Chapter Sixteen

10.3K 604 295
                                    

-O czym ty do cholery mówisz? Co ma niby łączyć mnie z profesorem Hughes'em?!- krzyknęła, próbując wyrwać swój nadgarstek z jego ucisku, ale ślizgon wykazał się większą siłą.

-Daj spokój Potter. On był ślizgonem i nie zaprzeczysz, że jest zimnym dupkiem, a mimo to zawsze staje w obronie nędznej gryfonki. Widzę jak na ciebie patrzy na lekcjach, więc odpowiedz na moje pytanie!- syknął i przycisnął zdezorientowaną gryfonke do ściany. 

-Nic nas nie łączy! A nawet gdyby łączyło to nie jest twoja sprawa! W detektywa się bawisz Malfoy?! Nudzi ci się?!- krzyknęła, a uścisk ślizogna na jej nadgarstkach się wzmocnił.- Przestań! To boli!

-Straszne. Teraz Hughes ci nie pomoże i co zamierzasz zrobić?- spytał kpiąco. Haven chciała podnieść nogę, aby wymierzyć mu kopa w tak zwane "klejnoty", ale blondyn szybko ją zablokował, co spowodowało, że był jeszcze bliżej rudowłosej.- Tylko tyle Haven?- dziewczyna była zaskoczona tym co powiedział chłopak, ponieważ zwykle wysilał się jedynie na "Potter" lub inne wyzwiska.

-Czemu tak bardzo chcesz tej odpowiedzi?- zapytała spokojnie, nie unosząc głosu.

-Chcę wiedzieć jak bardzo złamałaś szkolne przepisy.- Malfoy pierwszy raz zauważył, że gryfonka ma na twarzy lekkie piegi, których nigdy wcześniej nie widział, ponieważ nigdy nie był tak blisko. Gryfonka czuła na sobie jego ciepły oddech i z pewnością drogie perfumy, które i tak nie mogły się równać z zapachem Hughes'a.

-Bardzo.- wycedziła.- Teraz mnie puść!- rozkazała, a po korytarzu rozległ się sztuczny, bez uczuciowy śmiech ślizgona.

-Żałosne Potter.

-Tak jak ty Malfoy.- zimny głos Hughes'a spowodował, że blondyn natychmiast puścił rudowłosą.- Żałosne. Bardzo. Atakowanie dziewczyny i naruszanie jej nietykalności. Możesz spodziewać się rozmowy, ale nie martw się... nie z Dumbledorem. Tylko ze mną. Będzie wielokrotnie gorsza niż z tym starcem.- za każdym słowem Riddle robił jeden krok w kierunku blondyna, wpatrując się w niego z głęboką pogardą. Zatrzymał się dosłownie kilka centymetrów od jego twarzy, ale stanął tak aby Haven nie wiedziała jego własnej. Riddle zamknął oczy i kiedy je otworzył, Malfoy zamiast zielonych tęczówek ujrzał czerwone, które płonęły.- Rozumiesz?

-O-oczywiście. - ślizgon jeszcze nigdy nie był tak przerażony jak teraz. Nie wiedział co zrobić skoro stał przed najniebezpieczniejszym człowiekiem świata. Zaczął stawiać kroki do tyłu i tak po chwili usunął się z widoku. 

Hughes spojrzał na gryfonke, uprzednio przywracając kolor oczu do szmaragdowego. Gryfonka nadal stała wciśnięta w ścianę, ale nie patrzyła na mężczyznę tylko na sińce, które oplatały jej nadgarstki od zbyt mocnego ucisku. Nim cokolwiek zdążyła zrobić, Riddle ujął jej ręce dokładnie przyglądając się siniakom.

-Boli?- spytał, dotykając lekko fioletowo-szarej skóry.

-Nie tak bardzo.- mruknęła.

-Dam ci coś przeciw coś przeciwbólowego. Chodź ze mną do mojej...-

-Nie chcę tego eliksiru, ale możesz mi dać coś na dobry sen.- poprosiła, wzdychając.

-Jeśli pójdziesz do mnie to ci dam.

***

Haven siedziała na stole i czekała aż Hughes przyniesie jej eliksir usypiający. Sprawa z Malfoy'em z pewnością nie dałaby jej dzisiaj zasnąć więc nie pozostaje jej nic innego jak zasnąć z małą pomocą.

-Musisz się truć tym eliksirem? Nie dasz rady zasnąć samodzielnie?- spytał niezadowolony mężczyzna, nie pewnie wpatrując się w fiolkę słodkiego snu.

-Nie martw się tak o mnie.- mruknęła, wyciągając rękę po małą buteleczkę. Po przechwyceniu jej, wsunęła fiolkę do kieszeni swej szaty. Hughes stanął między nogami dziewczyny i oparł swoje czoło o jej głowę.

-Czego on od ciebie chciał?- Riddle intensywnie wpatrywał się w jej zielone oczy, które ze smutnych zrobiły się szczęśliwe.

-Prawdy.- odparła cicho. Zacisnęła rękę na jego szacie, wtulając się w szyję mężczyzny, który jak zwykle pachniał tak, że mógłby uwieść dosłownie każdego.- Co jeśli on...-

-Nie dowie się. Zadbałem o to.- uspokoił gryfonke. Jego wzrok powędrował niżej na jej pełne, malinowe usta.- Nikomu nie powie.- wyszeptał, a następnie musnął usta swej wybranki. Tym razem nie był to delikatny pocałunek, a pełny namiętności i zapału. 

Ponoć zakazany owoc smakuje najlepiej, więc trudno się dziwić czemu Riddle'owi tak bardzo podobało się to co robił. Nikt nie dowie się o jego sekrecie, którego będzie bardzo dobrze strzegł i bronił.

***

-Nie pójdę tam.- warknął Ron, gdy Haven ciągnęła go do Wielkiej Sali.

-Och Ron! Kto jak kto, ale ty odmówisz sobie śniadania!- skarciła go rudowłosa i próbowała wepchnąć do środka.

-Nie będę przy nim siedział! To on powinien przeprosić Lavender, a nie zachowywać się jak cholerny pępek świata!- Weasley był tak czerwony, że gryfonka nie zdziwiłaby się gdyby z jego uszu zaraz zaczęła lecieć para.

-Zachowujesz się jak dziecko! Idź jeść! Nie musisz przecież siadać obok niego!- Ron wszedł do środka i od razu po przeciwnym końcu stołu co Hugo. Panna Potter wywróciła oczami i usiadła obok Neville'a, bo w jego towarzystwie mogła zaczerpnąć świętego spokoju, a bynajmniej tak myślała... Podniecony głos Lavender i Parvatii doprowadzał ją do szału.

-Boże stał dziś nade mną, gdy sprawdzał moją pracę domową i mogę przysiąc na Boga, że jego perfumy to cudo!- pisnęła Lavender, a bliźniaczka Patil zrobiła rozmarzoną minę.

-Chyba się w nim zakochałam...- mruknęła hinduska, obierając głowę ja swojej ręce.

-Mi się podoba, ale... nie mów Ronowi. Nie chcę żeby się wkurzył.- mruknęła blondynka, a Haven mocniej ścisnęła kielich z sokiem.

O kim te idiotki mówią?

-Hej Haven!- pisnęła panna Patil.

-Co?- warknęła, jednak na jej ustach zagościł uśmiech.

-Zazdrościmy ci...- szepnęła Lavender, po czym ona i hinduska przysunęły się bliżej gryfonki. Zielonooka uniosła jedną brew do góry.- W końcu masz z nim prywatne lekcje Oklumencji czy coś...- wyjaśniła Brown. 

-Bo w końcu mówimy o Hughesie. Przyznaj, że jest przystojny.- dodała Parvatii.

-Eee... Nie. Nie uważam, że jest przystojny.- skłamała rudowłosa.

-Daj spokój! On jest niesamowity! Spójrz tylko na niego! Mógłby być modelem, a nie nauczyciele.- zaszczebiotała hinduska, a Lavender przytaknęła jej głową.

-Jaki on jest, gdy macie lekcje sam na sam?- pytanie Lavender spowodowało, że serce panny Potter zaczęło bić szybciej.

Jest gorący i pociągający

-Jest wredny i zadufany.- warknęła rudowłosa i w jednej chwili cały apetyt upłynął z dziewczyny.

-Och! Idzie tu!- pisnęła Lavender i obie z Parvatii zaczęły poprawiać włosy. Ku ich zawiedzeniu Hughes nawet na nie nie spojrzał, tylko zatrzymał się przy rudowłosej.

-Dziś muszę odwołać naszą lekcje panno Potter.- oznajmił. Haven miała wrażenie, że przez chwilę mężczyzna uśmiechnął się do niej. Hughes przeniósł wzrok na dwie plastikowe gryfonki siedzące obok jego podopiecznej, a jego wzrok zrobił się zimny.

-Nie dostałem jeszcze pańskiego wypracowania, panno Brown, a panna Patil ze swojego otrzymała Okropny.- powiedział oschle i odszedł.

***

Jak tu pisać rozdziały, kiedy ogląda się wciągający odcinek The Walking Dead lub anime? 

Miłej niedzieli życzę<3

We are the same || RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz