Chapter Nine

11.2K 654 431
                                    

Hughes niemal rzucił rudowłosą na kanapę, a sam zaczął chodzić po pokoju. Mimo złości na jego twarzy widniała obojętność.

-Co ja mam z tobą zrobić Potter abyś zaczęła nad sobą panować?!- warknął krążąc po pokoju.

-To nie moja wina, że za każdym razem gdy widzę Malfoy'a mam ochotę go zabić.- mruknęła i wygodnie oparła się o plecy fotela.

-Nie mówię o tym tlenionym blondynie. Ciebie każdy może wyprowadzić z równowagi. Wystarczy, że powiem iż jesteś słaba.- Haven czuła, że hormony w jej głowie zaczynają się buzować.

-Nie jestem słaba!- krzyknęła wstając z fotela, a Riddle posłał jej spojrzenie ociekające pogardą.

-Właśnie o tym mówię. Jesteś jak tykająca bomba. Myślisz, że jak zmierzysz się z Voldemortem to też będziesz mogła tak wybuchać za każdym urażeniem. Dorośnij Potter i zrozum wreszcie, że w twoich rękach jest przyszłość świata czarodziei. Los wybrał ciebie i musisz się z tym pogodzić.

-Nie chcę mi się walczyć z Voldemortem! On ma siedem żyć! Poza tym słyszał pan co mówi przepowiednia? Żaden nie może żyć, jeśli ten drugi przeżyje! Voldemort ma obsesje na punkcie wiecznego życia i zrobi wszystko żeby mnie pokonać, a ja?! Ja nawet nie znam wszystkich zaklęć ze zwykłej magii, a on jest mistrzem tej i czarnej! To wszystko jest bezsensu! Dlaczego to ja mam z nim walczyć? Niech zrobi to Dumbledore, albo ktoś kto jest potężnym czarodziejem! Ja jestem słaba! Ma pan racje!- rudowłosa nie zauważyła jak po jej różowych policzkach lecą łzy. Hughes stał w jednym miejscu i wpatrywał się w dziewczynę z lekkim zaskoczeniem. Mimo to po chwili podszedł do zrozpaczonej gryfonki i uklęknął przed nią. Haven siedziała na fotelu wpatrując się w kominek, który Riddle rozpalił gdy tu weszli.

-Spójrz na mnie. Już to przerabialiśmy. Nie masz wyjścia i musisz z nim walczyć. Chcesz czy nie. Jeśli chcesz to mogę wprowadzić cię w bardzo mroczne tajniki czarnej magii i pomogę ci we wszystkim z czym masz trudność, ale w zamian oczekuję jednej rzeczy.- powiedział i klęcząc przed dziewczyną, ujął delikatnie jej trzęsące się dłonie.

-Tak?

-Chcę abyś zapanowała nad emocjami. Jeden wybuch, który doprowadzi do czegoś złego jak ten z Malfoy'em i możesz zapomnieć o mojej pomocy, jasne?- zaproponował patrząc jej załzawione, ale śliczne oczy.

-Dobrze.- odpowiedziała cicho. Dziwnie się czuła gdy profesor którego nie lubiła obecnie trzymał ją za ręce, klęczał i proponował pomoc, która mogła być dla niej bardzo ważna.

-W takim razie zapraszam panią do mnie jutro po zajęciach.

***

-Jutro pierwszy trening naszej drużyny. McGonagall zaklepała nam boisko. Przekaż wszystkim Colin, że o 16 widzę tam całą drużynę, jasne?

-Tak jest pani kapitan!- krzyknął Creevey i zasalutował. Haven obserwowała jak chłopak biegnie wzdłuż stołu domu lwa i zatrzymuje się prze każdym z drużyny.

-Gdzie byłeś?- spytał Hugo, widząc Rona który usiadł obok Haven i nałożył sobie tyle jedzenia, że Luna spokojnie mogłaby wykarmić tym czwórkę testrali.

-Z Lavender...- mruknął i chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wspominana blondynka podbiegła do niego i zarzuciła mu się na szyję.

-Ronuś!- pisnęła wesoło i wzięła ręką jedną kiełbaskę z talerza rudzielca po czym wsadziła mu ją do buzi. Hugo obserwował to z miną taką jakby ktoś podłożył mu pod nos łajno. Z hukiem zamknął grubą książkę, którą przeglądał i opuścił Wielką Sale.

-To ten... Ja Też już pójdę bo... Bo muszę książkę do biblioteki oddać!- skłamała Gryfonka i podążyła śladami Granger'a.

-Dokąd się tak śpieszysz Potter?- spytał kpiący głos Malfoy'a, którego dziewczyna spotkała na rogu korytarza.

-Odwal się.- mruknęła idąc dalej przed siebie.

-Myślisz, że tak łatwo ci odpuszczę? Ośmieszyłaś mnie przed całą szkołą!- krzyknął blondyn, zagradzając drogę dziewczynie.

-Sam się ośmieszasz od pierwszej klasy więc w czym problem? Myślałam, że to nic nowego dla ciebie.- odparła hardo i rzuciła mu gardzące spojrzenie.

-Masz szczęście, że jesteś dziewczyną bo w innym przypadku oddałbym ci dwa razy mocniej i...!

-Myślę, że już wystarczy panie Malfoy.- warknął lodowaty głos za nim, a Draco wyglądał jakby dostał zawału. Dopiero gdy się odwrócił, dostrzegł, że osoba stojąca za nim jest kimś innym niż ten kogo się spodziewał.

-Myślałem, że to Vo...

-Kto?- warknął Hughes, przeszywając go swoim zimnym spojrzeniem.

-Nieważne.- szepnął ślizgon i wyminął nauczyciela.

-Udało ci się zapanować nad emocjami.- odparł Hughes, patrząc na dziewczynę wzrokiem mówiącym "Och wreszcie coś ci wyszło".

-Też się cieszę, że pana widzę.- mruknęła niezadowolona i tak jak Malfoy próbowała wyminąć profesora, ale ten złapał ją za rękę i mocno ścisnął.

-Widzimy się dziś w moich komnatach i jeśli komukolwiek szepniesz o tym, że wprowadzam cię w głębsze tajniki Czarnej Magi to przysięgam, że cię zabije.- szepnął do dziewczyna na co ta fuknęła.

-Jest pan pewien? Voldemort próbuję to zrobić od kilku dobrych lat i jeszcze się mu nie udało.

***

-Czyli, że... Pierwszą lekcją jaką chcę mi pan dać to uwarzenie jakiejś trucizny z krwiowca?- spytała Haven stojąc nad pustym kociołkiem.

-Tak Potter. Nie rozumiesz za pierwszym razem?- warknął zirytowany Hughes i stanął obok dziewczyny.- We wszystkich książkach piszę, że głównym składnikiem tego eliksiru jest Krwiowiec i jego zastosowanie nie jest znane. Fakt głównym składnikiem jest Krwiowiec, ale nie prawdą jest, że nie znane jest tego zastosowanie. Otóż osoba, która otruję się tym eliksirem zaczyna powoli blednąć, aż po kilku minutach pada na podłogę i zwija się z bólu. Ból jest porównywalny z klątwą Cruciatus'a. Osoba zatruta męczy się przez kilkanaście minut i umiera, a co ciekawsze, włosy otrutego robią się białe. Prawdopodobnie z tego powodu, że Krwiowiec jest biały, a jego płatki są silnie barwiące.- wyjaśnił wszystko Riddle, a rudowłosa słuchała go z uwagą.

-Skąd pan to wie?

-Pamiętaj, że moją specjalnością jest Czarna Magia. Mimo to wolałbym żeby Dumbledore nie wiedział o tych lekcjach bo inaczej zabiłby mnie za uczenie jego Złotej Dziewczynki czarnej magii.- sarknął Riddle i podał dziewczynie małą fiolkę na którą gryfonka spojrzała podejrzanie.- Spokojnie to nie gryzie.

-Co to?

-Jeden ze składników, a dokładnie Tujon. Symuluje i odpowiada za układ nerwowy.- odparł zimno i postawił małą buteleczkę przed jej kociołkiem.

-Czyli dodajemy zasuszony kwiat Krwiowca, fiolkę Tujonu i co dalej?- zapytała gdy woda w kociołku osiągnęła odpowiednią temperaturę.

-Wrzuć te dwa składniki, powoli je zamieszaj, a na sam koniec dodaj nalewkę w piołunu i korzenie waleriany.- odpowiedział nie odrywając wzroku od pracy wykonywanej przez młodą gryfonkę.

-Podobne składniki jak w Wywarze Żywej Śmierci.- mruknęła pod nosem.

-Owszem, ale cały sekret tkwi w Krwiowcu i Tujonie. Nalewka z popiołu jedynie przyśpiesza śmierć, a korzenie waleriany niszczą nie przyjemny zapach tak aby osoba, którą chcemy otruć nie połapała się, że z jej piciem jest coś nie tak.

-Może to nie odpowiednie co teraz powiem, ale myślę, że czarna magia zaczyna mnie fascynować.- powiedziała dziewczyna i nawet nie zauważyła niebezpiecznego błysku w oku Hughes'a.

-Nie dziwię się. Czarna Magia nie jest niebezpieczna jeśli wiemy jak się z nią obchodzi.

-Nie jest niebezpieczna, ale jest zakazana.- skwitowała dziewczyna, a Riddle spojrzał na nią z politowaniem.

-Czyżby Potter? Powiedz mi od kiedy ty słuchasz przepisów i robisz wszystko co legalne?

We are the same || RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz