Rozdział 30 Zwariowany pomysł

46 3 0
                                    

Pov Ellie
Niestety czy stety przerwa, którą mieliśmy przez tę akcję z terrorystami, minęła i trzeba było iść do szkoły. Dan wymyślił, żeby zorganizować dla Chrisa coś w rodzaju „ imprezy powitalnej", czy jakkolwiek można to było nazwać. Miałam zaprosić na nią moich przyjaciół i Chrisa. W trakcie zajęć nie było momentu, żeby to zrobić, więc odłożyłam to na czas przerwy obiadowej. Stała się bardzo dziwna sytuacja. Vialle nie siedziała ze mną na żadnej lekcji przed lunchem, ani nawet się nie odezwała. Zarówno do mnie, jak i do Aleksa.
- Obraziła się na nas czy co? - zapytałam przyjaciela podczas jednej z przerw.
Pokręcił głową i powiedział.
- Nie mam bladego pojęcia, ale trzeba z nią pogadać.
Później zadzwonił dzwonek. Uroki amerykańskiej szkoły i te „ długie" przerwy.

Razem z Aleksem dotarliśmy do stolika na stołówce, przy którym zawsze siedzieliśmy. Vialle tam nie było. Położyliśmy swoje tace i rozglądaliśmy się w poszukiwaniu naszej przyjaciółki.
- Tam jest - powiedział po chwili Alex, wskazując przeciwną stronę sali.
Faktycznie tam była. Siedziała obok jakiś nieznanych mi osób i gadała z nimi, jak gdyby nigdy nic. Nie pamiętałam, żeby kiedykolwiek wcześniej z nimi rozmawiała. Ze zmarszczonymi brwiami, obserwowałam jak śmieje się ze słów, który powiedział chłopak, siedzący obok niej. Byłam trochę zazdrosna. Po za tym zachodziłam w głowie, co się takiego stało, że urwała z nami kontakt.
- Mamy tam pójść? - zapytał Alex.
Spojrzałam na niego, cały czas zastanawiając się nad Vialle. Wtedy przypomniałam sobie, co miałam im dzisiaj przekazać.
- Właśnie, dzisiaj z Danem organizujemy ala imprezę dla Chrisa, przyjdziesz? - zapytałam.
Wiedziałam, że nie za bardzo go lubił, ale chciałam żeby też tam był. Oczywiście nie obraziłabym się, gdyby nie chciał.
- Okej, przyjdę - powiedział, patrząc na swoje jedzenie.
- Wyślę jej sms, zobaczymy czy odpowie - powiedziałam.
Zaprosiłam ją na imprezę. Patrzyliśmy na nią i czekaliśmy aż odczyta wiadomość. Po chwili wyjęła telefon z kieszeni. Jej mina była nijaka. Komletnie nic nie wyrażała. Wystukała szybką odpowiedź i powróciła do wesołej rozmowy. Na ekranie pojawiła się krótka wiadomość.
„ Nie przyjdę"
Tylko te dwa słowa, nic więcej. Pokazałam to Aleksowi, który wyglądał na zawiedzionego.
„ Co się dzieje?" - napisałam jej.
Zaraz przyszła odpowiedź.
„ Nic"
Nie mogła po prostu powiedzieć. To mnie denerwowało. Wkurzona powiedziałam przyjacielowi, co odpisała.
- Nie to nie, nie będziemy się prosić - powiedział i zaczął jeść.
Był zdenerwowany tak samo jak ja. Nienawidziłam sytuacji, w której byłam z kimś w złych relacjach. Tylko, że one miały jakiś powód. To? Nie miało żadnego.
- No tak, zrobimy ja tak czy siak - odparłam, także zabierając się do pochłaniania mojej porcji.

Po parunastu minutach zobaczyłam, że Chris, Dan i paru sportowców, opuszczają stołówkę. Musiałam przekazać jeszcze zaproszenie Chrisowi.
- Zaraz wracam - powiedziałam Aleksowi i szybko poszłam, żeby ich dogonić
- Chris! - zawołałam go po imieniu, na co odwróciło się paru chłopaków.
Posłałam im uśmiech i zwróciłam się do Chrisa. Dan odszedł z resztą, śmiejących się głośno, sportowców.
- Cześć, Ellie - powiedział i na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Hej, ja i Dan zapraszamy cię dzisiaj do naszego domu - powiedziałam.
Nie wiedziałam, czy to zdanie nie brzmiało idiotycznie. Pewnie tak, jednak Chris nie wybuchnął śmiechem, ani nic w tym rodzaju.
- A w jakim celu? - zapytał, unosząc brew.
Spojrzałam na ścianę za nim.
- No... - zaczęłam się jąkać, szukając dobrego wytłumaczenia. - Tak po prostu. Dan wpadł na taki pomysł.
W myślach palnęłam się w czoło. Bardzo mądre, Ellie. Czasami zastanawiałam się gdzie podziewał się mój mózg, gdy go potrzebowałam. Nie miał czasu na żadne wakacje, ale chyba byliśmy innego zdania.
- Wiem, wiem - zaśmiał się na moje tłumaczenie. - Dan mówił mi już o tym.
Fajnie, że mnie o tym nie powiadomił. Obiecuję, że w najbliższym czasie go zabije. Zadźgam nożem, czy co tam będę miała pod ręką.
- To w takim razie do później - powiedziałam nieco speszona, patrząc na jego klatkę piersiową.
- Na razie - powiedział i dogonił swoich oddalających się kolegów.
Spojrzałam na ścianę i zapytałam się samej siebie, co ja robię z własnym życiem. To była jedna z tych chwil, w której dopadał mnie ból egzystencjalny. Pokręciłam głową, nie miałam na to czasu.

Miałam już iść spowrotem do mojego stolika, kiedy rzuciła mi się w oczy kolorowa ulotka, przyklejona do ściany. Podeszłam bliżej i przeczytałam. Zachęcała ona do zapisów na siatkówkę, koszykówkę, pływanie lub piłkę nożną. Wszystkie zajęcia odbywały się w hali sportowej szkoły, o tej samej godzinie. Nie wiedziałam co mi przyszło do głowy, ale gdy wróciłam do stolika, powiedziałam.
- Zapiszmy się na zajęcia sportowe.
Alex popatrzył na mnie, jak na wariatkę. Na jego miejscu też bym tak zrobiła. Co mi strzeliło do głowy? Jakkolwiek wydawało mi się to absurdalne, tak miałam na te zajęcia ochotę.
- Pogięło cię? - zapytał, unosząc brwi.
- Mówię serio, zapiszmy się.
Przez chwilę nic nie mówił, lustrując mnie wzrokiem.
- Rozmowa z Chrisem źle wpłynęła na twój mózg?
Może i tak było. Chciałam po prostu, żeby się zgodził i nie dopytywał się skąd ta nagła propozycja.
- No zgódź się - powiedziałam, patrząc mu w oczy.
Alex zastanawiał się przez chwilę, po czym powiedział.
- Dobra.
- Serio? - nie wierzyłam, że właśnie się zgodził.
Sądziłam, że będę musiała przekonywać go całe wieki. Może jemu też coś padło na mózg.
- Też nie wierzę, że to powiedziałem - odparł.
- Dzięki - powiedziałam - po lekcjach pójdziemy się zapisać na to.
- Ale na co konkretnie? - zapytał.
- Może siatkówka? - zaproponowałam.
- W sumie... Może być - zgodził się.
Dalszą rozmowę przerwał nam dzwonek na lekcje. Zebraliśmy się szybko i poszliśmy do sali, w której mieliśmy lekcję.

Po wszystkich zajęciach wstąpiliśmy do hali, gdzie bez problemu zapisaliśmy się na siatkówkę. Treningi miały być w środę po naszych lekcjach.
- Co my właśnie zrobiliśmy? - zapytał Alex, kiedy szliśmy na przystanek.
- Zapisaliśmy się na siatkówkę - powiedziałam.
Przyjaciel przewrócił oczami i wymamrotał.
- No co ty...
Zaśmiałam się.
- Widzę, że bardzo się cieszysz na te dodatkowe zajęcia - powiedziałam, szturchając go biodrami. - Nie będzie tak źle, zobaczysz.
- Oby - odparł.
Wsiedliśmy w autobus, który dowiózł nas pod nasze domy. Kiedy byłam już w swoim pokoju zastanawiałam się co mi najlepszego przyszło do głowy i skąd w ogóle wziął się ten pomysł. Westchnęłam i rzuciłam się na łóżko. Włożyłam słuchawki i zagłębiłam się w muzykę, dochodzącą do moich uszu.

Naznaczeni: WidzącaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz