Chapter Thirty Nine

7.8K 521 226
                                    

Ku niezadowoleniu Riddle'a, Dumbledore przyjął do Zakonu wszystkich chętnych. Powoli zaczęli opuszczać posiadłość, ale jego wzrok wodził za Xander'em, który wyszedł na taras z Haven. Był zbyt ciekawski i zazdrosny, aby nie podsłuchać ich rozmowy.

-Ładnie tu. - skomentował krukon, patrząc na polanę i las wokół rezydencji Hughes'a. Dziewczyna przytaknęła głową, po czym cicho westchnęła.

-Chciałeś porozmawiać... - przypomniała, pragnąc jak najszybciej usunąć go z otoczenia.

-Haven... Wiem, że mnie unikasz, ale nie rozumiem dlaczego. Nie możesz tak po prostu zakończyć tego co było między nami. Nigdy nie zapomnę jak bardzo cierpiałaś przeze mnie na piątym roku, ale nie zdradziłam Gwardii z własnej woli... Nie zdradziłbym ciebie. Umbridge mnie zmusiła do gadania i dobrze o tym wiesz! Przecież ciebie też torturowała! - młoda gryfonka widziała jak krukonowi zależy na naprawieniu wszystkiego, ale nie mogła ot tak rzucić mu się w ramiona.

-Xander... Torturowała mnie wiele razy, ale nigdy nie wydałam jej przyjaciół. Pomimo tego, że mnie bolało. Zaufaj mi... Wolałabym umrzeć niż jakkolwiek ich zdradzić. - odparła spokojnie, a wtedy chłopak położył ręce na jej ramionach i spojrzał w zielone oczy.

-Kocham cię Haven i będę cię kochać. Tak samo jak ty wolałbym umrzeć nić kogoś zdradzić, ale ona użyła na mnie Veritaserum! Nie miałem wyjścia, bo to nie zależało ode mnie! Próbowałem ci to powiedzieć tysiące razy, ale ty uciekałaś przede mną! Zdaję sobie sprawę z tego, że cię zraniłem i cierpiałaś, ale mnie też bolało jak ktoś kogo kocham patrzał na mnie z nienawiścią oraz unikał jak tylko się da! Nie mówię, że jestem bez winy, ale nie możesz się zachowywać jakby mnie nie było! - bolało go, że dziewczyna nawet na niego nie spojrzała, tylko trzymała wzrok utkwiony w podłodze. Dopiero gdy jej łza skapnęła na kamienny taras, chłopak się uspokoił. Delikatnie ujął jej podbródek i uniósł rudawą głowę do góry.

Jego kciuk starł mokry policzek gryfonki i tam pozostał. Jego oczy wodziły po piegowatej twarzy panienki Potter, a ona myślała.

-Powiedz coś... - poprosił, a wtedy rudowłosa odsunęła się od niego.

-Już dawno ci wybaczyłam, ale... przepraszam... W moim sercu jest ktoś inny. - powiedziała cicho, widząc, że każde jej słowo raniło krukona. Wyglądał jakby przebiła go sztyletem. Zacisnął powieki.

-Rozumiem. - odpowiedział, udając spokojnego, ale w rzeczywistości jego świat zaczął się zapadać. Dziwnie jest kochać kogoś przez długi czas, a później dowiadywać się, że w jego sercu jest 'ktoś inny'. - Nie wiem kto to, ale nie poddam się, Haven. Wiem, że twoje uczucie do mnie nie umarło tylko zasnęło, a ja je obudzę. Zrobię wszystko, żebyś do mnie wróciła. - zapowiedział i nachylił się nad nią, składając na jej czole pocałunek. - Do zobaczenia. - szepnął i teleportował się.

Panna Potter stała na tarasie w wielkim szoku i nie mogła się ruszyć, gdyż nie dochodziły do niej słowa chłopaka. Nie umiała tego sensownie skomentować, a w dodatku będzie musiała wszystko wyjaśnić Hughes'owi.

-Haven? - z szoku wyrwał ją Riddle, który objął ją od tyłu w pasie. - W porządku? - spytał, choć słyszał wszystko co mówili.

-Podsłuchiwałeś, prawda? - brunet zawahał się nad odpowiedzią, ale musiał być szczery.

-Tak. - odpowiedział, mocniej zaciskając ręce wokół jej tali. - Wciąż go kochasz, prawda? - zapytał, mimo że nie chciał znać odpowiedzi. Zapadała cisza, która dała mu zbyt dużo do myślenia.

-Nie sądzę. Ja po prostu nic przy nim nie czuję... Jakby był zwykłym znajomym. Nawet gdy z nim byłam, nie czułam się tak samo jak przy tobie. Proszę cię... wierz mi, że kocham tylko ciebie i nie zależy mi na Xanderze. - mówiła, pozwalając na to, aby łzy leciały po jej policzkach.

We are the same || RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz