2.Rozdział 18

170 10 28
                                    

Katy uśmiechnęła się do swojego odbicia. Jej oczy były podkrążone, ale nie przeszkadzało jej to. Włosy były w nieładzie i wyglądały jak siano, ale uśmiech na twarzy sprawiał, że nie wyglądała aż tak okropnie.

Czuła się kompletnie wyczerpana. Thomas, jako bardzo dobry kolega, odwiózł ją do domu, mimo iż mógł zostać i dobrze się bawić. Ale nie. On specjalnie dla niej zerwał się z imprezy o drugiej i jechał z nią przez noc, by mogła bezpiecznie dotrzeć do domu. Rozczulił ją tym. Przytuliła go na pożegnanie, a on był taki zmęczony, że nawet nie oponował.

Nie wiedziała czy to dobrze czy nie, ale wydawało jej się, że Thomas trochę się na nią otwiera. Dobrze - w końcu będą trochę bliżej. Źle - bo będą trochę bliżej. Przy nim zaczynała wariować. Jej serce biło sto razy szybciej, a policzki paliły żywym ogniem – chociaż to jeszcze pół biedy! Najgorzej było, gdy przez przypadek jej dotykał – ocierał się ramieniem, musnął przypadkowo palcami jej rękę – wtedy miękły jej nogi, a jedyne co chciała to przyciągnąć go jak najbliżej i nie puszczać.

Powoli zaczynała rozważać zamknięcie go w piwnicy – będzie zawsze przy niej i może w końcu rozwinie się u niego syndrom sztokholmski. Jest szansa?

- Jak tam, kochanie? – Drzwi od jej pokoju uchyliły się delikatnie i pojawiła się głowa jej mamy. – Mogę wejść?

- Jasne – powiedziała Katy, odchodząc sprzed lustra. – Wstałam przed chwilą.

Jej mama uśmiechnęła się szeroko.

- Już trzynasta, kochanie. Zrobiłam dla ciebie naleśniki, bo wiem, że je uwielbiasz. A teraz opowiadaj jak tam było?

- Dobrze. Susanna wyglądała cudownie. Widać było, że jest bardzo szczęśliwa. Było mnóstwo zabawy, fajna muzyka i... serio było mega.

- Cieszę się bardzo, kochanie. A... jak tam z Thomasem? To on cię odwiózł, prawda?

Katy skinęła ostrożnie głową.

- To bardzo dobrze. Martwiłam się, że będziesz wracała z jakimś pijanym brudasem, który będzie miał wobec ciebie złe zamiary. Albo który porzuci cię na poboczu. Albo będziecie mieli wypadek, albo...

- Mamo – przerwała jej Katy, marszcząc brwi z irytacją. Widząc przepełnione troską spojrzenie swojej matki zmiękła. Uśmiechnęła się delikatnie. – A skąd masz pewność, że Thomas nie był pijany i... brudny?

- Bo Thomas to porządny chłopiec. Prędzej ty byś miała dzisiaj kaca mordercę niż Thomas wypił wczoraj choć kieliszek.

Katy poczuła się zgaszona. Za to jej mama miała minę jakby właśnie kupiła klapki na promocji.

- Och, mamo. Przecież wiesz, że ja jestem grzeczna – powiedziała sucho, przewracając oczami. Jej mama zachichotała.

- Chyba grzeszna, kochanie. Idę ci nałożyć te naleśniki, kochana. A ty zejdź na dół jak najszybciej. I ubierz się ładnie.

- Nie zamierzam – mruknęła Katy.

- Jak sobie chcesz, kochanie. Ale zaprosiłam do nas Thomasa, już czeka na dole.

Katy bez słowa rzuciła się do szafy, próbując w jak najkrótszym czasie znaleźć coś odpowiedniego do ubrania.


Katy zleciała po schodach jak burza. Prawie też dosłownie zleciała, ale udało jej się utrzymać równowagę.

- Cześć – powiedziała, ciut za głośno, kiedy zobaczyła Thomasa. Siedział przy stole w kuchni i prowadził cichą konwersację z jej mamą.

Agenci 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz