ROZDZIAŁ 58

74 3 0
                                    


ROZDZIAŁ

LVIII



Alex wzięła szybkiprysznic i ubrała świeże ubrania. Kiedy wyszła z domu było po15.00, ale nie mogła już wytrzymać. Wsiadła na rower, któryznalazła stojący w garażu. Popędziła do magazynu i po krótkiejchwili była na miejscu. Wnętrze wypełniał delikatny odórstęchlizny. Usiadła na ziemi, a po chwili zobaczyła kotkę obokswojej nogi. Jednak tym razem ten widok jej nie zdziwił. Zamiasttego pogładziła ją po grzbiecie, patrząc jak jej mięśnienapinają się z zadowolenia, a z jej wnętrza wydobywa się radosnepomrukiwanie. Usłyszała kroki za swoimi plecami.

-Nareszcie jesteście. - powiedziała wstając. - Przyjechałam trochę wcześniej... - urwała, bo gdy się odwróciła nie zobaczyła Azry, lecz grupkę dość pijanych studentów.

-Miło, że na nas czekałaś. - powiedział wstawiony chłopak o kruczoczarnych włosach i wielkich, zielonych oczach. Nie wydawał się myśleć racjonalnie. Alex wiedziała, że młodzież jest na tyle podpita, że nie ma wpływu na własne decyzje. Kiedy chwiejnym krokiem się do niej zbliżył pisnęła. Była czarownicą. Mogła jednym ruchem rzucić nim o ścianę, ale przez paraliżujący strach jakby o tym zapomniała. Zapomniała kim jest. Zapomniała jak ma na imię. Wyciągną rękę w jej kierunku, a ona zamknęła oczy i ścisnęła zęby przygotowana na coś. Jednak on nie nastąpił. Za to usłyszała głośne piski i krzyki wszystkich zebranych. Otworzyła oczy i zobaczyła, jak chłopak o czarnych włosach przesuwa się w tył. Nagle runą na ziemie i wystraszony pisną jak mała dziewczynka. Był może metr od niej, ale wciąż przesuwał się w tył brudząc spodnie. Między Alex, a grupką studentów stała wielka, czarna pantera. Sięgnęłaby Alex ponad biodro, gdyby stała obok, a ona wcale nie należała do niskich. Ogromne zwierze stało tyłem do niej i wolnymi, okrężnymi ruchami zbliżało się do leżącego, wciąż na ziemi, chłopaka. Alex poczuła lęk na ten widok. Nie wiedziała co ma robić. Bała się. To nie była jej sprawka i chociaż miała wrażenie, że wielki kot próbuje ją bronić, to nic nie wskazywało na to, że pantera nie odwróci się za chwilę i nie rzuci się na nią. Cofnęła się powoli w tył i potrąciła jakąś starą puszkę która z hukiem spadła na podłogę. Była przerażona. Nigdy się tak nie bała. - Weź ją ode mnie! - wrzasną chłopak do Alex. Reszta powolnymi i spokojnymi krokami zbliżała się do wyjścia. Pantera odwróciła powolnie głowę w stronę dziewczyny, jakby chciała spytać, czy ma go atakować. Alex stała otępiała i wtedy go zobaczyła. Mały, połyskujący półksiężyc na szyi pantery. To nie był przypadek. To nie był jakiś obcy kocur. To była Esra. Jej opiekunka. Alex natychmiastowo opuścił cały strach, zwątpienie i wszystkie emocje jakie odczuwała. Poczuła się panią sytuacji. Posłała kotce delikatne skinienie głowy, a pantera skoczyła z miejsca w prost na chłopaka. W pomieszczeniu echem odbił się jego przeraźliwy jęk. Reszta grupy już dawno opuściła magazyn. Czarna pantera stała nad leżącym w kurzu chłopakiem o zielonych oczach i rozdziawiała paszczę, jakby chciało jej się ziewać, tuż przy jego twarzy. - błagam! - krzyczał, ale nie wiadomo było, czy kierował tą prośbę do Alex, czy do kocicy.

-Przeproś. - powiedziała władczym i pewnym siebie tonem. Jednak on nie reagował wciąż patrząc na ogromnego kota. Esra niestety była dość leniwa, więc po około minucie stania, położyła się na chłopaku, zgniatając go swoim ciężarem. Zaryczała przeraźliwie, rozdziawiając paszczę jeszcze szerzej, a chłopak wrzasną jeszcze głośniej. - Przeproś, to ją zabiorę. - odezwała się Alex. Chłopak, nie odrywając wzroku od zwierzęcia, rzucił szybko.

-Przepraszam! Przepraszam, tylko zabierz to coś! - jego głos był tak roztrzęsiony, że Alex przez chwilę zastanawiał się, czy nie umrze zaraz na zawał serca.

-Esra, chodź tu. - rzuciła szybko i łagodnie, a ogromna pantera wstała, przeciągnęła się na ziemi i położyła u stup dziewczyny.

-Ale... Ale... - chłopak nie umiał wykrztusić ani słowa, ale w końcu wykrzykną. - Ale jak! - na ten okrzyk pantera podniosła swój wielki łeb, a on wzdrygną się.

-Esra, spokój. - powiedziała stanowczo Alex. Po czym skierowała wzrok z powrotem na chłopaka. - Moja pantera, moje zasady. - dodała. - A teraz już uciekaj zanim się rozmyśle. Po tych słowach pstryknęła palcami, a Esra jak na zawołanie podniosła się leniwie i wolnym, jak na panterę krokiem, ruszyła w jego stronę. Chłopak podniósł się szybko i uciekł, całkiem prostym i otrzeźwionym krokiem. Po chwili już go nie było. Alex pogładziła Esrę za uchem, tak jak kotka lubiła, a ta zamruczała, co dla osób jej nie znających, zabrzmiałoby bardziej jak ryk. - jak ty to zrobiłaś? - spytała w końcu Alex, a ogromna, czarna pantera jakby nigdy nic przeobraziła się z powrotem w małą, czarą kotkę. Alex zaśmiała się w głos, wzięła opiekunkę na kolana i usiadła na podłodze w dalszym ciągu czekając na Azrę. - A mówiła, że nie dasz rady mnie obronić. - zaśmiała się jeszcze głośniej. Kotka dumnie podniosła się z ziemi, ponownie zmieniła w panterę i dumnie zaryczała, jakby chciała pokazać wszystkim jaka jest dzielna i silna.


PIĄTY ŻYWIOŁ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz