedziała, że chodzi o nią.

Byli właśnie na dachu jednego z biurowców. Zostali tam wysłani z agencji do mężczyzny, który zachowywał się podejrzanie i miał przy sobie broń. Podobno krążył już po budynku od ponad godziny. Nie wiadomo, co planuje i lepiej żeby to sprawdzili.

- Wyjdź w końcu z ukrycia – warknęła.

- Hm... nie – powiedział Alex.

- Rozumiem, że się boisz – powiedziała, wstając.

- CO TY ROBISZ? – szepnął przerażony, rozglądając się nerwowo wokoło.

- To co zawsze – powiedziała. – Olewam zasady.

Wyszła prędko z ukrycia, trzymając w dłoniach pistolet wymierzony w tajemniczego mężczyznę. Podejrzany obrócił się prędko i omiótł dziewczynę zdziwionym spojrzeniem.

- Rzuć broń – poleciła stanowczo.

Mężczyzna natychmiast wykonał polecenie. Podniósł też do góry ręce w geście poddania się.

Z ukrycia wyszedł także Alex z naburmuszoną miną.

- Ach, już wiem o co mogło chodzić Thomasowi, kiedy mówił, że olewasz jego prośby – rzucił, przewracając oczami.

Katy zamknęła na chwilę oczy. Nie chciała żeby jej przypominał o Thomasie.

- Z jakiej agencji jesteście? – spytał tajemniczy mężczyzna.

Zanim Katy zdążyła go powstrzymać, Alex odpowiedział:

- Agencja z centrum miasta. Herman, coś ci to mówi?

Oczy podejrzanego nieznajomego rozbłysły.

- Aha – odrzekł przeciągle. – To myślę, że się dogadamy. – Opuścił powoli rękę i sięgnął do swojej kieszeni. Wyjął z niej portfel, a z niego pieniądze. Wyglądało na to, że trzyma w ręce ponad tysiąc dolarów.

Alex uśmiechnął się szeroko.

- To rozumiem. Powiedz nam tylko co kombinujesz. A jeśli nie będzie to nic poważnego to nic nikomu nie powiemy – zapewnił.

Katy patrzyła na niego z osłupieniem. Nie potrafiła wydobyć z siebie żadnego innego dźwięku, niż bardzo ciche: „Co do...?".

- Ja tylko obserwuję okolicę, mój drogi. Niewielki napad na sklep naprzeciwko. Nie martw się, nikomu nic się nie stanie.

- Okej, misiu. To dawaj forsę a my się stąd zwijamy – powiedział Alex.

Mężczyzna wyszczerzył się w okrutnym uśmieszku. Podszedł do Alexa, wręczył mu pieniądze i skinął głową żeby sobie poszli.

- To cześć – pożegnał się chłopak. – Chodź, Katy – powiedział, łapiąc ją pod ramię i ciągnąc ku zejściu z budynku.

Była zbyt oszołomiona, by się stawiać.

Zaczęła się coraz bardziej obawiać, że zostając w firmie Hermana popełniła wielki błąd.

Agenci 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz