Wpatrywanie się w ogień było jedną z jej ulubionych czynności, ale za nic nie mogło równać się z oglądaniem gwiazd. Gryfonka siedziała na dużej sofie w komnacie Hughes'a chłonąc wzrokiem ogień kominka. Miała na sobie duży, zielony sweter Riddle'a, który zaciągnęła za kolana. Golfem zakryła pół twarzy, pozostawiając na wierzchu szmaragdowe oczy i śnieżnobiałe czoło. Poczuła jak miejsce obok niej ugina się pod wpływem ciężaru. Perfumy Hughes'a były na tyle intensywne, że nie mógłby być on niezauważony. Brunet zwinnie wciągnął rudowłosą na swoje kolana, pozwalając aby się w niego wtuliła. Tom oparł się brodą o jej głowę i zaciągnął się zapachem świeżych mandarynek. Już dawno stwierdził, że jest to dość niespotykany zapach, ale ten właśnie podbił jego serce.
-Masz zimne dłonie. - mruknęła cicho, wodząc dłonią po jego torsie. Dziewczyna nigdy wcześniej nie wiedziała tak idealnie wyrzeźbionego, który odkryty był przez rozpiętą koszule.
-Zawsze takie mam. To wrodzone. - odparł. Jego ręka zaczęła przeczesywać jej pęd loków, które przez swoją rozłożystość wchodziły mu do buzi. - Twoje koleżanki dziś do mnie przyszły.- dodał po chwili, a w jego głosie można było wyczuć głęboką pogardę. - Lavender i... ta hinduska. Zdaje mi się, że próbowały mnie poderwać.- wyjaśnił. Jego twarz wykrzywiła się ukazując obrzydzenie zmieszane z drwiną.
-Wiem. Słyszałam ich komentarze na twój temat, ale to nie ich wina, że jesteś przystojny. Postaw siebie obok innych nauczycieli. Wszyscy inni wyglądają przy tobie jak miotły, a ty niczym z okładki magazynu 'Czarownica'.- zauważyła chichocząc.
-Owszem, ale czy Lavender nie jest przypadkiem z tym twoim Weasley'em? - spytał.
-Jest i prawdę mówiąc mogłabym nazwać ją źle, ale nie chcę być...
-Dziwka. Nawet z wyglądu ją przypomina.
-Mniej więcej... ale czy nie ma jakiś ciekawszych tematów do rozmowy? Nie przepadam za Patil i Brown więc zmieńmy to. Na przykład możemy poruszyć temat budyniu, który podają na kolacje. Czy ty też uważasz, że powinien być bardziej słodki i...- nim gryfonka zakończyła swój wywód, znalazła się pod Hughes'em na sofie. Mężczyzna zwisł nad panną Potter i lekko musnął jej usta.
-Powinnaś częściej zakładać moje swetry.- szepnął prosto do ucha dziewczyny. Jego wargi zaczęły atakować jej bezbronne usta. Ręce zielonookiej wtopiły się w gęste włosy Riddle'a, a dłonie mężczyzny znalazły się pod swetrem gryfonki i jeździły po jej płaskim brzuchu. Z początku Haven zadrżała, gdyż jego kończyna była zaiste zimna, ale szybko poczuła napływ ciepła.
Hughes zjechał pocałunkami do szyi młodej dziewczyny i tak po krótkiej chwili składania pocałunków, zassał się na jej szyi, powodując ciche jęknięcie rudowłosej. Pierwotnie poczuła ona ból, który szybko zmienił się w przyjemność.
-Masz śliczną malinkę, która jutro będzie jeszcze bardziej widoczna.- wyszeptał Riddle przyglądając się swojemu dziełu.
-Zabije cię.- warknęła zielonooka, ale Hughes szybko przycisnął ją do kanapy i postanowił kontynuować swoje igraszki.
***
-Cześć.- mruknął Ron, który usiadł naprzeciwko Potter. Rudy nałożył sobie śniadanie, którym mogłoby najeść się pięć osób i ignorując mordercze spojrzenie Granger'a, zaczął jeść.- Nie mówiłaś, że masz chłopaka Haven.- dodał z pełnymi ustami, nie spuszczając wzroku z szyi gryfonki. Zielonooka poczuła się jakby, ktoś oblał ją zimną wodą i szybko zakryła różowy ślad włosami.
-Ja... Nie mam chłopaka.- mruknęła zawstydzona. Ron uniósł jedną brew do góry i przewidziane było, że zaraz padnie pytanie: 'To skąd ta malinka?'. Chłopak już otworzył usta, ale wyprzedził go zirytowany Hugo.
-To moja wina. Ja to zrobiłem, ale nie jesteśmy razem. Chcieliśmy po prostu spróbować czegoś nowego.- skłamał niczym profesjonalista. Weasley miał totalnie zdezorientowaną minę, która warta była salwę śmiechu, lecz nim cokolwiek się zadziało, Granger wyprowadził Rudowłosą z sali. Zatrzymał się przy parapecie na jednym z korytarzy i sapnął głośno. - Tłumacz się! Co robiłaś z nim wczoraj?!- zapytał zły, jednakże dziewczyna nie wiedziała czy dlatego, że w ogóle coś robiła, czy dlatego, że mu nie powiedziała.
-Nic! Tylko kilka pocałunków!- wyjaśniła, wymachując rękoma. Granger zrobił minę 'wiem-to-wszystko' i fuknął groźnie.
-Nie jestem idiotą. Spałaś z nim?- zapytał wprost.
-Tak. To znaczy nie! Ugh!- gryfonka złapała się za skronie i głośno wypuściła powietrze.- Spałam z nim w jednym łóżku, przytulona do niego, ale nie robiliśmy tego o czym myślisz, że robiliśmy.- odpowiedziała ciszej i zgodnie z prawdą. - No i...dzięki, że powiedziałaś Ronowi o tej malince... W sensie, że to ty i w ogóle.- bąknęła ciszej.
-Ta... Nie ma za co.- wymamrotał.
***
-Jest pan pewny profesorze? W końcu Dumbledore to mądry człowiek i...
-Już ty mnie tu nie pouczaj Haven! Ja wiem co jest najlepsze na przeziębienie! Co prawda wciąż nie rozumiem jakim cudem najpotężniejszy czarodziej świata jak Dumbledore się przeziębił.- odrzekł Slughorn mieszając eliksir w kociołku. - Leczenie Pani Pomfrey nie może równać się z moimi miksturami! - dodał sam do siebie i zaciągnął się zapachem swojego wyrobu.
-Z pewnością...- odmruknęła rudowłosa i cicho westchnęła.
-Doszły mnie słuchy Haven, że profesor Hughes uczy cię bardzo nielegalnych tajników Czarnej Magii na rozkaz Dumbledore'a, prawda to?- zapytał stary profesor, ale wciąż wydawał się być bardziej zainteresowany eliksirem.
-Emm... Tak... Skąd pan to wie?
-Cóż... Nie oszukujmy się Haven. W Hogwarcie plotki rozchodzą się naprawdę szybko.- słowa Slughorn'a wywołały u gryfonki mały strach. Przez jej głowę przepłynęła myśl 'co się stanie, gdy ktoś odkryje jej sekretne relacje łączące ją z Hughe'em?'
-Rozumiem... ale nie po to tu przyszłam profesorze. Miałam właściwie zamiar poprosić pana o przepis na Veritaserum.- zmieniła temat, wyczuwając gęstą atmosferę.
-Ach tak... Spisz sobie... Przepis powinien być w tej wielkiej księdze na stole.- wybełkotał profesor i jak w transie, zaczął dodawać różne składniki do swojego 'eliksiru na przeziębienie'. Gryfonka otworzyła starą książkę, kartkując strony. Nie mogła pojąć czemu Hughes'owi tak bardzo zależało na przepisie z tej księgi.
'Przecież przepis na Veritaserum wszędzie jest taki sam.'
W kilka minut zapełniła swój pergamin tekstem przepisanym z wielkiej księgi. Rudowłosa jeszcze raz przejrzała wzrokiem to co było na kartce oraz to co było w książce Sluhgorn'a i zatwierdziła, że błędu nie popełniła.
-Dziękuje profesorze i życzę dobrej nocy!- krzyknęła, po czym z pergaminem opuściła jego komnatę. Zaledwie kilka korytarzy dalej stanęła pod drzwiami od sypialni swojego 'ulubionego' profesorka i delikatnie zapukała.
Drzwi otworzył jej nikt inny jak Hughes. Mężczyzna miał na sobie czarną koszule i w tym samym kolorze spodnie, które przepięte były paskiem. Na jego ustach pojawił się tajemniczy uśmiech, który gryfonka odwzajemniła, a następnie wręczyła mu pergamin. Po zbadaniu wzrokiem wszystkich zapisków, spojrzał na pannę Potter i odparł:
-Grzeczna dziewczynka.
CZYTASZ
We are the same || Riddle
FanfictionCo gdyby Lily Potter urodziła dziewczynkę? Co gdyby to ona została wybrańcem i to ona przeżyła śmiertelne zaklęcie rzucone przez Lorda Voldemorta? Co jeśli sami-wiecie-kto odrodzi się jako wspomnienie z dziennika? Co się stanie gdy przez zwykły przy...