EPILOG

125 3 0
                                    


Epilog



Alex wbiegła dołazienki i zwymiotowała śniadanie. Wypłukała usta chłodną wodąi spojrzała w lusterko. Jej ciemne włosy upięte były z tyłu wpiękny kok zdobiony różyczkami, a oczy pomalowane na srebrny.

-Co się dzieje? - spytała zaniepokojona Anna.

-Nic, nic. - uspokoiła ją Alex. - Stresuje się tym wszystkim.

-Jesteś pewna?

-Tak mamo. - uspokoiła ją Alex.

-Kat, Elle i Azra czekają na dole. Isis i Elissa się spóźnią. - powiedziała mama.

-Daj mi pięć minut. - powiedziała. Kobieta wyszła z łazienki, a Alex zaczęła rozmyślać na temat 6 poprzednich lat. Tak wiele się zmieniło. Ona i Will tworzyli szczęśliwy związek. Azra niesamowicie zaprzyjaźniła się z Kat i Elle, które przeprowadziły się do Australii, na czas studiów. Elissa przeszła na dobrą stronę i zaczęła spotykać się z Isis, zrozumiała też, że magia to nic złego. Alex nawet ją polubiła. Wszyscy stworzyli ogólnie zgraną paczkę. Alex posłuchała słów Agnes, które ta wyszeptała jej przed odejściem. Powiedziała Słuchaj serca. Teraz Alex była przywódczynią. W prawdzie nie została nią od razu. Babka nauczyła ją magii i obejmowała to stanowisko, że do śmierci, jakieś dwa lata temu. Szkoda, że nie mogła przy niej być w tak ważnej chwili. Nagle do drzwi rozległo się pukanie.

-Wszystko w porządku? - spytał zaniepokojony głos Kat.

-Tak, tak. - Alex otworzyła drzwi łazienki.

-Co się dzieje? Od paru dni ciągle wymiotujesz i jest ci słabo.

-To przez stres. Dziś mój wielki dzień. I wilki dzień dla sabatu. - powiedziała szczęśliwa. Wiedziała czego oczekuje ode niej sabat, ale robiła to dla siebie, a nie dla nich. Kat jednak nie ustępowała.

-Może jesteś chora? - spytała zaniepokojona.

-Nie jestem. - burknęła poirytowana już Alex.

-A może... - Kat urwała.

-Co? - spytała coraz bardziej zdenerwowana.

-A może jesteś... No wiesz. - Próbowała delikatnie.

-Co? - Alex była tak poddenerwowana, ze nic do niej nie przemawiało.

-W ciąży! - krzyknęła Kat. Alex momentalnie zbladła. - Co się dzieje? - spytała.

-Podaj mi kalendarzyk. Leży na szafce nocnej. - poprosiła siadając na ziemi. Kat podała jej notatnik, a ta panicznie zaczęła coś liczyć.


Will wiązałkrawat. Nie mógł się spóźnić w tak ważnym dniu, bo Alex by gozabiła. Wyszedł z pokoju i od razu natknął się na Marcela. Tegodnia obaj nocowali u Jack'a.

-Cześć młody. - uśmiechną się do brata ukochanej, który trzymał za rękę swoją dziewczynę.

-Cześć. Widziałeś gdzieś tatę? - spytał.

-Nie. A ty widziałeś gdzieś Jack'a i Michaela?

-Chyba są w gabinecie. - powiedział stąpając z nogi na nogę.

-Ej. Nie stresuj się tak. Wim, ze twoja siostra podjęła bardzo poważna decyzję... - zachichotał. - ...ale uwierz, że dobra.

-Mam ją zaprowadzić. Stresuje się. - wyznał.

-Spokojnie.

-Idę szukać ojca. - odparł i miną Willa. Chłopak ruszył w stronę gabinetu, ale to co tam zastał, się nie spodziewał. Michael stał oparty o biurko i całował się z Jack'iem. Will odchrząknął, a obaj chłopcy odskoczyli od siebie jak poparzeni.

-My tylko... - za jąkał się Michael. Wszyscy wiedzieli, że Jack jest gejem, ale nikt nie spodziewał się takiego kroku od strony Michaela, który co chwilę przechwalał się z jaką to laską się nie spotyka.

-Nie będę wam prawił kazań. Róbcie co chcecie. Jesteście dorośli. A jeśli się kochacie to tym bardziej nie stanę wam na drodze. Mnie to nie przeszkadza. - powiedział szybko Will, a Michael odetchną z ulgą, na co Jack się roześmiał. - Przyszedłem tylko powiedzieć, ze trzeba się zbierać.


Na plaży przy samymoceanie, stał podest, ozdobiony czerwonymi różami i piękna,zdobiona brama. W oddali, jak cienie stały postacie w czerni.Członkowie sabatu. Słońce już zachodziło, ale Alex specjalniewybrała taką godzinę. Kochała zachody słońca. Wyszła z pokojui wzięła głęboki wdech.

-Gotowa? - spytał brat.

-Zdecydowanie, już czas. - powiedziała i uśmiechnięta wzięła go pod ramię. Wyszli z domu i ruszyli w stronę podestu, po wcześniej ułożonych, na piasku, drewnianych deskach. Rozbrzmiała muzyka, a wszyscy zebrani wstali. Marcel prowadził siostrę powoli i dumnie, a oczy Willa stojącego przy ołtarzu błyszczały szczęściem, kiedy wpatrywał się w ukochaną. Po chwili brat oddał siostrę jej przyszłemu mężowi i ceremonia się zaczęła.


Kiedy rozbrzmiałysłowa Możesz pocałować żonę, Will wręcz, rzucił sięna Alex łącząc ich usta w zdecydowanie byt długim pocałunku.Zebrani wiwatowali, sypiąc ryz i płatki róż, a dziewczyny i mamaAlex płakały łzami szczęścia i wzruszenia. Jack i Michaelpróbowali nieśmiało trzymać się za ręce. Chociaż ich związeknikomu by nie przeszkadzał, oni, a raczej, pewnie, Michael,postanowili tego nie jeszcze ogłaszać. Wszyscy goście, a nie byłoich dużo, bo ceremonia była skromna, poszli do przygotowanegowcześniej salonu. Nagle Alex wstała z miejsca i zaczęła.

-Chciałabym coś ogłosić. - powiedziała i stanęła przodem do Willa wpatrując się w jego oczy. - Będziemy mieli dziecko. - Po tych słowach chłopak ucałował żonę, a zdezorientowani goście, zaczęli im gratulować.

-Kocham cię. - wyszeptał Will.

-Ja ciebie też. - odpowiedział. Chłopak chwycił ją za rękę i wymknęli się gdzieś gdzie mogliby być sami. Gwiazdy świeciły, a oni całowali się nie licząc już czasu. Agnes miała rację mówiąc Słuchaj serca.



###


I w ten sposób kończyny. Mam nadzieję, że książka wam się podobała i mogę już powiedzieć, że na 100% będzie druga część. Zapraszam też do czytania mojej drugiej książki: NIEBEZPIECZNA. Życzę miłego dnia.

Julia

PIĄTY ŻYWIOŁ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz