ROZDZIAŁ 8

177 9 0
                                    


ROZDZIAŁ

VIII


GdyAlex nie miała już siły by szlochać i płakać po prostu leżała. Gdy wstała słońce było już wysoko na niebie. Próbowała sięogarnąć, ale nic nie było w stanie zamaskować zakrwionych oczu,schowała więc do torebki okulary przeciwsłoneczne i wysłała doKat i Elle SMS: ,, za 15 minut w kawiarni". Nie było wątpliwościo jaką kawiarnie jej chodziło. Chodziły do tej samej odkąd miały8 lat. Wtedy pijały jeszcze gorącą czekoladę, ale czuły siębardzo dorosłe. Alex czuła się dziś o wiele lepiej. Czuła sięna siłach aby potkać się z przyjaciółkami, a podczas nocypodjęła decyzję dotyczącą babci. Wiedziała, że zrani niąbliskich, ale wiedziała też że musi to zrobić, aby im wybaczyć.Wmawiała sobie, że musi porozmawiać z Kat i Elle, aby wiedziećczy dobrze postępuje, ale prawda była taka, że decyzja zapadła, aona chciała je poinformować. Zeszła na dół, a w salonie siedziałEddie i Marcel. Wygłupiali się. Wiedziała, że nie jestnajważniejsza, a oni próbują wrócić do normalności. Gdy Eddy jązobaczył powiedział nieświadomemu Marcelowi, aby wybrał grę, aten nie widząc siostry podbiegł do regału.

-Cześć, Alex. - powiedział znaczącym tonem. - Miło widzieć, że wróciłaś do żywych. Chociaż wyglądasz jak zombi. Marc bardzo się o ciebie martwił. Nie widział cię od paru dni. Proszę pokaż mu, że jest lepiej.

-Jasne.

-Ale zakryj jakoś oczy żeby nie widział jak bardzo płakałaś – na te słowa wyjęła z torebki okulary przeciwsłoneczne i ubrała je. - tak lepiej.

-Mam pytanie. Czy mogę pożyczyć samochód?

-Przecież masz własny. - zaśmiał się z lekka.

-Myślałam, że po tym co zrobiłam w dniu moich urodzin... - ale nie skończyła zdania bo wręcz ją zatkało.

-Auto nadal jest twoje. To co zrobiłaś było cholernie głupie i odważne, ale miałaś prawo się wściec. Idź do brata zanim pojedziesz. - poprosił jeszcze raz, a Alex ruszyła w stronę dużego pokoju. Podeszła do Marca wspinającego się na regał i połaskotała go w boki, on jednak się nie zaśmiał. Odwrócił się tylko i wpatrywał chwilę w siostrę, a potem bez słowa mocno ją przytulił. Alex odwzajemniła uścisk zaskoczona.

-Bardzo się o ciebie bałem. Kiedy podsłuchałem, że skoczyłaś to... - przerwał i spojrzał jej w oczy, a w zasadzie w ciemne okulary. - a potem siedziałaś cały czas w pokoju i nie chciałaś z nami rozmawiać i tak bardzo bałem się, że mnie zostawisz. Że już zawsze tak będzie. Nie będziesz się do nas odzywać, anie na mnie drzeć, ani drażnić mnie. I nie powiesz do mnie Marcel.

-Jesteś moim bratem. Bez względu na to co się stało. To nie była twoja wina. Nie byłam na ciebie zła. Po prostu musiałam być wtedy sama.

-A teraz będzie już dobrze?

-Mam taką nadzieję. Ale teraz muszę iść. Kat i Elle też się o mnie martwią. Je też olałam, a są dla mnie jak siostry. - ucałowała go w czoło i wzięła od Eddiego kluczyki swojego grata. Czuła się okropnie. Jej brat tak bardzo chciał, aby wszystko wróciło do normy. Jak ma mu teraz powiedzieć, że wyjeżdża. Z zamyślenia wyrwał ją głos pana Smith.

-Mam jeszcze jedną prośbę. Spróbuj wybaczyć Annie. Ona cierpi. Bardzo.

-Naprawdę chcę. Anna o tym wie.

-Anna?

-Jeszcze nie mogę. Nie umiem nazwać jej mamą. Przeprasza.

-Wiem, że to nie twoja wina.

-Cześć. - rzuciła jeszcze w stronę pokoju.

-Cześć. - usłyszała odpowiedź i wyszła.

PIĄTY ŻYWIOŁ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz