Będę wdzięczna za przeczytanie notatki!
Gdy gabinet Dumbledore'a opustoszał temperatura w środku znacznie spadła. Sam Fawkes schował się pomiędzy swoimi piórami, a obrazy opustoszały, uciekając do swoich innych miejsc, byleby być jak najdalej. Haven Potter opierając się o ścianę, spoglądała w rozgwieżdżone niebo i księżyc, który oświetlał jej bladą, piegowatą cerę. Myślała dosłownie o niczym. Ze spokojem wypisanym na twarzy obserwowała migoczące punkciki na niebie. Widok sklepienia z gabinetu dyrektora nie był tak fascynujący jak ten z wieży astronomicznej, jednak nie zapowiadało się na to, aby miała go w najbliższym czasie opuścić.
Doskonale zdawała sobie sprawę, że znajduje się pod czujnym okiem Riddle'a, który tak jak siedział na krześle, tak się z niego nawet nie ruszył. Po gabinecie rozchodził się odgłos stukania palcami. Panna Potter udała, że nie słyszy jakże irytującego dźwięku i z zapałem oddała się obserwacji nocnego nieba.
Odkąd Dumbledore wyprowadził z sali czwórkę uczniów, minęło sporo czasu, który jakkolwiekby nie patrzeć... Został zmarnowany. Rudowłosa, czując drętwienie nóg, przestąpiła z prawej na lewą, uderzając głową w ścianę. Miała ogromną ochotę, aby wskoczyć do komina i wrócić no Nory, aby zaszyć się w kuchni pani Weasley.
- Ponoć ślizgoni są zaradni - burknęła, stale unikając jego wzroku.
- A gryfoni lojalni - zakpił, co wywołało u młodej dziewczyny nie małe oburzenie.
- Co to ma znaczyć? - spytała wściekła do granic możliwości, rozglądając się po pokoju. Zapragnęła być gotowa i zaczęła szukać czegoś, czym mogłaby rzucić w mężczyznę.
- Haven - zawsze, gdy wypowiadał jej imię, czuła się bardziej spokojna. - Prawdopodobnie nigdy nie zrozumiem, dlaczego mi wybaczyłaś i dlaczego po odkryciu prawdy nie brzydziłaś się mną. Kto normalny i lojalny przebaczyłby mordercy? Zamordowałem twoich rodziców, Haven. I owszem. Fakt, że mi przebaczyłaś... Jest w granicach tolerancji, ale to, że wciąż chciałaś być u mojego boku? Czy ty kiedykolwiek pomyślałaś co w ogóle robisz? Czy do twojej główki dotarło kim jestem? - wstał. Stali w odległości metra od siebie i hardo wpatrywali się w swoje oczy.
- Ja wcale... Dotarło, ale widocznie mnie nie słuchałeś. Powiedziałam, że cię kocham, ale patrząc na to z perspektywy czasu... Może kochałam, ale profesora Hughes'a? Może jedynie próbowałam sobie wmówić, że przecież jesteście jedną osobą i ciebie kocham tak samo jak jego - jej oczy napełniły się łzami, a sama gryfonka wiedziała, że zaraz powie coś, co przejdzie jej przez gardło z ogromnym bólem. - Tak bardzo boli, kiedy pomyślę, że mężczyzna, którego prawdziwie kochałam, nie istnieje. Nigdy nie był prawdziwy, a ja wciąż go kocham i tęsknie. Nie wiem, czy ciebie kocham tak samo, Tom. Może wmówiłam sobie to, aby zapełnić pustkę po stracie Hughes'a? Zaraz po odkryciu prawdy przez trzy miesiące czułam nienawiść do Toma Riddle'a, za to, że złamał moje serce, mimo, że jednocześnie umierałam z tęsknoty za moim brunetem o zielonych oczach. Kiedy spotkałam ciebie w Malfoy Manor, ujrzałam czarnowłosego mężczyznę o czerwonych oczach i... To był mężczyzna, którego nienawidziłam z całego serca - wychlipała, cofając się do tyło.
Mimo że Lord Voldemort potrafił zachować kamienną twarz, tym razem poczuł ból, który odznaczył się całym nim. Czuł się jakby stracił moc, która opuściła jego serce, a następnie całe ciało. Wypełnił go okropny ból. I chociaż sam nigdy nie został potraktowany Cruciatusem, to właśnie tak wyobraził sobie ten ból. Nie był fizyczny, a bardziej psychiczny. Poczuł jakby odessano z niego energie, a serce przebito kołkiem.
- Boli, prawda? Tak czułam się dzień w dzień, przez cholerne trzy miesiące i wciąż czuje, ponieważ uświadamiasz mi, niemal codziennie, że nigdy nie byłeś i nie będziesz Hughes'em, a to właśnie jego kocham, Tom.
CZYTASZ
We are the same || Riddle
FanfictionCo gdyby Lily Potter urodziła dziewczynkę? Co gdyby to ona została wybrańcem i to ona przeżyła śmiertelne zaklęcie rzucone przez Lorda Voldemorta? Co jeśli sami-wiecie-kto odrodzi się jako wspomnienie z dziennika? Co się stanie gdy przez zwykły przy...