ROZDZIAŁ 38

96 6 0
                                    


ROZDZIAŁ

XXXVIII


Alex otworzyła oczyod niechcenia i uderzyła budzi zrzucając go z szafki nocnej. Leżałajeszcze parę minut prosto, patrząc w sufit. Po chwili podniosłasię od niechcenia podpierając się na nadgarstkach. Poczułaprzenikliwy ból w lewej dłoni i przypomniała sobie wczorajszywieczór. Nie mogła jechać z Willem do szkoły. Nie mogła zobaczyćsię z chłopakiem dopóki nie wymyśli jakiegoś wyjaśnieniawczorajszej sytuacji. Ale co mogła powiedzieć. Z tej sytuacji niebyło wyjścia. Dziewczyna szybko wstała i poszła po Księgę CieniAgnes. W bibliotece był bałagan. Na ziemi i stole leżał rozsypanypiasek i Peridoty, a świece z których spłyną wosk przylepiły siędo drewnianego blatu. Alex chwyciła leżąca na środku księgę izabrała ją do pokoju. Zaczęła szybko przeglądać zaklęcia, alenie znalazła, żadnego czaru na chorobę. Cóż, nie dziwiło jej tozbytnio. W czasach Agnes udawanie choroby nie miałoby sensu. Musiałazałatwić to więc jak każda nastolatka. Weszła pod kołdrę ispróbowała zasnąć. Po upływie około godziny ktoś zapukał dodrzwi budząc ponownie Alex.

-Spiesz się. Zaraz wyjeżdżamy. - usłyszała głos Willa.

-Wejdź. - powiedziała chrapliwym głosem zanim chłopak zdążył odejść spod drzwi. Will wszedł do pokoju i uśmiechną się do Alex.

-A ty nadal pod kołdrą? - zapytał złośliwie. Nie wydawał się zainteresowany wczorajszym wieczorem, ale Alex wiedziała, że w samochodzie z pewnością zacząłby ten temat. Stamtąd nie miałaby ucieczki.

-Zawołaj bacie, źle się czuję. - odpowiedziała przykrywając się kołdrą jeszcze bardziej. Will wyszedł a po chwili usłyszała kroki staruszki wchodzącej po schodach.

-Co ci jest? - spytała zatroskana babcia.

-Źle się czuję. Chyba mnie przewiało na pogrzebie. Czy mogłabyś zadzwonić do szkoły, że dziś nie idę. - odpowiedziała cichym ochrypłym głosikiem, w myśli modląc się aby doświadczona czarownica w to uwierzyła. Jednak instynkt babci najwyraźniej był silniejszy niż instynkt czarownicy, bo bez wahania odparła.

-Oczywiście, że zadzwonię. Zrobię ci też ziołowej herbatki. - powiedziała i ruszyła w stronę wyjścia. - A ty Williamie jedź już bo się spóźnisz. - westchnęła równie ciepło zamykając drzwi. Alex westchnęła z ulgą i podniosła się z łóżka. Poszła do łazienki. Zdjęła ostrożnie bandaż i syknęła z bólu gdy odklejała gazik z zaschniętą krwią od rany. Przetarła ją ręcznikiem zmoczonym wodą, a potem polała spirytusem salicylowym dla bezpieczeństwa. Założyła nowy opatrunek i wróciła do łóżka. Po upływie pewnego czasu usłyszała pukanie do drzwi.

-Proszę. - odpowiedziała udawaną chrypką. Do pokoju weszła babcia z filiżanką, ale jej mina była inna. Alex poczuła lęk, że babcia jednak wie o jej kłamstwie.

PIĄTY ŻYWIOŁ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz