— Co tu robisz, Draco? Nie miałeś być przypadkiem na dziedzińcu? — spytała Haven, gdy Malfoy znalazł się obok niej. Jego platynowe włosy był strasznie potargane, co raczej nie należało do częstych widoków.
— Dumbledore wrócił. Ma plan od twojego kochasia — mruknął, nerwowo rozglądając się dookoła. Byli na osamotnionym korytarzu, gdzie Haven szukała Heleny Ravenclaw. Nie miała zielonego pojęcia czego Potter od niej chciała.
— I na czym stanęło? — zaczęła się rozglądać.
— Śmierciożercy nie będą wchodzili dziedzińcem, tylko wybiją wszystkie szyby w Wielkiej Sali, na głównych korytarzach i wieżach. Myślą, że w ten sposób nas zaskoczą. Teraz członkowie zakonu zakładają pułapki. Moody wymyślił jakąś błonę, która uwięzi każdego, kto przebije się przez okno. W ten sposób uda nam się obezwładnić dziewięćdziesiąt procent śmierciożerców. Z resztą trzeba będzie walczyć, ale ci co pozostaną nie będą mieli już nad nami przewagi liczebnej. Ani trochę — tłumaczył lekko podekscytowany, chociaż w jego głosie czuć było też zdenerwowanie.
— A co z dementorami? Przecież oni też należą do Tom'a.
— Tak, ale dementorzy to nie śmierciożercy. Jego poplecznicy myślą, że dementorzy zaatakują chwilę po nich samych. W rzeczywistości Riddle odwoła je w ostatniej chwili. Most jest już zawalony, więc szmalcowników też mamy z głowy. Haven... Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że zamierzasz chronić jego horkruksy — posępniał, kładąc dłoń na ramieniu Potter'ówny.
— W porządku, nie powiem — wzruszyła ramionami, strzepując rękę Malfoy'a.
— Haven...
— Będę chronić horkruksy po wsze czasy. Po pierwsze oddałam Nagini Mundungus'owi, żeby sprzedał ją na krańcu świata. Po drugie zamierzam uczynić Helenę Ravenclaw strażniczką diademu jej matki, po trzeci pierścień mam na własnym palcu, po czwarte czarka Helgi Hufflepuff utknęła gdzieś w jednej z rezydencji Riddle'a, no i po piąte nie dam się zabić — odparła hardo, zakładając ręce na piersi. Blondyn miał ochotę powiedzieć jej, że z takim nastawieniem zginęłaby jako pierwsza, ale zamilkł.
— Strażniczką? — usłyszeli za sobą melodyjny, aczkolwiek zimny głos. Przed nimi pojawiła się wysoka kobieta, która była zupełnie przezroczysta, a jednak jej długie, czarne włosy i połyskujące oczy wyraźnie się odznaczały.
— Helena Ravenclaw, zgadza się? — spytała z nadzieją Haven. Duch zmierzył ją nieufnym spojrzeniem. — Luna mnie do ciebie przyprowadziła. Chcę porozmawiać — dopowiedziała pośpiesznie.
— Nie rozmawiam z takimi jak ty. Tylko Luna... Ona jest wyjątkowa — powiedziała twardo, stając do nich plecami. Jej podłużna suknia zaczęła ciągnąć się po kamiennej posadzce.
— Ta ruda głowa też jest wyjątkowa. To... — zaczął Draco.
— Wiem kim ona jest! Wiem kim wy jesteście! — syknęła Helena, gwałtownie odwracając się do nich. Jej oczy zapłonęły złością.
— Już dobrze — westchnęła Haven. — Chcę ci to oddać i chcę cię prosić, abyś tego strzegła, bo w końcu... To twoje — wysunęła zza kurtki srebrną tiarę, pokazując ją Helenie. Duch skupił swój wzrok na kamieniu, który usadzony był na samym środku.
— On mi to ukradł. Manipulował mną — wspomniała z goryczą w głosie. Mówiła o Tomie.
— A ja ci to zwracam, Heleno. W zamian proszę cię, abyś strzegła diademu jak oczka w głowie — rudowłosa zauważyła, że jej własne ręce okropnie się trzęsą. Była zestresowana, ale jeszcze nie dopuszczała do siebie myśli o nadchodzących katastrofach.
CZYTASZ
We are the same || Riddle
FanfictionCo gdyby Lily Potter urodziła dziewczynkę? Co gdyby to ona została wybrańcem i to ona przeżyła śmiertelne zaklęcie rzucone przez Lorda Voldemorta? Co jeśli sami-wiecie-kto odrodzi się jako wspomnienie z dziennika? Co się stanie gdy przez zwykły przy...