Chapter Twelve

11.5K 710 698
                                    

-Haven... Jak tam twoje lekcje oklumencji?- spytał kpiący głos w głowie dziewczyny. Kolejna powtórka z 'rozrywki'. Pustka i głos tego potwora.

-Cudownie.- warknęła dziewczyna. O dziwo gryfonka nie próbowała wyrzucić Riddle'a z głowy. Zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie to niesie, ale po tak wielu konfrontacjach z Voldemortem miała serdecznie dość.

-Wspaniale. Prawdę mówiąc to zastanawiam się jak długo Dumbledore jeszcze pożyje, aby móc cię chronić, gdyż z moich przypuszczeń wynika, że już nie długo...- Riddle wiedział jak zdenerwować dziewczynę, ale nie sądził, że złość z próbą zastosowania oklumencji wywoła u niej tak duży ból. Czuł to samo co ona i teraz zrozumiał czemu ludzie tak bardzo boją się bólu.

Nie sądził, że on jako mistrz leglimencji nie będzie wstanie przerwać połączenia i sam dozna takich tortur. Nie rozumiał czemu do tego doszło. Nie wiedział jak.

Gdy Haven przestała odczuwać złość, przestała również odczuwać ból. Tak samo jak Riddle, który bez słowa opuścił jej umysł.

Hughes zastanawiał się w jakim stanie jest teraz dziewczyna, ponieważ wolał, aby nie znaleźli jutro jej ciała we krwi. Nie teraz....

***

Z samego rana Hughes siedząc w Wielkiej Sali, co chwilę sprawdzał stan stołu gryfonów. Nie było przy nim panny Potter. Jego ciśnienie podniosło się jeszcze bardziej, gdy zobaczył Granger'a i Weasley'a wchodzącego na śniadanie bez NIEJ.

-Profesorze Hughes?- do uszu Riddle'a dobiegł jakże irytujący głos dyrektora szkoły. 

-Tak, Dumbledorze?- zapytał z udawaną uprzejmością.

-Wie pan, czemu panny Potter nie ma na śniadaniu?- jego pytanie, jeszcze bardziej zdołowało Toma.

'Wczoraj przez przypadek ją torturowałem i prawdopodobnie może już nie żyć'

-Zapewne jest zmęczona po naszej wczorajszej lekcji oklumencji.- skłamał, ale wiarygodnie.- Jednak mogę wysłać kogoś po nią, albo iść tam osobiście.- zaproponował i wysilił się na lekki uśmiech.

-Myślę, że tak byłoby najlepiej.- odparł starzec. Hughes wstał od stołu i opuścił wielką sale. Mimo iż jego mina była kamienna to rzeczywiście jego myśli były nie spokojne. Uspokoił się dopiero gdy ujrzał swoją ofiarę.

-Haven? Czemu nie byłaś na śniadaniu?- spytał lustrując jej ciało, aby sprawdzić czy nie ma ona na sobie żadnych ran lub siniaków.

-Ja... Po prostu zły sen.- odpowiedział dość nie spójnie, a jej twarz wyrażała duże zmęczenie. Riddle stał na tyle blisko, aby dostrzec jej wory pod oczami i bladą cerę, która zazwyczaj była trochę opalona.

-Rozumiem. Jak teraz się czujesz?- zapytał i przeniósł wzrok na jej zielone oczy.

-Nie najlepiej, ale jest... dobrze.- dziewczyna definitywnie kłamała, ponieważ ledwo stała na własnych nogach i gdyby mogła od razu by zasnęła.

-Wspaniale, a teraz wracaj do swojego dormitorium i porządnie się wyśpij.- rozkazał, ale dziewczyna pokiwała głową.

-Nie... Parvatii jest chora i nie da mi spać. Muszę iść na lekcje.- wymamrotała, próbując wyminąć Riddle'a, ale ten ją złapał i nie pozwolił odejść. Gryfonka zmarszczyła brwi- Idziesz spać. Jeśli udasz się na lekcje to pożałujesz tego. Teraz idziesz za mną.- warknął i pociągnął ją za szatę. 

Haven próbowała utrzymać się na nogach, pomimo tego, że Hughes ciągnął ją z ogromną siłą. Była zaskoczona, gdy ten zatrzymał się przed swoją komnatą i tam ją wprowadził.

-Masz do dyspozycje moje łóżko i masz się wyspać, zrozumiałaś?- spytał mężczyzna, wchodząc z dziewczyną do sypialni.

-Ale...- zaczęła skrępowana, jednak ten odwrócił ją twarzą do siebie i spojrzał groźnie.

-Bez 'ale'. Nie interesuje mnie jak bardzo nieodpowiednie to jest. Skoro mam się tobą opiekować to ty masz wykonywać moje rozkazy. Ja idę na lekcje i wrócę o 15. Ty możesz się wyspać. Wszystko dotarło?- Haven kiwnęła lekko głową i gdy Riddle opuścił swoją komnatę, ona zdjęła szatę i położyła się na jego łóżku w koszuli. Czuła się bardzo dziwnie, ale co mogła poradzić? Wolała nie zadzierać Z Hughes'em.

Łóżko, na którym leżała, było wygodniejsze niż te w jej dormitorium, co pozwoliło jej od razu ospłynąć do krainy Morfeusza.

***

Riddle tak jak mówił, po skończonych lekcjach wrócił do swojej komnaty, ale przyniósł również trochę obiadu dla dziewczyny, która od wczorajszej kolacji nic nie jadła. Widok śpiącej dziewczyny wywołał na jego twarzy uśmiech, jednak szybko zniknął, gdy przypomniało mu się, że jest Czarnym Panem i takie zachowanie nie wchodzi w grę.

Riddle nie sądził, że po tak długim czasie spędzonym z tą niesforną dziewczyną, uda mu się jej nie zabić. Powoli usiadł obok śpiącej Potter, która wyglądała na spokojną. Tom pierwszy raz czuł się tak bezradnie, ponieważ nie wiedział jak ma ją obudzić. Jego ręka delikatnie ścisnęła ramie gryfonki. Rudowłosa otworzyła oczy i przez chwilę wydawała się być przestraszona, ale gdy jej wzrok odnalazł Hughes'a, od razu się złagodził.

-Dzień dobry?- odparła nie pewnie, ponieważ nie orientowała się w porze dnia. W komnatach Riddle'a nie było okien co sprawiało wrażenie "wiecznej nocy".

-Dobry. Przyniosłem ci obiad.- odparł i podał dziewczynie tacę z jedzeniem. Dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej i poprawiła sobie poduszkę pod plecy. Obydwoje wyglądali dość dziwnie siedząc obok siebie w jednym łóżku, ale im wcale to nie przeszkadzało. W końcu nikt im nie przeszkadzał. Poza tym obydwoje odbierali to inaczej. 

Haven była przekonana, że leży w łóżku obok swojego nauczyciela i opiekuna. Hughes wiedział, że leży obok swojego wroga, choć przestał czuć do niej nienawiść. To go irytowało. Nie mógł od tak jej znienawidzić, a to wszystko co było wcześniej, jakby wyparowało. 

-Mam rozumieć, że to był kolejny atak Voldemorta?- spytał, udając zaciekawionego. Rudowłosa spokojnie przeżuła kurczaka i odpowiedziała:

-Nie do końca. Nie potrafię tego wyjaśnić... Próbowałam się go pozbyć z umysłu, ale chyba była za bardzo zdenerwowana... Zamiast go wyrzucić, poczułam okropny ból. To była jedna z najgorszych nocy.- wyjaśniła, a Hughes jedynie kiwnął głową.

-Jak się teraz czujesz?

-Lepiej.- Haven nie zjadła wiele, po czym odłożyła tace na szafkę obok łóżka.- Muszę już iść. Założę się, że przez tydzień nie nadrobię wszystkich zaległości.- mruknęła, po czym zsunęła się z łóżka. Dziewczyna narzuciła na siebie szatę z godłem Gryffindor'u i spojrzała na bruneta.

-Nic nie musisz nadrabiać. Kazałem Granger'owi zrobić notatki dla ciebie.- oznajmił i również wstał z łóżka.

-Dziękuje.- gryfonka skierowała się do drzwi, ale chciała coś jeszcze dopowiedzieć, więc odwróciła się na chwilę. Riddle był zdecydowanie za blisko niej. Nie spodziewała się, że mężczyzna stoi zaraz za nią.- Ja... chciałam tylko powiedzieć, że... Jeszcze raz dziękuję.- odparła cicho, ponieważ ich twarze dzielił dosłownie centymetr. Riddle kiwnął głową. Dziewczyna nie chciała czekać dłużej na jakikolwiek ruch, więc postanowiła się odwrócić, ale nie zdążyła. Tom złączył ich usta. 

Jego były zimne, a jej ciepłe. Haven odwzajemniła ten gest, mimo iż jej umysł krzyczał NIE. Ten pocałunek nie był brutalny. Był delikatny. Hughes całował ją tak jakby nie chciał jej skrzywdzić. Nie wiedział, że w rzeczywistości krzywdzi ją, nie mówiąc prawdy o sobie.

We are the same || RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz