Chapter Thirteen

11.4K 687 746
                                    

Haven siedziała na Czarnej Magii jak na szpilkach. Była zbyt zamyślona, aby wyjąć z torby pióro. Uczniowie dopiero wchodzili do sali, a Hughes'a na całe szczęście jeszcze nie było w klasie. Gryfonka tak bardzo bała się spojrzeć w jego oczy, ponieważ przed jej własnymi wciąż była wizja wczorajszego wieczoru. Nie był to jej pierwszy pocałunek, ale najlepszy.

-Cześć.- plan ucieczki dziewczyny rozmył niejaki Cormac McLaggen. Chłopak zajął miejsce obok rudowłosej i posłała jej flirciarski uśmiech.- Mogę tu usiąść?- spytał ukazując rządek śnieżnobiałych zębów.

Już usiadłeś idioto.

-Jasne.- Haven zachowała pozory miłej i odwzajemniła jego uśmiech. Owszem Cormac był przystojny. Nawet bardzo, ale cóż...Był za bardzo zarozumiały.

-Dostałaś się do Klubu Ślimaka?- jego pytanie było przepełnione dumą, dzięki czemu dziewczyna zrozumiała na czym skończy się ta rozmowa.

-Tak. Jak przypuszczam ty też się dostałeś.- mruknęła i zaczęła pstrykać palcem w książkę.

-Owszem. Slughorn powiedział, że...

-Zaiste interesujące pani McLaggen, ale pozwoli pan, że przejdę do lekcji.- warknął Riddle, a jego głos zamroził wszystkich w sali. W szczególności jego podopieczną.

-Przepraszam profesorze.- mruknął blondyn i potarł ręką swój kark.

-Dziś będziemy rozmawiać o szansach wyzwolenia się spod klątwy Cruciatus'a.- wyjaśnił Hughes i usiadł wygodnie za swoim biurkiem. Gdy zaczął swój przynudzający wykład, Haven rozmyślała jak uniknąć spotkania z nim.

-Jak idzie naszej drużynie na ćwiczeniach? W końcu już niedługo mecz.- szepnął Cormac, który był równie znudzony co gryfonka.

-Emm... Dobrze. Nawet bardzo. Jutro kolejny trening więc jeśli ci zależy to możesz przyjść pooglądać.- odparła tak cicho jak on.

-Skoro taka ładna dziewczyna zaprasza to grzech nie skorzystać.- zaśmiał się cicho, a dziewczyna omal nie przewróciła oczami. Jedynie posłała mu słaby uśmiech.- A umie...

-McLaggen!- krzyknął Hughes, a blondyn spojrzał na niego z podirytowaniem. Cormac miał dziwną manie kłótni z nauczycielami i zawsze wywyższał się w ich obecności.

-Tak?- spytał bezczelnie, a Haven powstrzymała się od jęknięcia. Głupota chłopaka ją przerażała.

-Minus 10 punktów dla domu lwa i napiszesz mi wypracowanie z dzisiejszej lekcji. Na jutro.- powiedział beznamiętnie mężczyzna i posłał mu zwycięski uśmieszek. Policzki blondyna zrobiły się czerwone ze złości, a gryfonka zakrył usta, aby nie parsknąć śmiechem.- Panna Potter zostanie po lekcjach i zobaczymy czy nadal będzie pani do śmiechu.- W jednym momencie rudowłosa zesztywniała i spuściła głowa.

Cholera z tym Hughes'em.

***

Gdy równe sześćdziesiąt minut upłynęło i wszyscy zaczęli się zbierać, Haven czuła, że jej serce zaraz wyjdzie z klatki piersiowej. Tak bardzo nie chciała z nim rozmawiać, a wszystko ze względu na to, że nie pamiętała czy to ona pocałowała go, czy on ją.

-Unikasz mnie?- spytał nie wstając zza biurka. Gryfonka również pozostała w swojej ławce, gdzie czuła się bardzo bezpiecznie.

-Nie. Nie było dziś okazji do rozmowy.- skłamała. Po sali rozeszło się prychnięcie mężczyzny.

-W takim razie podejdź do mnie.- odparł stukając piórem w deskę biurka. Rudowłosa wstała z ławki i mimo protestów w głowie, wykonała polecenie Riddle'a. Stanęła obok niego, a on podniósł głowę. Po chwili sam wstał i teraz to panna Potter musiała unieść wzrok.- Nie umiesz kłamać. Wiem, że mnie unikasz.- uznał i skrzyżował ręce na piersiach. Dziewczyna się naburmuszyła co okropnie śmieszyło mężczyznę, ale zachował on poważną twarz.

-Wcale nie!- fuknęła, ale gdy tylko Riddle się nad nią nachylił jej mina spoważniała.

-Udowodnij Potter.- Jego głos był bardzo poważny co spowodowała, że gryfonka czuła jakby się kurczyła. Rudowłosa szybko odwróciła wzrok, aby upewnić się, że drzwi są zamknięte i gdy z powrotem odwróciła głowę w jego stronę, Hughes był jeszcze bliżej. Dziewczyna nie miała zamiaru stawać na palcach więc jedyne co zrobiła to złapała mężczyznę z krawat i pociągnęła go w swoją stronę.

Tym razem ona złączyła ich w pocałunku, który był tak samo delikatny jak poprzedni. Gdy puściła jego krawat, jej ręce znalazły się na jego karku, zaś Hughes podniósł ją i posadził na swoje biurko, stając pomiędzy jej nogami. Mężczyźnie udawało się skutecznie ignorować głos w głowie, który mówił "Co robisz?! To twój wróg, a nie dziewczyna!".

Wszystko co robili w tamtej chwili było nieodpowiednie, ale nie obchodziło ich to za bardzo. Haven musiała oderwać się od bruneta, ponieważ zabrakło jej powietrza. Spojrzała nerwowo w jego oczy, a jedynie cmoknął ją w czoło.

-Nie boi się pan, że ktoś tu teraz wejdzie?- zapytała, a on wywrócił oczami.

-Równie dobrze ktoś mógł wejść tu minute temu i miałby jeszcze lepsze widoki.- mruknął obojętnie.- Ale jeśli tak bardzo cię to gryzie to najprawdopodobniej wyczyściłbym mu pamięć. Nie obchodzi mnie czy to legalne, czy nie. Złamałem już wystarczająco dużo przepisów.- dodał, a zielonooka oparła głowę o jego ramię i zaczęła chichotać.

-Jestem pewna, że Dumbledore zabiłby pana gdyby się dowiedział.- stwierdziła, a Hughes prychnął i zrobił minę, która wyrażała jego dumę oraz wyższość.

-Wątpię.

***

-Rozumiesz o czym mówię?- spytał Dumbledore, gdy dziewczyna wyszła z myślodsiewni. Przed chwilą zobaczyła zdeformowane wspomnienie profesora Slughorn'a, który rozmawiał z młodym Riddle'em.

-Oczywiście. Myślę jednak, że... nie łatwo będzie wyciągnąć z profesora Slughorn'a te wspomnienie. To zajmie mi trochę czasu.- wymamrotała, a starzec kiwnął głową.

-Wiem, że dasz radę.- odparł i zasiadł przy swoim wielkim biurku. Wskazał ręką na krzesło przed nim, które dziewczyna szybko zajęła.- Poczęstuj się.- dyrektor podsunął pod jej twarz miskę z cytrynowymi dropsami. Gryfonka bez wahania wzięła jednego do buzi, a na jej twarzy pojawił się duży uśmiech.- Powiedz mi. Jak idą ci lekcje i ćwiczenia z profesorem Hughes'em?- zapytał ze swym wielkim uśmiechem, który powiększał jego zmarszczki.

-Eee... Dobrze. Dobrze mi idzie.- mruknęła.

'Jest świetny pod wieloma względami.'

-To dobrze. Nie zdajesz sobie sprawy jak trudno w tych czasach znaleźć kogoś dobrego i zaufanego. Poza tym wydaje mi się, że wspaniale się dogadujecie.- słowa Dumbledore'a były jak cienka linia, która dzieli ją od przepaści.

-Profesor Hughes jest wredny, ale... myślę, że jest w porządku.- wyjaśniła, przeczesując ręką swoje długie, rude włosy.

-To cudownie. Rzeczywiście profesor Hughes jest bardzo specyficznym człowiekiem, ale cóż... Skoro jest tak jak mówisz to chyba nie mam co do niego większych zastrzeżeń.- oznajmił i złożył radonie ręce, a brzuchu.

-Pójdę już profesorze. Jutro mam treningi z drużyną więc...

-Naturalnie. Dobranoc.- odparł i obserwował jak gryfonka znika za drzwiami.- Och Haven. Oby mój plan się powiódł. Inaczej nasz Hughes rozniesie szkołę z dymem.- powiedział sam do siebie. Wiedział jak bardzo zaryzykował przyjmując do szkoły Voldemorta, który myśli, że dostał się tu tylko z podstępu.

Dumbledore jedynie chciał aby Haven żyła. Jeśli jej urok zadziała na Hughes'a to zostanie w nim za zawsze.

We are the same || RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz