Granger krążył po pokoju życzeń jak orzeł nad swoją ofiarą. Chodził wokół kanap i przygryzał paznokcie, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Ron nawet się nie poruszył. Siedział na fotelu wyprostowany jak kij, lecz odsunął się od Malfoy'a na metr. Blondyn zaś rozmasowywał swoje skronie, co chwilę klnąc pod nosem. Spojrzał na bladą Ginny, która przyglądała się płomieniom w kominku.
- Jak to Dumbledore zostawił cię samą z Voldemortem?! Jak to... Dlaczego?! Najpierw wprowadza do Hogwartu czarną magię, później oddaję cię w opiekę czarnoksiężnika, a teraz urządził ci herbatkę z Voldemortem! - zaczął wrzeszczeć Hugo. Oddychał nierównomiernie, wlepiając srogie spojrzenie w pannę Potter. Rudowłosa opierała się o ścianę, kręcąc głową. Nie była w pełni przygotowana na tego typu rozmowę.
- Hugo. Po pierwsze Dumbledore nie wprowadził do Hogwartu czarnej magii, tylko ministerstwo. Fakt, że Dumbledore rzadko kiedy słucha się ministerstwa, ale to jego decyzja. Po drugie oddał mnie w ręce profesora Hughes'a, który świetnie posługiwał się czarną magią. W jego rękach była bezpieczna i dobrze wiesz, że był dla mnie kimś więcej niż opiekunem, więc z łaski swej nie mieszaj go z błotem - odparła spokojnie, pragnąc, aby ściana za jej plecami pochłonęła ją już na zawsze.
- Bardziej interesuje nas rozmowa z VOLDEMORTEM - wycedził Granger, przestępując z nogi na nogę. Najmniej poruszony zdawał się być Malfoy, który znał prawdziwą wersje i jedynie grał zdruzgotanego.
- To nie była rozmowa Hugo. To była walka na spojrzenia i ostra wymiana zdań - wywróciła oczami, odchylając głowę. - Myślisz, że dyskutowałam z nim o pogodzie? A może uważasz, że graliśmy w partię czarodziejskich szachów? - zakpiła, aby jak najszybciej zakończyć ten temat.
- Najważniejsze, że nic jej nie zrobił, prawda? Stoi tu cała i zdrowa - wtrącił Draco, lecz widząc niesmak gryfonów, zamilknął.
- Mam nadzieję, że to się już nigdy nie powtórzy - dodała, czując, że nerwy Granger'a powoli opadają na dół. Atmosfera w pokoju zaczęła się rozładowywać.Nawet ogień w kominku lekko przygasł.
- Nie jesteśmy źli na ciebie, Haven. Jesteśmy... Bardziej niż zaskoczeni - odezwała się Ginny, wstając z kanapy. Zaraz po niej podniósł się jej brat, który przeczesał włosy.
- Wściekli jesteśmy na Dumbledore'a. No dobra... Nikt nie łapię jego toku myślenia, ale... Przesadził - wymamrotał niepewnie. Blondyn z udawaną szczerością przytaknął mu, a jego stronę podzieliła również Ginny.
- Hugo? - spytała rudowłosa Potter, czekając na odpowiedź najbardziej upierdliwego gryfona. Ten jedynie westchnął.
*
Tom analizował dokumenty, które właśnie napłynęły do jego od kilku śmierciożerców. W żaden sposób nie mógł się skupić na tym co musiał zrobić. Jego myśli krążyły między piękną Haven, a nadchodząca wojną. Nie dokończył swojej rozmowy z rudowłosą dziewczyną i nie czuł się w pełni usatysfakcjonowany, tym bardziej, że panna Potter wróciła do przeklętego Hogwartu. Ponownie został skazany na samotność i opuszczenie dworu w okolicach Londynu.
- Mój panie? - czarnowłosa kobieta o śnieżnobiałej cerze, usiadała obok niego. Riddle nie mógł zrozumieć czemu natrętna Lestrange musiała usiąść najbliżej, mimo że stół w dworze Malfoy'ów wystarczająco był długi.
- Tak? - syknął, wytrącony z zamyślenia.
- Czy kiedyś będę mogła poznać tą kobietę? Tą, którą kochasz? - nachyliła się nad nim, przewiercając jego głowę czarnymi oczami. Ledwo powstrzymał się od prychnięcia.
CZYTASZ
We are the same || Riddle
FanfictionCo gdyby Lily Potter urodziła dziewczynkę? Co gdyby to ona została wybrańcem i to ona przeżyła śmiertelne zaklęcie rzucone przez Lorda Voldemorta? Co jeśli sami-wiecie-kto odrodzi się jako wspomnienie z dziennika? Co się stanie gdy przez zwykły przy...