Rozdział 5 Konfrontacja z marzeniem

63 3 0
                                    

Drzwi otworzyła Ellie. Była w czerwonej, koronkowej sukience.
- Dlaczego się spóźniłaś? - zapytała.
- Kiedy wróciłam do domu, byłam zmęczona, więc zasnęłam- odpowiedziałam.
- Ładna sukienka, ale... To nie jest twój styl. Co się stało że ją założyłaś?
Faktycznie, to wcale nie był mój styl, ale Vialle przed wypadkiem. To częściowo zasługa Adama, ale ostateczny wybór należał do mnie.
- Dostałam od Adama, specjalnie na dzisiejszy wieczór - odparłam.
- To wspaniale, a teraz chodź - powiedziała i zamknęła za mną drzwi.
- Idziemy się napić - powiedziała Ellie.- Alex czeka przy barze.
Za nią zobaczyłam fale dźwiękowe, które wydobywały się z salonu. Na niektórych było widać zabłąkane słowa piosenki, która grała w salonie.
Potrząsnęłam głową i nagle zniknęły. Musiało mi się coś przewidzieć. Szybko pośpieszyłam za Ellie, która była już przy drzwiach do centrum dzisiejszej imprezy.

Przepychałyśmy się przez tłum ludzi tańczących na prowizorycznym parkiecie.
Przysięgam, że zobaczyłam kolejne dźwięki. Wydobywające się z głośników, z ust innych ludzi. Otaczały mnie z każdej strony. Czułam się, jakby zaraz miały mnie pochłonąć.
Zaczęłam gwałtownie mrugać oczami. W głowie powtarzałam sobie: " To tylko twoja wyobraźnia, Vialle. Nic nie widzisz, oglądasz za dużo filmów fantastycznych". W następnej chwili już ich nie widziałam. Odetchnęłam z ulgą.

W kuchni, na blacie, porozstawiane były różnego rodzaju alkohole i inne napoje. Kręciło się tu sporo osób, ale większość poszła potańczyć. W kącie pomieszczenia zauważyłam Alexa. Ubrany był w białą koszulkę, na którą zarzucił czarną bluzę baseball'ową. Na nogach miał czarne spodnie i czerwone buty.
- Cześć Alex - przywitałam się.
- Vialle, dobrze że jesteś - powiedział.
Alex podał nam po czerwonym kubku. Ellie od razu wypiła duży łyk z kubka. Poszłam w jej ślady.

Staliśmy tak w kuchni przez jakiś czas gadając i pijąc picie.
- Chodźmy na parkiet - zaproponowała Ellie.
Nikt nie zaprostestował. Po chwili dołaczyliśmy do ludzi podskakujących do muzyki.
Przetańczyliśmy ze 3 piosenki.
Kolejny raz dzisiejszego dnia zobaczyłam dźwięk. Tak samo jak za pierwszym razem na tej imprezie. Nie było to przyjemne uczucie. Przestałam tańczyć i po prostu stałam gapiąc się na fale. Co jest ze mną nie tak?!
- Vialle? Wszystko w porządku? - zapytała Ellie
Musiałam się stąd wydostać, bo inaczej chyba bym zwariowała.
- Tak, muszę iść się przewietrzyć - odparłam i poszłam w kierunku drzwi prowadzących do basenu.
Przepychałam się przez ludzi. Z każdych ust wydobywały się fale, czasem słowa. Musiałam zaczerpnąć powietrza. Myślałam tylko o tym, żeby pozbyć się tego widoku. Dostałam się do drzwi i wypadłam na zewnątrz. Poszłam na drugą stronę basenu.

Wciągnęłam głęboko powietrze, rozkoszując się chłodnym powietrzem. Było mi znacznie lepiej. Nie widziałam żadnych, niepokojących rzeczy. Potarłam ręką czoło. Na prawdę nie wiedziałam, jak wytłumaczyć to irracjonalne zjawisko.

Nagle ktoś odchrząknął za moimi plecami. Gwałtownie się odwróciłam. Stał tam Nathaniel we własnej osobie.
- Coś się stało? - zapytał
- Nie, musiałam na chwilę wyjść - odparłam.
Jeszcze tego brakowało. Nikt nie musiał wiedzieć o moim szaleństwie.
- A ty? Co tu robisz? - dodałam
- Zobaczyłem cię samą, więc stwierdziłem że przyjdę zapytać czy wszystko ok.
Przez chwilę żadne z nas nie odzywało się.
-Podobasz mi się.
Zamurowało mnie. Czy on powiedział, że...
-Nie planowałem ci tego teraz mówić, ale dobrze żebyś wiedziała jakie mam zamiary - powiedział.
Nadal nic nie mówiłam. Cholera. Wyobrażałam sobię podobne sytuacje, ale to były tylko marzenia.
-Mam wrażenie, że chcesz się ze mną zadawać, tylko dlatego że mój brat jest twoim wrogiem i chcesz mu dopiec - w końcu powiedziałam.
Szybko go ominęłam, a przynajmniej taki miałam plan. Staliśmy blisko basenu, więc płytki przy nim były śliskie. Poślizgnęłam się i wpadłam z impetem na Nate'a. Upadliśmy razem na ziemię. Szybko przekręcił nas tak, że leżałam pod nim.

Znaleźliśmy się bardzo blisko siebie. Spojrzałam w jego oczy, a on w moje. Jakie miał piękne tęczówki... Stop, wcale tak nie myślałam. Po chwili opuścił głowę na tyle, że nasze usta dzieliły milimetry.
„Vialle, otrząśnij się, co ty robisz?!"- krzyczałam na siebie w myślach. Niestety ciało miało inne plany.

Nathaniel widząc, że nie protestuję, pocałował mnie. Minęło dobre parę sekund zanim się otrząsnęłam. Odepchnęłam go, na co on niechętnie wstał.
- Vialle? Nathaniel?... Co ty jej zrobiłeś? - usłyszałam głos Adama.
Usiadłam na ziemi i tylko patrzyłam na wkurzonego Adama.
Nate uśmiechnął się do niego wyzywająco i ruszył do środka.
Kiedy był parę kroków od mojego brata ten go uderzył. Tak po prostu.
Zakryłam ręką usta. Co on najlepszego zrobił?
Nate nie pozstał mu długo dłużny. Po chwili zaczęła się na prawdę poważna bójka.

Naznaczeni: WidzącaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz