Chapter Six

10.6K 605 227
                                    

-Owszem nie mówiłaś, ale wyobraź sobie Potter, że po penetracji twojego umysłu wiem o tobie więcej niż ty sama.- warknął ratując się z niezręcznej sytuacji.

-Nie tak... W takim razie skończyliśmy na dziś czy coś jeszcze?- spytała zawstydzona przez co na ustach Riddle'a pojawił się typowo ślizgoński uśmieszek.

-Możesz już iść.

***

-Chcesz powiedzieć, że ten cały Hughes wie o tobie praktycznie wszystko?- spytał Ron gdy złota trójka jadła śniadanie.- Pozwalasz mu tak po prostu chodzić po twojej głowie?

-Nie mam wyjścia.- odparła rudowłosa żując tosta.

-Napisałaś dla niego wypracowanie o zaklęciu uśmiercającym?- spytał Hugo który zazwyczaj dopilnowywał aby jego przyjaciele mieli wszystkie prace domowe.

-Och... Zapomniałam. To oznacza, że szykuje mi szlaban... Ale to teraz najmniej ważne, bo zostałam kapitanką drużyny Gryffindora i jutro są rekrutację więc mam nadzieję, że przyjdziesz Ron.- oznajmiła, czując się dumna.

-Nieźle... Mam nadzieję, że weźmiesz mnie pod uwagę, bardziej niż innych.

-Na litość boską Ron! To będą uczciwe eliminacje!- krzyknął oburzony Granger. Haven z rozbawieniem obserwowała jak dwójka jej przyjaciół zaczyna się kłócić.

***

-CISZA!!!- krzyknęła Haven rozglądają się po wszystkich zebranych, którzy chcieli dostać się do drużyny Gryfonów. - Wszystkie pozycje oprócz pozycji szukającego są wolne plus dwa dodatkowe miejsca dla rezerwowych, rozumiecie?! Chcę mieć w drużynie sprytnego i zwinnego obrońcy, silnych i rozważnych pałkarzy oraz szybkich i lojalnych ścigających. Wsiadać na miotły i zaczynamy.- rozkazała i każdy posłusznie uniósł się w górę, podlatując jak najbliżej dziewczyny.

Po długich i męczących rekrutacjach obrońcą został Ron, a pałkarzami McLaggen i Dean Thomas. Trudniejszy wybór był ze ścigającymi, ale w końcu Haven wybrała Ginny, Colina Creevey i Lukas Barnes. Haven z dumą patrzyła na swoją nową drużynę, ale deszcz, który przerwał im triumf spowodował, że musieli uciec do zamku.

W salonie gryfonów rozpoczęły się głośnie wiwaty i przemycone piwo z Hogsmeade napełniło pokój przyjemnym zapachem.

-Niestety muszę opuścić wasze świętowanie, ale teraz królem imprezy jest Weasley więc pilnować się go!- krzyknęła Haven i pędem wybiegła z pokoju wspólnego gdy tylko przypomniało się jej o profesorze Hughesie. Rudowłosa pobiegło do lochów gdzie znajdował się jego apartament. Podniosła rękę aby zapukać do drzwi, ale one gwałtownie się przed nią otworzyły.

-Mogę wiedzieć czemu się spóźniłaś o godzinę?!- krzyknął zły Riddle, który cenił sobie punktualność.

-Miałam eliminacje i nie mogłam zostawić mojej drużyny. Poza tym to tylko jedna godzina i...- gryfonka umilkła widząc groźne spojrzenie nauczyciela i po cichu weszła do jego komnaty.

-Jesteś Bezczelna i arogancka Potter.- warknął Hughes i zgromił ją wzrokiem.

-Mówi pan jak Snape i powoli się Pan w niego zmienia.- powiedziała na co Riddle zaczął mamrotać coś pod nosem.

-Fuu... Wszystko tylko nie on!- reakcja mężczyzny rozbawiła dziewczynę która dusiła w sobie śmiech, siedząc na jego kanapie.- Nie ważne. Powiedz mi lepiej kto jest w twojej drużynie.- zmienił temat i Haven jak na zawołanie spoważniała, ponieważ sprawa quidditcha była dla niej niezwykle ważna.

-Ron, Giny, Dean Thomas, McLaggen, Creevey, Barnes i ja.- wymieniła dumnie.

-Acha. W takim razie przejdźmy do naszych lekcji.- mruknął i wyjął swą różdżkę.- Gotowa?- spytał Riddle na co dziewczyna kiwnęła głową. Tom wymierzył w nią różdżką i szybko wdarł się do jej umysłu. Riddle nie wiedział w jej głowie nic ciekawego, ponieważ wszystkie dzisiejesz wspomnienia dziewczyny krążyły wokół quidditch'a. Jej pierwsze latanie na miotle, pierwszy turniej i pierwsze zwycięstwo. Mimo to mężczyzna widział postępy, gdyż czuł, że Haven próbuję wypchać go ze swojego umysłu. Nie zaważając na to, brnął dalej po jej głowie i to co zobaczył wywołało w nim lekki uśmiech, bo widok jak Granger wali Malfoy'a w nos był dość zabawny. Następnie wiedział jak Haven obraża Snape z mapy huncwotów i lekcja z hardodziobem w której ranny został Draco i zachowywał się jak umierająca panienka. Riddle chciał przejść głębiej, ale został wypchnięty z głowy gryfonki co mu się spodobało, bo nikt tak szybko nie uczył się leglimencji jak ona.

-Nawet dobrze Potter... ale popracuj nad tempem, bo w tak długim czasie Czarny Pan może dostać wszystkiego co chcę. Nim uda się go pozbyć zdąży wydostać z ciebie wszystko.- oznajmił i sam usiadł na kanapie lekko zmęczony.- Mimo to robisz postępy.

-Świetnie, ale... myślę, że to na nic. Po prostu uważam, że Voldemort to coś innego... Z nim jest trudniej walczyć. On jest mistrzem tej całej leglimencji.- odparła wpatrując się tępo w podłogę.

Na usta Hughesa cisnęło się, aby powiedzieć "Och Potter. Między mną, a nim nie ma żadnej różnicy, ale dziękuję za komplement.". Mimo to Riddle pohamował się jednak na jego usta zawitał okropny, ślizgoński uśmieszek.

-Uwierz mi, że nie. Myślę, że jeśli ze mną se poradzisz to i z nim dasz radę. Poza tym mam coś dla ciebie...- Riddle wyjął z kieszeni małą rzecz i pokazał dla dziewczyny coś co spowodowało na jej twarzy duży zachwyt...

Cdn...

We are the same || RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz