ROZDZIAŁ 66

67 3 0
                                    


ROZDZIAŁ

LXVI



Alex nabrałapowietrze tak gwałtownie, że nagle poczuła jakby żebra jej sięłamały.

-Spokojnie. - Agnes dotknęła delikatnie swojej krewnej.

-Ale... - zaczęła kaszleć – Ale...

-Zaraz będzie dobrze. Poleż jeszcze chwilę bez ruchu, a niedługo będziesz biegać. - zaśmiała się i posłała dziewczynie troskliwy uśmiech. Stało się dokładnie tak jak mówiła, bo po paręnastu minutach, Alex podniosła się bez problemu. W prawdzie wciąż czuła delikatny ból, ale był on znośny i szybko mijał.

-Jak to możliwe, że żyjesz? - spytała głupio.

-Wezwałaś mnie? - zaśmiała się tak delikatnie, że brzmiało to równie przyjemne jak dźwięk szczebiotu skowronka.

-Udało się? - zapytała jak dziecko zagubione we mgle. - Ale jak? Pamiętam ogień... ból... Kości mi się łamały... - wspomnienie tego nieco bolało.

-To było głupie z twojej strony. Aby rzucić tak niezwykle silne zaklęcie, trzeba mnóstwa mocy. Myślę, że cały sabat miałby z tym problemy. Nie umiesz jeszcze dobrze przekierowywać mocy, dlatego cię połamało. To jest bardzo dziwne, że nikt nie nauczył cię podstaw magii i rzucania zaklęć, bo masz już jakieś 18 lat.

-Szesnaście. Mam szesnaście lat. - poprawiła ją Alex.

-Wyglądasz na starszą, Alex. - uśmiechnęła się ponownie.

-Skąd wiesz jak mam na imię? - spytała zaniepokojona.

-Wiem więcej niż myślisz. Zresztą jak cała rada starszych. Rada wiedźm.

-Rada wiedźm? - zapytała wciąż oszołomiona.

-Nasz sabat dba, o swoich, nawet po śmierci. Wszyscy przywódcy tworzą radę starszych, po drugiej stronie barykady. Za granicą świata żywych. - Wytłumaczyła Agnes, jednak widząc jak Alex mruga z niedowierzaniem, dodała. - Wszystkiego się dowiesz w swoim czasie. A teraz jeśli można, chciałabym jechać do dworu i ubrać się w coś. - powiedziała. Mówiła całkiem współczesnym językiem, jednak miała naleciałości języka jej czasów, tak jak i niekiedy słychać było francuski akcent. Alex spiorunowała ją wzrokiem.

-Wezwałam cię w konkretnym celu. - chrząknęła.

-Nie wątpię. - Odpowiedziała poważnie Agnes.

-Pomożesz mi. - spytała błagalnie dziewczyny.

-Inaczej me przybycie, do tego miejsca, nie miałoby sensu. - odchrząknęła i podniosła się z klęczki. Z wyprostowanymi plecami,dostojnym krokiem, który świadczył o tym, że żyła w innym wieku, ruszyła w stronę samochodu. Alex niepewnie poszła za nią.

PIĄTY ŻYWIOŁ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz