Bezróżdżkowa? Niemożliwe.
-Możesz się skupić? - warknął Hughes, który od godziny próbował uwarzyć 'żywą śmierć'.
-Chciałbyś...
-Nie.
-Nawet nie wiesz co chciałam powiedzieć! - krzyknęła oburzony gryfonka. Riddle był za bardzo skupiony eliksirem niż zrzędząca dziewczyną, ale nie trudno mu się dziwić.
-Cokolwiek by to było... Na pewno by mnie nie zainteresowało. - wymamrotał, odmierzając składniki.
-Pff... Myślę, że znalazłoby się coś co z pewnością by cię zainteresowało. - warknęła, krzyżując ręce na piersiach. Zła usiadła na stole, za co Hughes skarcił ją wzrokiem.
-No już dobrze. Mów co chciałaś. - burknął, mieszając w kociołku. Dziewczyna głośno westchnęła.
-Nauczyć się magii bezróżdżkowej. - odpowiedziała szybko. Riddle spojrzał na nią z powagą, unosząc brew do góry. Mężczyzna zaprzestał jakichkolwiek czynności przy eliksirze, a jego twarz wyrażała wielkie zaskoczenie.
-To nie jest takie proste jak ci się wydaje, Haven. Właściwie niewykonalne dla osób w twoim wieku. - wyjaśnił, ale na jego usta szybko wkroczył ślizgoński uśmieszek. - W dodatku, tą sztukę są wstanie opanować spokojne i inteligentne osoby.
-C-co?! Według ciebie nie jestem inteligentna?!
-Najpierw zejdź z mojego stołu. - upomniał gryfonkę, która kipiała. Podszedł blisko dziewczyny i wyszczerzył się. - Nie ma nic za darmo skarbie. - szepnął, nachylając się nad nią.
-Wiedziałam. Dlaczego ty jesteś takim materialistą? - warknęła. Riddle stanął pomiędzy nogami dziewczyny, po czym rozbawiony pokiwał głową.
-Kto powiedział, że chcę czegoś materialnego? - zapytał prowokująco, przez co dziewczyna poczuła jak jej policzki robią się różowe.
-Zboczeniec. - burknęła obrażona. Riddle przybliżył się do jej ucha, a następnie zaczął jej tłumaczyć swoje pragnienie.
-To jak? Zgoda?
-Ja... Dobra.
***
-Las. Ciemny las.
-Zakazany?
-Nie... Tam było mroczniej. Biegłam przez ten las i wtedy na mojej drodze staje wilk. Właściwie to ich stado. Jeden z nich zaczyna na mnie biec i ja... strzelam w niego. Mugolską bronią. - Dumbledore wpatrywał się w Haven, która właśnie opowiadała swój sen. Hughes siedział w fotelu dyrektora, udając mało zainteresowanego rozmową. Profesorka Trelawney stała obok dyrektora, analizując słowa gryfonki. - Śni mi się to samo od kilku dni. Właściwie to nie ma w tym śnie niczego szczególnego, ale...
-Moje dziecko... Wszystkie szczegóły można złączyć w całość. Właściwie to stado wilków symbolizuje to, że w najbliższej przyszłości otrzymasz tragiczne wieści, a zabicie wilka... właściwie to postrzelenie go... Oznacza, że ktoś z twojego najbliższego otoczenia okaże się zdrajcą. Już nie długo...- nauczycielka wróżbiarstwa, stała w dziwnej pozie i wyglądała jakby czytała z powietrza.
-Jasne. To był wspaniały wykład pani profesor, ale chyba wystarczy. - mruknęła znudzona. - Mogę już iść dyrektorze? - Dumbledore kiwnął głową, na co rudowłosa opuściła gabinet. Aczkolwiek wykład Sybilli okazał się interesujący dla Riddle'a. Właściwie to niewygodny.
Te głupie zwiastowania nie mogą być o mnie.
***
Gryfonka nie mogła doczekać się końca czarnej magii. Po sześćdziesięciu minutach z radością patrzyła jak tłum uczniów opuszcza salę Hughes'a, pozostawiając ją z mężczyzną.
-Coś się stało? - spytał znudzony, przeglądając eseje uczniów. Rudowłosa podeszła do jego biurka i bezczelnie wyrwała z jego ręki wypracowanie, rzucając je na biurko. Usadziła się na kolanach bruneta i spojrzała w jego zaskoczone oczy. - Pytam poważnie Haven. Coś się stało?
-Ugh! Czy musi się coś stać, żebym usiadła na twoich kolanach? - zapytała zirytowana.
-Nie, ale zwykle tego nie robisz. Jednak skoro zaczęłaś to nie przerywaj. - poprosił, obejmując ją w tali. Na ustach dziewczyny zagościł uśmiech, który długo nie schodził. Riddle delikatnie musnął jej usta, co zielonooka oddała z przyjemnością. Nic jej tak nie uszczęśliwiało jak smak jego ust.
-Dlaczego... ty... ty musisz być taki... idealny...? - wyszeptała pomiędzy pocałunkami.
-Nie jestem. - odparł Hughes, nie przerywając pieszczot.
-Jesteś. - warknęła. Mężczyzna posadził ją na biurku z hukiem i stanął pomiędzy jej nogami. Dziewczyna złapała za jego krawat i przyciągnęła jego twarz do swojej.
-Wczoraj myślałem nad twoim snem. Myślisz, że to co mówiła Trelawney może być prawdą? - zapytał, odbiegając od tego co robili. Rudowłosa zdziwiła się słysząc jego pytanie, ale zostawiła to bez komentarza.
-Nie sądzę. Co roku mówi mi, że zginę. Albo ktoś mnie zabije, albo umrę w wypadku, albo mnie porwą i zmordują. - wyjaśniła znudzona.
-Rozumiem...
-A co z nauką magii bezróżdżkowej? - spytała, beznamiętnie gładząc jego koszule.
-Przyjdź do mnie dziś wieczorem. - mruknął i zakończył nudną rozmowę ponownie wpijając się w usta młodej gryfonki.
***
-Haven! Zaczekaj! - dziewczyna gwałtownie zatrzymała się na opustoszałym korytarzu i zacisnęła powieki.
Czego chcesz? Idź sobie stąd idioto.
-Coś się stało, Xander? - zapytała z uprzejmością w głosie. Czarnowłosy chłopak stanął naprzeciwko gryfonki i uśmiechnął się od ucha do ucho.
Czemu on jest taki przystojny?
-Chciałem spytać czy idziesz na kolacje? - głos krukona jak zwykle był wesoły i przyjemny dla uszu. Wyglądał jak z okładki 'Czarownicy', co irytowało zielonooką. Fakt, że nikt nie mógł równać się z Hughes, ale mimo to uroda Xander'a nie mogła być niezauważona.
-Tak...
-W takim razie potowarzyszę ci w drodze. - nim Haven zaprotestowała, krukon ruszył z nią do przodu. - Co powiesz na wspólne wyjście w sobotę? Ponoć w Trzech Miotłach dają drugie piwo gratis. - spytał, czekając na reakcje gryfonki.
-Ja... Mam... Lekcje z profesorem Hughes'em.- wymamrotała. Ku jej nieszczęściu, drzwi do Wielkiej Sali były coraz bliżej.
Jeśli Hughes zobaczy mnie z Xander'em to mnie zamorduję... albo jego. Spokojnie... Myśl co robić! Co robić?!
Uśmiechnięty od ucha do ucha chłopak wprowadził ją do Wielkiej Sali, przez co wzrok wielu uczniów zwrócił się w ich kierunku. W końcu popularny związek zeszłego roku odbił się po Hogwarcie z hukiem, choć nie tak głośno jak zerwanie.
-To do zobaczenia.- odparł krukon, a następnie usiadł przy swoim stole. Rudowłosa zbadała wzrokiem stół nauczycieli, ale ku jej uradowaniu nie było tam Hughes'a. Gryfonka odetchnęła i usiadła obok Granger'a, który patrzył na nią z uniesioną brwią.
-Naprawdę? Xander? - zapytał zażenowany brunet. Haven pomasowała sobie skronie, ciężko wzdychając.
-Uczepił się, a Hughes go nienawidzi. Jak go widzi Xander'a to wygląda jak Voldemort, któremu udało się mnie dopaść. - sarknęła, na co chłopak parsknął śmiechem.
-To niedobrze.
Szczerze to uważam, że ten rozdział jest beznadziejny, ale chyba każdemu czasami brakuje weny...
Miłej Soboty!
CZYTASZ
We are the same || Riddle
FanfictionCo gdyby Lily Potter urodziła dziewczynkę? Co gdyby to ona została wybrańcem i to ona przeżyła śmiertelne zaklęcie rzucone przez Lorda Voldemorta? Co jeśli sami-wiecie-kto odrodzi się jako wspomnienie z dziennika? Co się stanie gdy przez zwykły przy...