Chapter Twenty Eight

9.1K 595 373
                                    

-Mniejsza... Wiesz, że nigdy nie opowiadałeś mi o swojej rodzinie i przyjaciołach?

-Nigdy nie pytałaś, ale jeśli chcesz wiedzieć, to nie mam żadnej rodziny. - dziewczyna, która siedziała na jego kolanach spięła się lekko na słowa 'nie mam rodziny'. W końcu sama jej nie miała. - Nie mam też przyjaciół. Głownie są to tylko znajomi, ale będąc czarnoksiężnikiem nie łatwo jest się z kimś zaprzyjaźnić. Aczkolwiek ja ich nie potrzebuje. - odparł, a następnie upił łyk ciepłej czekolady.

-Jesteś aspołeczny. Miałam racje. - stwierdziła gryfonka, kładąc głowę na ramieniu mężczyzny.

-Jesteś uparta Haven, ale Dumbledore mnie ostrzegł.

-Upartość ma swoje dobre strony.

-Wypiłaś? - spytał, widząc, że zielonooka odkłada kubek na stolik.

-Yhm. Dobre było. - powiedziała, wzruszając ramionami. Riddle również odstawił swój kubek, a następnie wciągnął dziewczynę na kolana. Gryfonka błyskawicznie objęła jego kark swoimi rękoma i wspięła się, aby móc po pocałować. - Wiesz, że jutro jest wigilia? - spytała pomiędzy pocałunkami.

-Wiem... Avis przygotuje nam kolacje. - odparł, oplatając swoje ręce wokół tali rudowłosej. Dziewczyna upadła plecami na kanapę, a nad nią zawisł brunet, który posłał jej ślizgoński uśmiech.

-Co teraz? - spytała, udając niezainteresowaną. Riddle teatralnie wywrócił oczami.

-Co zechcesz. - mruknął, muskając jej szyje.

-Spać. Miałeś swoją szanse, ale stwierdziłeś, że jestem za młoda więc... wybacz. - powiedziała zwycięsko. Szczęka mężczyzny opadła, na co rudowłosa parsknęła śmiechem. Wyślizgnęła się spod bruneta i ruszyła schodami do łazienki.

-Przeklęta Potter.

***

-Mogę coś upiec lub ugotować...- zaczęła niepewnie, obserwując skrzata przygotowującego wigilijne potrawy.

-Nie powinna się panienka przemęczać. - mruknął Avis, gniotąc ciasto.

-A co ja w ciąży jestem? - zaytała z ironią. - Chcę zrobić... Sernik. Robiłeś kiedyś sernik?

-Nie panienko, gdyż wątpię, iż szlachetny pan Riddle zechce jeść... sernik. - odparł skrzat, a do jego uszu dobiegł odgłos tłuczonej szklanki.

-Co ty powiedziałeś? - spytała, stojąc wokół rozbitego szkła. Avis stał dęba, wpatrując się w młodą czarodziejkę. Rudowłosa wykonała ledwo widoczny ruch ręką i wszystkie odłamki szkła znalazły się w powietrzu, ostrymi częściami wymierzonymi w skrzata.

-Co ty robisz Haven?!- do kuchni wkroczył Hughes i za pomocą różdżki opuścił wszystkie odłamki szkła. - Chcesz zabić mojego skrzata, bo nie pozwolił ci nic ugotować? - spytał spokojnie, podchodząc do rozzłoszczonej gryfonki.

-Nie chodzi o to, że nie pozwolił mi ugotować. Powtórz swoje słowa Avis. Dokładnie. - warknęła w kierunku zdezorientowanego skrzata.

-Dobrze, więc... To było... Nie panienko, gdyż wątpię, iż szlachetny pan Hughes zechce jeść sernik. - odparł, na co brunet spojrzał pytająco w kierunku panienki Potter.

-Ty gnido! - krzyknęła, ale uścisk na jej tali, zatrzymał ją w miejscu.

-Uspokój się Haven. - rozkazał mężczyzna.

-Powiedziałeś 'szlachetny pan Riddle'. Przecież nie jestem głucha! - warknęła, a uścisk bruneta, o dziwo zniknął.

-Przesłyszałaś się. - powiedział ze spokojem.

-Wcale nie! Dlaczego twój skrzat o nim wspomniał? - zapytała, starając się opanować, co w jej przypadku nie było łatwe.

-Ponieważ, jako mały skrzat, służył w Riddle Manor, ale po 'śmierci' Voldemorta, został sprzedany. Ja go kupiłem, a teraz proszę cię... uspokój się. - Riddle od razu stwierdził, że kłamstwo opanował do perfekcji, ale czemu tak bardzo przeszkadzało mu to co robił?

Chciałby być Hughes'em i nikim więcej. Chciał być tym za kogo miała go Haven, a miała go za obrońce, przyjaciela i ukochanego. W rzeczywistości powinna go mieć za wroga, morderce i największego potwora.

-Haven. Chodź do mnie. - poprosił. Dziewczyna wtuliła głowę w klatkę piersiową mężczyzny.

-Przepraszam. Nie chciałam być taka zła. - wymamrotała, obejmując bruneta.

-Nie jesteś. Miałaś prawo się zdenerwować. Poza tym myślę, że z chęcią zjadłbym twój sernik, więc kuchnia jest twoja. Avis skończył pracować, ponieważ musi mi przynieść coś z wioski. - odparł, choć gryfonka odniosła wrażenie, że Hughes próbował przebić stworzenie wzrokiem.

-Oczywiście panie.

-A ciebie Potter, proszę o nie spalenie kuchni. - odparł, sadzając dziewczynę na blat.

-Pff... Nawet wody nie umiałbyś zagotować, a boisz się, że to ja spale kuchnie i twój uroczy domek. - prychnęła, krzyżując ręce. Mężczyzna uniósł jedną brew do góry, podchodząc bliżej.

-Myślałem, że moja gorąca czekolada ci smakowała.- mruknął na ucho rozbawionej dziewczyny.

-Nie oszukasz mnie kochany. Wiem, że użyłeś czarów. Czułam to. - odrzekła, klepiąc bruneta po twarzy, po czym z szerokim uśmiechem zabrała się za ciasto. - Chyba przytyłam.

-Czemu? Twoje nogi są jak patyki i gdybyś stanęła na wietrze to by cię zdmuchnęło. - burknął, wywracając oczami.

-Mówię poważnie. Nie mogę zdjąć pierścionka. - zielonooka siłowała się z czarnym diamentem.

-Nie możesz go zdjąć, bo rzuciłem na niego silne zaklęcie. Pamiętaj, że on pomaga mi cię chronić, a nie dodawać ci uroku. - Riddle złamał dłoń gryfonki i spojrzał w czarny diament.

-I tak dodaje. - dziewczyna związała swoje włosy w wysokiego koka i wyjęła wszystkie składniki. Riddle za pomocą magii przeniósł wszystkie odłamki szkła do kosza, ale robił to bez skupienie, czego zazdrościła mu dziewczyna. - Pomożesz mi? Może w końcu się czegoś nauczysz...

-Nie. Wole studiować czarną magię, a nie tajemnice serników i ich właściwości. No i nie dawaj rodzynek. - usiadł na krześle przy blacie, patrząc na pracującą dziewczynę. -Poza tym myślałem o wczorajszym wieczorze i... wiem, iż teraz udajesz, że teraz nie masz ochoty, ale w końcu nie masz wyjścia, bo musisz odwdzięczyć mi za lekcje magii bezróżdżkowej. - rudowłosa spojrzała na mężczyznę z szeroko otwartymi oczami, co jedynie dodało mu triumfu.

-Wygrałeś, ale co z tym, że jestem 'ciut za młoda'?

-Zwykła wymówka. - mruknął.

-Rozumiem. - odpowiedziała, udając niewzruszoną, choć w rzeczywistości była szczęśliwa. - Myślisz, że Avis mnie otruje czymś? Bo wiesz... Myślę, że trafiłam na jego czarną listę. - mruknęła, wzdychając cicho, pomimo mąki, która unosiła się w powietrzu.

-Sądzę, że z pewnością jesteś na jego czarnej liście, ale wątpię żeby cię otruł.

-Niby czemu nie?

-Ponieważ twój pierścionek chroni cię przed wszelkimi... truciznami. - wyjaśnił, wzruszając ramionami, na co szczęka rudowłosej znalazła się na podłodze.

-Czyli jak ktoś zechce mnie otruć to mój pierścionek zapali się czerwono i zacznie wyć, jak syreny?- spytała, z zachwytem przyglądając się diamentowi. Mina Riddle jednoznacznie dała do zrozumienia panience Potter, że jest idiotką.

-Nie... Nie do końca... Po prostu zwrócisz tą truciznę. - wyjaśnił, na co entuzjazm młodej czarodziejki znacznie zmalał.

-Zwymiotuje? To takie... Nie romantyczne. - odparła, wykrzywiając się.

-Słyszałaś kiedyś o romantycznym survivalu?

We are the same || RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz