-Stęskniłaś się za mną?- Haven znów znajdowała się w czarnej pustce. Nie było tu nic oprócz lodowatego głosu, który ją przeszywał.
-Czego chcesz?- spytała Riddle'a, który jak zwykle szperał jej w głowie.
-Pomęczyć cię. Dobrze żyje mi się ze świadomością, że każdego dnia budzisz się niewyspana z mojego powodu.
-Co?- spytała słysząc jak okropnie zabrzmiało to co powiedział.
-W każdym razie... Powiedz mi Potter... Macie już jakieś plany na zaatakowanie nas-śmierciożerców?- zapytał z kpiną, zmieniając temat.
-Nawet jeśli to ci nie powiem. Swoją drogą myślałam, że odznaczasz się większą inteligencją, bo gdybyśmy jakieś plany mieli to dawno zobaczyłbyś jej w mojej głowie, prawda?- spytała sztucznie przesłodzonym głosem.
-Co do planów... Wiem, że ktoś uczy cię oklumencji. Mam nadzieje, że w końcu ta nauka przyniesie efekty, bo kiedy rok temu uczył cię Snape efekty były zniewalające.- powiedział z nieukrytym sarkazmem mimo iż mówił o sobie samym.
-Daj mi święty spokój Riddle.- warknęła próbując wyrzucić go z głowy, ale jedyne co osiągnęła to poczucie jeszcze silniejszego połączenia między nimi.
-Masz racje. Na dziś koniec.
Haven otworzyła gwałtownie oczy i zobaczyła nad sobą zaciekawione spojrzenie Lawender.
-Och... Czas wstawać Haven. Za piętnaście minut zaczyna się śniadanie.- poinformowała blondynka słodkim głosikiem, który doprowadzał rudowłosą do szału.
-Jasne... Dzięki...
-Swoją drogą to... wiesz może czy Ron robi dziś coś ciekawego?- spytała, a Potter rozszerzyła oczy.
-Co?- spytała twardo wstając z łóżka i zbierając części od mundurka.- To znaczy... Chyba jest wolny.- dodał powoli rozumiejąc czego przygłupia koleżanka chcę.
-Och! To cudownie i do zobaczenia na śniadaniu!- pisnęła i wybiegła z sypialni. Haven jedynie wywróciła oczami i ruszyła do łazienki.
Po wykonaniu wszystkich czynności, szybkim korkiem ruszyła do Wielkiej Sali i zaraz przy wejściu była tak zajęta poprawianiem swojego krawata, że nie zauważyła jak wchodzi komuś w drogę. Poczuła moce uderzenie, ale zamiast upaść na podłogę, znalazła się w czyiś ramionach. W ramionach osoby, którą najmniej w tej chwili chciałaby widzieć. Spojrzała prosto w stalowe tęczówki jednego ze swoich wrogów. Gdy złośliwy ślizgon odstawił dziewczynę z powrotem na ziemie sam przez chwile stał w osłupieniu.
-Ja... To moja wina. Przepraszam.- wypluła z siebie dziewczyna. Malfoy nadal stał jak spetryfikowany i dopiero gdy przeanalizował całą sytuacje mrugnął kilkakrotnie.
-Emm... Nie szkodzi.- rzucił szybko i ruszył w przeciwną stronę. Gryfonka podeszła do swojego stołu wciąż zesztywniałym krokiem.
-W porządku?- spytał Granger pijący sok dyniowy.
-Tak... Tak myślę.- odpowiedziała i założyła sobie wystający kosmyk włosów za ucho.
-Wiecnsh zw maym disz...
-Na litość boską Ron! Nie mów z pełnymi ustami!- krzyknął Hugo cały zdenerwowany. Weasley przeżuł szybko to co miał w buzi i popił sokiem Granger'a, co jeszcze bardziej zirytowało bruneta.
-Nieważne.- warknął rudy i prychnął.
-Swoją drogą to Lavender Brown się o ciebie pytała. Ma chyba coś do ciebie... No wiesz... Umówić się chciała czy coś.- wytłumaczyła Haven obserwując reakcje przyjaciela. Rudowłosy uśmiechnął się szeroko i poruszał znacząco brwiami.
-Och! Powinieneś skupić się na nauce, a nie na jakiejś głupiej blondynce!- krzyknął oburzony Hugo, ale Weasley posłał mu jedynie mordercze spojrzenie.
***
Na pierwszej lekcji którą była podstawa Czarnej Magii, Haven robiła wszystko by nie zasnąć. Jej oczy mimowolnie same się zamykały, a musiał jeszcze przetrwać dwie godziny eliksirów, Historię Magii, Wróżbiarstwo, ONMS i na koniec OPCM. Gdyby tego było mało to wieczorem musiała iść na trening oklumencji z Hughes'em.
-Może panna Potter odpowie mi na to pytanie?- spytał nagle Hughes wyrywając dziewczyne z transu.
-Przepraszam profesorze, ale...
-Minus pięć punktów dla Gryffindor'u.- warknął, a po klasie rozszedł się niezadowolony pomruk gryfonów i złośliwe śmiechy ślizgonów.- Wstań Potter. Będziesz odpowiadać.- syknął. Haven wykonała polecenie mężyzny i próbowała skupić się jak tylko mogła.
-Więc... Wymień mi dwóch lub trzech największych czarnoksiężników naszego świata.
-Emm... Gellert Grindelwald... I Voldemort.- powiedziała niepewnie i jedynie co ujrzała to błysk w oczach profesora.
-Napiszesz mi wypracowanie na temat Grindelwald'a.- oznajmił posyłając jej mordercze spojrzenie.
-Przecież jestem zwolnion...
-Nie obchodzi mnie to!- krzyknął Hughes i tak w nerwowej atmosferze minęły wszystkie lekcje.
***
Wieczorem Haven udała się w kierunku komnat swojego znienawidzonego nauczyciela i grzecznie zapukała w jego drzwi.
-Panna Potter... Wejdź.- powiedział twardo wypuszczając dziewczynę do środka. Tak jak przewidywała Gryfonka, komnaty profesora urządzone były w ciemnych kolorach, ale jego można rzec, że apartament był ogromny. Składał się z dużego salonu i sypialni oraz dwójki drzwi za którymi zapewne znajdowały się łazienka i garderoba. W komnacie górowała czerń, ciemna zieleń i srebro co już sugerowało dziewczynie dosyć dużo.
-Był Pan ślizgonem?- zapytała nie pewnie rozglądając się po jego miejscu zamieszkania.
-Owszem. Jeszcze Jakieś pytania?
-Emm... Właściwie to dwa. Mogę?- spytała, ponieważ nie chciała wyjść na zbyt ciekawską. Riddle kiwnął głową dając dziewczynie pozwolenie.- Jak ma Pan na imię i ile na pan lat?
-Więc na imię mam Chris i mam 23 lata.- skłamał, ale przecież nie mógł powiedzieć gryfonce, że nazywa się Tom Riddle.
-Ah. Dobrze. Więc możemy już zaczynać?- spytała, a Hughes wskazał jej kanapę aby tam usiadła.
-Najpierw musimy porozmawiać.
CZYTASZ
We are the same || Riddle
FanfictionCo gdyby Lily Potter urodziła dziewczynkę? Co gdyby to ona została wybrańcem i to ona przeżyła śmiertelne zaklęcie rzucone przez Lorda Voldemorta? Co jeśli sami-wiecie-kto odrodzi się jako wspomnienie z dziennika? Co się stanie gdy przez zwykły przy...