Chapter Fifty Six

5.4K 407 156
                                    

Grudzień powitał świat czarodziejów z pasmem nieszczęść. Prorok codzienny musiał używać większej ilości kartek, aby pomieścić każdą nowinę z dokładnie opisanymi detalami. Śmierciożercom można było zarzucić najlepsze powodzenie, ponieważ udało im się podbić niemieckie ministerstwo magii i zastraszyć francuskie. W dodatku złapali dwóch aurorów, działających na rzecz Zakonu, aczkolwiek nie zdobyli wielu informacji, gdyż tamci z uporem zaciskali wargi.

Haven kończyła swój esej przy biurku Dumbledore, jednocześnie słuchając jego debaty ze Snapem i rozżaloną McGonagall. Z trudnością tworzyła zdania, nie mogąc się skupić na niczym innym, bowiem obok niej leżało wczorajsze wydanie Proroka, a na głównej stronie wyeksponowane zostało zdjęcie czarnowłosego czarodzieja, który wyglądał jeszcze bardziej przerażająco. 

Uznał siebie za kogoś, kto posiadł całą władzę. Z dnia na dzień szerzył propagandę, siejąc zamęt w różnych zakątkach świata. Nie znalazła o nim ani jednego złego słowa. Ani w Proroku, ani w żadnym innym źródle, które zablokował. 

Rudowłosa odłożyła pióro na bok, opadając na oparcie krzesła. Było okropnie wielkie, jakby robione pod wymiary Hagrida. Nawet Dumbledore wyglądał jakby w nim tonął. Z ciężkim sercem głośno westchnęła.

- Nawet tytułu nie potrafisz wymyślić - zakpił Snape. Przejrzał jej krótką parce, unosząc brwi. - Zjadasz słowa i gubisz znaki interpunkcyjne - dodał, kładąc pergamin przed jej nos. 

- Nie mam czasu na głupie eseje - burknęła, wstając z krzesła. Z nonszalancją odrzuciła rude loki na plecy, wymijając mężczyznę. Stanęła obok siwowłosej kobiety, łapiąc ją za ramię. - Już dobrze, pani profesor. Nigdzie się nie wybieram - zapewniła, widząc jej rozemocjonowanie. 

- Późno już - zauważył Dumbledore, wracając na miejsce. Zmarszczył czoło widząc marną pracę dziewczyny i pokręcił głową. - Nie chcę być niegrzeczny, ale jestem odrobinę zmęczony - dodał. Haven jako pierwsza skierowała się do wyjścia, lecz jej swobodną drogę przerwał Hagrid. Zaczął ciężko dyszeć. - Rubeusie? - siwowłosy wstał od biurka, zamaszyście przechodząc przez gabinet. Nie czekał aż pół olbrzym odzyska oddech, biorąc list, który trzymał w ręk. Rozerwał kopertę, podsuwając okularki na nos. Zapadał cisza, przerywana przez ciężki oddech Hagrida. 

- Albusie? - McGonagall zmarszczyła czoło, obrzucając go surowym spojrzeniem. Dyrektor zamknął na chwilę powieki, po czym chrząknął głośno, aż wszystkie portrety zwrócił na niego odwagę. 

- Prosiłbym, abyście odwiedzili wszystkie swoje portrety, mówiąc, że róża opadała - powiedział z powagą. Haven rozejrzała się dookoła, widząc, że każdy portret pustoszeje. McGonagall zbladła, składając ręce.

- Jaka róża opadła? - spytała zakłopotana. Niewzruszony Snape, pokręcił głową.

- To kod, Potter. Zakon dysponuję pięcioma kodami - odparł twardo. - To znaczy, że Voldemort zaatakuję Hogwart - dodał, widząc jej niezrozumiałą minę. 

- Remus ustalił, że są w zakazanym lesie. Przypuszczam, że tam założą bazę - odezwał się Dumbledore. Zaraz po tym do gabinetu zaczęli napływać różni czarodzieje. Haven schowała się między regałami. Niektórych czarodziei widziała po raz pierwszy. Nie wiadomo skąd, na środku gabinetu pojawił się podłużny stół z krzesłami różnego rodzaju. Pozajmowano miejsca, a na czele stanął długobrody. Haven wcisnęła się między jakiś ludzi, nerwowo rozglądając się.

- Cicho już! - zagrzmiał Hagrid, który jako jedyny nie siedział przy stole. Wciąż czatował przy drzwiach.

- Na początku... Hagridzie... Zajmiesz się teleportacją wszystkich uczniów z czwartego roku i poniżej. Nie mogą jeszcze walczyć. Reszta uczniów poczeka na decyzję w Wielkiej Sali. Zajmij się tym teraz - Dumbledore mówił zwięźle, zachowując powagę. Nie wydawał się być zdenerwowany. - Zaraz po tym jak Hagrid wykona swoje zadanie, trzeba zadbać o tarczę ochronną. Nie powstrzymamy śmierciożerców, ale zyskamy na czasie. Powiem szczerze, że już wcześniej rozpocząłem pracę na wypadek... Na kartach krótko rozpisałem wasze zadania - nad ich głowami zawisły pergaminy. Część będzie chciała dostać się do Hogwartu przez most, dlatego gdy będzie on zapełniony, spuścimy go. Dwójka z was na miotłach będzie czekała na dole przepaści, gdzie na znak trzeciego z was, rzucicie odpowiednie zaklęcie na mur podtrzymujący most. To będzie straszny widok - podsumował.

We are the same || RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz