ROZDZIAŁ 29

114 7 0
                                    


ROZDZIAŁ

XXIX


Alex weszła do swojego pokoju. Usiadła na łóżku iotworzyła notes w kolorze Atlantyku. Był całkiem pusty, aledziewczyna dojrzała na jego okładce delikatny zarys symbolu sabatuPółksiężyca. Na łóżko wskoczyła Esra i oparła swoją małągłówkę o kolano Alex.

-Cześć mała. - powiedziała i pogładziła kocicę po grzbiecie. Dotknęła zawieszki na obroży kotki i wtedy dopiero zobaczyła jak stary jest. To musiał być oryginał. Półksiężyc opiekunki podarowanej Annabel przez Agnes. Kiedy patrzyła w zielone oczy kota czuła ciepło w sercu. Alex nawet nie zdawała sobie sprawy z tego że jest już tak późno. Przebrała się w inne ubrania i postanowiła odwiedzić Azrę. Musiała z nią porozmawiać. - A co jeśli ona należy do innego sabatu? - zaczęła zastanawiać się głos. - Nie mogę pokazać jej księgi Agnes i mówić kim jestem. Powiem tylko, że jestem czarownicą, ze wiem i, że już jej wierzę. - wychodząc usłyszała za plecami głos babki.

-Poczekaj. Znalazłam go. Był na dnie dna. - uśmiechnęła się i podała dziewczynie małą drewnianą szkatułkę z wyrytym na wieczku symbol sabatu . Alex otworzyła ja i zobaczyła że jest ona wyłożona w środku amarantowym aksamitem. W środku było coś małego, zawiniętego w czarną, jedwabną chusteczkę z biała koronką na brzegach i takim samym symbolem wyszytym srebrną nitką.

-Myślałam że chciałaś odpocząć. - odpowiedziała Alex patrząc na małe zawiniątko w środku pudełeczka. Ale staruszka ją zignorowała.

-Otwórz. - powiedziała tylko. Alex rozwinęła chusteczkę, a jej oczom ukazał się pierścień z półksiężycem wysadzany diamencikami.

-Czy to jest... - dziewczyna urwała sentencję nie mogąc się napatrzeć na wąskie, srebrne linie szkieletu księżyca i mieniące się kamienie.

-Księżycowy Pierścień Agnes przekazywany jest z pokolenia na pokolenie następczyniom Annabel. Jak już mówiłam Agnes stworzyła go dla swej córki. Teraz należy do ciebie. - Alex zwróciła wzrok w roześmiane oczy Isabelle. Chociaż kobieta miała poważną i niewzruszoną minę, dziewczyna wiedziała, że babcia się cieszy. Przytuliła ją i założyła sobie pierścień na palec. - leży idealnie co? - zapytała staruszka. Miała racje. Był jakby stworzony dla Alex. - on dopasowuje się do palca swojej prawowitej właścicielki dlatego nigdy nie będzie ci ciążył.

-Idę... - zaczęła Alex.

-...do Azry. - dokończyła za nią babka.

-Tak do Azry. - odparła Alex. - Czy ty aby nie czytasz mi w myślach? - zapytała podejrzliwie. Jednak starsza kobieta odpowiedziała tylko spokojnym, rozbawionym głosem.

-Nie. Kiedyś to zrozumiesz. - potem uśmiechnęła się i odeszła. Alex otworzyła drzwi wejściowe i wyszła na dwór. Pobiegło truchtem do domu przyjaciółki.


Kiedy była już przed drzwiami, wygładziła potargane,brunatne włosy i zapukała. Po paru minutach usłyszała głośneszczeknięcie zamka. Drzwi się otworzyły, Alex weszła do środkamijając Azrę gdy tylko drzwi były dosyć szeroko uchylone.

-Wierzę ci.

-Co? - zapytała rozkojarzona nastolatka

-Wierzę i wiem kim jestem. - powtórzyła Alex. Azra uśmiechnęła się i zapytała.

-Może coś zjesz?

-Chętnie. - zaśmiała się Alex. Kiedy weszły do dobrze oświetlonej kuchni, Alex dopiero zauważyła, że bursztynowe oczy koleżanki całe są przekrwione od płaczu. - O mój Boże. Kompletnie zapomniałam. Jak się trzymasz? - spytała rozczulonym głosem.

-Teraz już dobrze, bo nie muszę o tym myśleć. Przyszłaś i mogę chociaż na chwilę zająć się czymś innym. Jutro pójdę do szkoły i usłyszę mnóstwo kondolencji. Nie dadzą mi zapomnieć. Chociaż ty daj mi o tym nie myśleć. Azra otworzyła szafkę i razem zaczęły zastanawiać się co maja zjeść.

PIĄTY ŻYWIOŁ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz