Młoda Potter patrzyła jak tłum uczniów opuszcza Hogwart, rozmawiając o rozpoczynającej się przerwie świątecznej. Sama dziewczyna musiała czekać na Hughes'a z którym miała teleportować się w stronę północnej Szkocji, gdzie znajdowała się jego rezydencja. Góry były teraz największym pragnieniem gryfonki, z podnieceniem czekającej na wyjazd.
-Gotowa? - zapytał brunet, stając obok niej. - Zaklęcie Zmniejszająco Zwiększające? - jego wzrok przeszedł na niewielką torbę, która zwisała z ramienia Haven.
-Zgadza się. - przytaknęła. - Błagam powiedz, że możemy już ruszać.- dodała uginając kolana i rzucając mężczyźnie błagalne spojrzenie.
-Możemy, ale musimy iść piechotą do Hogsmeade, bo stąd się nie teleportujemy. - wyjaśnił, ruszając przed siebie. Razem opuścili wrota Hogwartu, zmierzając w kierunku pobliskiej wioski. Dziewczyna starała się schować jak największą część swojej twarzy w szalik, aby uniknąć mrozu.
W kilka minut doszli do Hogsmeade i tam się zatrzymali. Riddle wprowadził gryfonke w bardziej ustronne miejsce i podał jej rękę.
-Gotowa? - spytał, podając jej swoją rękę.
-Tak sądzę. - mruknęła i szybko złapała dłoń Hughes'a, automatycznie zaciskając powieki ze strachu przed teleportacją. Znane jej szarpnięcie, pociągnęło ich dwójkę na koniec Szkocji.
Kiedy rudowłosa otworzyła oczy, zamiast Hogsmeade ujrzała piękną rezydencje wykonaną z drewna. Wokół rozciągał się górski krajobraz wraz z krystalicznym pojezierzem. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że istnieje piękniejszy widok niż ten w Hogwarcie. Jej umysł nie był w stanie przetworzyć, że tak wspaniałe miejsce było teraz jej chwilowym domem.
-Tu... Tu jest... niesamowicie. - wyjąkała. Riddle przyglądał się dziewczynie z lekkim uśmiechem, którego nie był w stanie powstrzymać. Mężczyzna uniósł różdżkę do góry i już za chwilę wyleciały z niej czerwone iskry, szybko znikając. Zielonooka spojrzała pytająco na Hughes'a.
-Zaklęcie najsilniejszej ochrony. Nikt nie będzie w stanie przekroczyć tej posesji, z wyjątkiem nas. Tego zaklęcia nie da się złamać, ale nie da się go rzucić bez wyćwiczenia. Kiedyś cię nauczę. - odparł, wzruszając ramionami. - Teraz pozwól mi zapoznać cię naszym miejscem wypoczynku. - dodał i niczym gentleman wyciągnął dłoń w stronę panny Potter, która przyjęła ten gest z rozbawieniem.
Dziewczyna była oniemiała widząc wnętrze dommu mężczyzny. Wszystko wykonane z drewna i tylko niektóre elementy zrobione były z marmuru. Znajdowała się na parterze, gdzie widok miała na potężny salon, równie duża kuchnie, a przede wszystkim wielki taras znajdujący się zaraz na oknem balkonowym. Jej usta uformowane były w 'o', co okropnie bawiło Hughes'a, ale ten nie dał nic po sobie poznać.
-Tu jest niesamowicie...
-To tylko część tego domku. Zanim cię oprowadzę, musisz się rozpakować. - odparł brunet, i ruszył drewnianymi schodami na górę. Dziewczyna jak w amoku ruszyła za Riddle'em. Idąc przez piętro mijała wiele drzwi, ale Hughes zatrzymał się dopiero pod tymi na końcu korytarza. - To moja sypialnia, ale jeśli nie chcesz spać ze mną to powiedz.
-Chcę spać z tobą. - stwierdziła hardo i weszła do sypialni wymijając brunetka. To co zobaczyła przeszło jej oczekiwania. Sypialnia profesora była średniej wielkości, ale jak reszta rezydencji wykonana z drewna. W środku znajdował się kominek obłożony marmurem oraz ciemnym drewnem. Oprócz tego w środku był mały, szklany stolik, kilka półek z książkami, wyjście na balkon oraz duże łóżko, które spokojnie zmieściłoby czwórkę osób.
Gryfonka stała na środku z otwartą buzią, ale najpiękniejszy wydał się jej widok za oknem balkonowym. Wielkie góry oddalone o kilometr, a przednimi zamarznięte jezioro.
-Podoba się? - zapytał Riddle, stając obok rudowłosej, która ciężko oddychała.
-Podoba się? Człowieku to jest jak w jakimś filmie! - oznajmiła. Hughes wywrócił oczami i otworzył drzwi, które zlewały się z drewnianą ścianą.
-Garderoba. Rozpakuj się tu, a ja zaraz wracam. - brunet wyszedł z sypialni, a Haven w tym czasie wyjęła ubrania z torby i zostawiła je na wieszakach. Dzięki różdżce zajęło jej to jedynie pięć minut, jednak Hughes wciąż nie wracał. Rudowłosa stanęła przy oknie i jak w transie przypatrywała się krajobrazowi gór. Zbliżał się wieczór, a więc na dworze robiło się coraz ciemniej. Wśród gór i jezior ujrzała migające światła, które pochodziły z pobliskiej wioski. W głowie dziewczyny urodził się plan wybrania się do miejscowości, ale dopiero rano. - Rozpakowana? - spytał Riddle, który powrócił do pokoju i stanął obok panny Potter. Dziewczyna kiwnęła głową.
-Pójdziemy tam jutro? - poprosiła, wskazując placem na światła wioski.
-Możemy. Właściwie to tam jest najbliższy sklep z jedzeniem, a moje skrzaty nie mogą iść same do mugolskiej osady. - wyjaśnił.
-Skrzaty? - zapytała zdziwiona, a Riddle westchnął.
-Bez nich jestem jak dziecko. Nie umiem gotować. - mruknął niezadowolony. W końcu kto lubi mówić o swych nieumiejętnościach.
-Ja potrafię... - odparła oburzona. Brunet cmoknął ją w czoło, jednocześnie obejmując Potterówne ramieniem.
-W takim razie możesz zrobić kolacje, ale uprzedzam, że dziś nie mamy zbyt wielu produktów. - dziewczyna spojrzała na niego z wyższością i zbiegła na dół, prosto do kuchni. Otworzyła lodówkę i zeskanowała jej zawartość wzrokiem.
-Jest mąka i cukier? - zapytała zdezorientowanego bruneta.
-Chyba. - mruknął, obserwując skaczącą po szafkach dziewczynę. Gryfonka wyjmowała przeróżne produkty i ustawiała je na blacie. - Co ty tworzysz? - zapytał, choć fakt, że mógł oglądać Haven w obcisłych spodniach wcale mu nie przeszkadzał.
-Naleśniki. Jadłeś kiedykolwiek naleśniki?
-Nie rób ze mnie idioty Haven. Znasz kogoś kto nigdy nie jadłby naleśników? - spytał z ironią. - Ale nimi nie pogardzę, bo rzeczywiście dawno je jadłem. - dodał, udając obojętnego.
***
Zielonooka leżała na wielkim łóżku i czekała na Hughes'a, który brał prysznic. Sama wykąpała się wcześniej i teraz znajdowała się na najbardziej wygodnym łożu świata.
'Nie chcę wiedzieć skąd on ma tyle pieniędzy, ale wynika z tego, że warto być czarnoksiężniekiem.'
-Nie musisz tyle myśleć. - mruknął Riddle, wychodząc z łazienki. Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem, omal nie doznając zawału. Widok Hughes'a w samych dresach był... rzadkim widokiem. Miał idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową, tak samo jak ramiona. - Mucha ci wleci. - dodał, na co młoda Potter się otrząsnęła.
-Ja tylko... W porządku. Podoba mi się twoja klatka, pasuje? - warknęła. Riddle parsknął śmiechem i położył się obok dziewczyny, jednak szybko przekręcił się na bok, zwisając na nią.
-Pasuje. - mruknął zadowolony, po czym musnął usta rudowłosej. - Jutro pójdziemy do wioski, a później zabiorę cię nad jezioro. - dodał, głaszcząc Haven po głowie.
-Uwielbiam cię.
-Tak wiem... Kto by nie uwielbiał? - spytał, teatralnie przeczesując włosy. Gryfonka posłała mu ostrzegawcze spojrzenie.
-Nieważne. - burknęła i przyciągnęła jego twarz do swojej. Jej lewa ręką zjechała na tors mężczyzny, wywołując na ustach Riddle'a uśmiech.
-Przyjemnie.
CZYTASZ
We are the same || Riddle
FanfictionCo gdyby Lily Potter urodziła dziewczynkę? Co gdyby to ona została wybrańcem i to ona przeżyła śmiertelne zaklęcie rzucone przez Lorda Voldemorta? Co jeśli sami-wiecie-kto odrodzi się jako wspomnienie z dziennika? Co się stanie gdy przez zwykły przy...