Pov Aleksa
Nie miałem pojęcia, dlaczego Vialle tak bardzo uczepiła się właśnie mnie. Może sobie na to zasłużyłem, może wszechświat mnie nie lubił, ale dlaczego musiała robić to wszystko publicznie, zawsze w otoczeniu przynajmniej dziesięciu słuchaczy? W klasie nie było jeszcze nauczyciela, gdy Vialle zbliżyła się do nas. Wiedziałem, że zamierza powiedzieć coś złego. Poczułem to, gdy tylko zobaczyłem jej minę. A potem z jej ust wypłynęły te słowa, znowu na ten sam temat, znowu wymierzone we mnie. Przez kilka sekund nic nie poczułem. Tyle razy już mnie obrażała, że chyba zdążyłem się przyzwyczaić. Czułem tylko pustkę. Ale po tych kilku sekundach zalał mnie znajomy ból z rany, która nigdy nie miała się zagoić. Zrozumiałem, że do tego nie da się przyzwyczaić. Nie ważne ile razy się to słyszy, nie można przywyknąć. Szczególnie, jeśli słyszy się to z ust dawnej najlepszej przyjaciółki.
Ja jak zawsze tylko siedziałem, z zamiarem zignorowania Vialle i cierpienia w milczeniu, ale Ellie nie miała takiego zamiaru. Podniosła się gwałtownie i zbliżyła do naszej „przyjaciółki”. Znałem Ellie doskonale, więc poznałem ten błysk w jej oku, który często pojawiał się również w oczach Dana. Ellie gotowa była uderzyć Vialle, sprawić jej ból dla mnie. Przez moment chciałem jej pozwolić. Chciałem patrzeć, jak głowa Vialle odskoczy do tyłu, jak uderzenie ją zaboli, tak samo, jak jej słowa bolały mnie. Ale to była tylko chwila. Tak naprawdę nie chciałem, żeby Ellie ją uderzyła. Nie chciałem, by ktoś, kto kiedyś był mi drogi, cierpiał przeze mnie. Nawet jeśli była to Vialle. Zalała mnie nagła fala litości dla dziewczyny. Nie wiedziałem, co takiego stało się w jej życiu, że tak bardzo nas znienawidziła. Być może zrobiliśmy jej coś złego, nawet o tym nie wiedząc. Skoro Vialle tak często atakowała mnie, to ja musiałem jej coś zrobić. Nie wiedziałem co to było, ale musiało być tak okropne, że zmieniło ją całkowicie.
Słowa Vialle nie powinny mnie dotykać. Nie było w nich przecież nic kłamliwego. Mówiła tylko, że jestem gejem, co było prawdą. I że jestem żałosny, co też było prawdą. Nie powinno się winić nikogo za prawdę, więc nie czułem nienawiści do Vialle. Czułem tylko smutek i strach, że za moment do Vialle dołączy się cała klasa, rzucając we mnie wyzwiskami. Nienawidziłem się za ten smutek i strach, z którym nie umiałem walczyć. To było takie żałosne. Takie żałosne…
- To wszystko jest żałosne – pierwsza osoba poparła Vialle, gdy pan Fire wkroczył do klasy, trzymając kubek herbaty. Moje serce podskoczyło na myśl, że nauczyciel dowie się, że jestem gejem. Zacisnąłem dłonie na podręczniku do historii.
- Sami jesteście żałośni – wycedziła Ellie. Całkowicie zapomniałem o tym, że moja przyjaciółka miała mordercze zamiary wobec Vialle, która stała teraz na środku klasy, uśmiechając się złośliwie. Wstałem z krzesła, zbierając w sobie odwagę.
- Co tu się wyrabia, dzieciaki? – rzucił pan Fire, stając obok Vialle i patrząc na nią uważnie. Miałem wrażenie, że przeskoczyła między nimi nić jakiegoś dziwnego porozumienia.
- Nic, panie Fire – odparła Vialle – Po prostu walczę z wynaturzeniem i deprawacją w tej szkole.
- O, ciekawe – powiedział pan Fire – Jakiego rodzaju wynaturzeniem?
- No, wie pan – powiedziała Vialle, a ja wiedziałem, co zaraz zrobi. Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk – Ten tu, Alex, jest wynaturzeniem. To, co robi, jest chore i powinno się na to zareagować. Gdy widzę go razem z tym jego... Partnerem, robi mi się niedobrze. To takie ohydne i nienaturalne… Widział pan, panie Fire, żeby pies uprawiał seks z psem? W naturze nie występuje coś takiego jak homo, co oznacza, że jest to nienormalne. Takie osoby powinno się zamykać, bo stanowią zagrożenie dla dzieci! Deprawują dzieci! Nie chcę, żeby w przyszłości moje dziecko oglądało coś takiego. Współczuję rodzicom Aleksa, ponieważ przez pomyłkę stworzyli coś żałośnie niewłaściwego. Właściwie to współczuję tylko jego ojcu, bo matka na szczęście nie musi na to patrzeć. Lepiej dla niej, że umarła w tym wypadku, prawda, Alex? Co by o tobie powiedziała? Co twój ojciec powie, gdy zadzwonię do niego i powiem mu, co jego syn wyprawia z innym chłopakiem? Alex, czy ty w ogóle zastanowiłeś się, jaki sens ma twoje życie? Nie będziesz mógł mieć rodziny, dzieci, nie będziesz mógł być szczęśliwy! Lepiej idź się leczyć, puki nie jest za późno.
- Ty… - Ellie zacisnęła dłonie w pięści i spojrzała na Vialle z nienawiścią – Ty homofobiczna, żałosna su…
- Wystarczy – Fire uniósł dłonie – Padło już za dużo…
- Niech pan się przymknie – rzuciła Ellie i wzięła zamach. Widziałem, jak jej ręka leci prosto na twarz Vialle. Czas lekko zwolnił, Fire otworzył oczy szerzej, kilka osób w klasie wstrzymało oddech. A ja… Cóż, a ja czułem się jak najgorszy śmieć, więc gapiłem się tylko na scenę, mając najgłupszą minę na świecie. Oczywiście, Vialle mówiła prawdę. Dlaczego więc moja moc wzburzyła się we mnie, chcąc atakować wroga? Vialle nie była moim wrogiem, a jednak moc tak na nią reagowała. Czułem pulsowanie zimna pod skórą, czułem w sobie siłę, żeby zamrozić całą tą salę. Nie sala jednak była celem. Moja moc chciała atakować Vialle. Rzucała się ku niej, bo to od niej czuła zagrożenie. Nie mogłem pozwolić, by moc wygrała i zrobiła krzywdę dziewczynie. Nie mogłem też pozwolić, żeby Ellie miała przez mnie kłopoty. Zrobiłem krok do przodu i złapałem ramię przyjaciółki, zatrzymując cios.
- Puść mnie – szepnęła Ellie, patrząc mi w oczy.
- Nie – odszepnąłem – Nie chcę, żebyś coś jej zrobiła.
- Muszę coś jej zrobić – odparła Ellie – Najlepiej skręcić jej kark.
- Nie – pokręciłem głową – Nie chcę.
Ellie zmierzyła mnie spojrzeniem i kiwnęła głową. Opuściła rękę. Widziałem łzy w jej oczach, jakby to jej Vialle coś zrobiła. Poczułem wyrzuty sumienia, że moja przyjaciółka jest smutna przeze mnie. Tak nie powinno być. Nie byłem dobrym przyjacielem.
Kilka silnych emocji na raz mnie przytłoczyło. Nie wiedziałem, czy bardziej czuję strach, smutek czy wstyd. Może wszystko po równo. Chciałem stąd uciec i nigdy tu nie wrócić. Chciałem nigdy się nie urodzić, żeby nie musieć tego przeżywać. Moje policzki płonęły, a oczy mnie szczypały. Jeszcze tego brakowało, żebym zaczął płakać przy tych wszystkich ludziach. O nie, nie zrobię tego. Spuściłem głowę i próbowałem się uspokoić. Rana w moim sercu bolała bardziej niż zwykle. Vialle wbiła mu nuż w serce po raz setny, a ja nawet nie wiedziałem, czym sobie na to zasłużyłem. Głos w mojej głowie mówił, że Vialle ma rację, że coś jest ze mną nie tak, że powinienem się leczyć. Że lepiej, że moja mama umarła, bo nie zniosłaby już mojego widoku. Żałosny. Taki właśnie byłem. Żałosny.
Moja żałosna moc chciała zabić Vialle, a ja nie miałem dosyć siły, by się jej przeciwstawić. Musiałem ją gdzieś uwolnić, więc włożyłem całą siłę woli, by nie była to Vialle. Skierowałem mróz w przeciwną stronę, bojąc się, że zrobię komuś krzywdę. Nie udało mi się powstrzymać chłodu, który eksplodował na okna. Uf, przynajmniej nikt nie został zamrożony. Zerknąłem na okna, które pokryte były na całej długości wzorkiem ze szronu. Wyglądało to tak, jak w bajkach po wizycie Dziadka Mroza, jakby mróz we własnej osobie namalował na szybach wzorki. Okna zdobiła teraz mozaika namalowanych szronem liści, kwiatów, płatków śniegu. Nie wiedziałem, jak to zrobiłem, i dlaczego z negatywnych emocji powstał śliczny wzorek.
Wszyscy w klasie byli zbyt zajęci obserwowaniem Vialle, Ellie i mnie, by zauważyć szron na szybach.
- Natychmiast przestań – powiedział Fire, zbliżając się do… Vialle? – Jeszcze jedno słowo, a odbędziesz przyjacielską pogawędkę z dyrektorką.
- Słucham? – powiedziała Vialle.
- Czyżbyś miała problemy ze słuchem? – mruknął Fire i gestem wskazał na naszą trójkę – Siadać. Wszyscy.
Vialle spojrzała ze złością na Fire’a, ale posłuchała jego polecenia. Ellie chwyciła mnie za rękę i pociągnęła na krzesło. Byłem zbyt oszołomiony, żeby myśleć o czymkolwiek. W głowie miałem jedynie echo słów Vialle.
- Nie chcę, żeby na moich lekcjach dochodziło do takich sytuacji – zaczął Fire, stając na środku klasy – Nienawiść, którą obdarzacie innych, jest… Ohydna. To nienawiść jest ohydna, nie orientacja Aleksa. Zastanówcie się, co sobą reprezentujecie. Zastanówcie się, czy wasze słowa są w porządku, czy są sprawiedliwe i warte tego, by je wypowiedzieć. Jeśli któreś z was ma coś do tego, że ten chłopiec lubi innego chłopca, niech w tej chwili wyjdzie. Nie chcę w mojej klasie osób nietolerancyjnych i przepełnionych nienawiścią. Od początku świata walczymy z wojnami, głodem, śmiercią, żywiołami i niesprawiedliwością. Na te wszystkie problemy jest jeden lek i jest nim miłość. Jeśli przeszkadza wam miłość, nieważne w jakiej postaci występuje, nie jesteście godni tego, by nazywać się ludźmi. Ludzie odczuwają empatię, szacunek i miłość. Jeśli zamiast tego wybieracie nienawiść do kogoś, kto nie zrobił wam nic złego, wasz wybór. Macie po siedemnaście lat i możecie o sobie decydować. W świetle prawa jesteście niemal dorośli i oczekuję od was dorosłej postawy i mentalności. Macie siedemnaście lat i w porównaniu do mnie, jesteście dziećmi. Dziećmi, które należy kształtować i edukować. Dziećmi, które za chwile wejdą w dorosłość i będą wychowywać kolejne dzieci. Jeśli chcecie być pokoleniem nienawiści i nietolerancji, ja nie chcę żyć w takim świecie. Więc pytam kolejny raz, czy ktoś z was ma coś do Aleksa?
Pustka. Czułem się pusty.
- Nie? – Fire omiótł wzorkiem uczniów – To skąd taka sytuacja? Tak łatwo wam rzucać słowa i osądzać? Powtarzam wam, nie chcę takich uczniów. Moi uczniowie mają emocje i uczucia, moi uczniowie są godni tego, by rządzić tym światem i wejść w dorosłość. Czy ktoś z was nienawidzi Aleksa tylko dlatego, że ma chłopaka, a nie dziewczynę? Czy to, że ma chłopaka sprawia, że przestał być sobą? Nie jest już Aleksem? Czy ktoś z was robił mu kiedyś krzywdę bez powodu?
Wszyscy pokręcili głowami.
- Więc dlaczego robicie mu krzywdę teraz, skoro nie macie ku temu powodu? – kontynuował nauczyciel.
- Panie Fire – odezwał się jeden z chłopaków z drużyny hokeja – My nic mu nie robimy, więc czemu dostajemy kazanie? To tylko Vialle i Mark coś powiedzieli. Czuję się niesprawiedliwie osądzany.
- Tylko Vialle i Mark coś powiedzieli – zgodził się Fire – A kto z was ich powstrzymał? Kto z was stanął w obronie Aleksa? Nikt. Nikt poza Ellie, która jest z was wszystkich najodważniejsza i ma największe prawo do tego, by nazywać siebie człowiekiem.
Kiwnąłem głową.
- Reszta z was tylko patrzyła – mówił Fire – I założę się, że przynajmniej połowa z was zgodziła się z Vialle. Nie jestem panem waszego sumienia, tylko panem od historii, ale na waszym miejscu nie mógłbym patrzeć na siebie w lustrze. Jeśli nienawidziłbym bez powodu i krzywdził niewinnych, nie mógłbym sam ze sobą wytrzymać. Kilka lat temu wszyscy byliście dziećmi. Bawiliście się razem bez podziałów, byliście mali i szczęśliwi, nie nienawidziliście nikogo. Co się zmieniło? Dorośliście i zniszczyliście dobro, które w was siedziało? Gdybyście dziesięć lat temu spotkali obecnych siebie, co byście o sobie pomyśleli?
Cisza.
- Vialle – zwrócił się do niej Fire – Pokazałaś nam dzisiaj najgorszą stronę ludzkiej osobowości. Czy jesteś z siebie dumna?
- Tak – powiedziała Vialle.
- Wyjdź więc – rzekł nauczyciel, wskazując na drzwi – Nie chcę kogoś takiego na moich lekcjach. Bardzo mnie rozczarowałaś. Nie sądziłem, że możesz powiedzieć tak do swojego przyjaciela.
- On nie jest moim przyjacielem – warknęła Vialle.
- Nie sądziłem więc, że człowiek może powiedzieć tak do drugiego człowieka – powiedział Fire – Wyjdź, Vialle, i wróć wtedy, kiedy zmądrzejesz.
- Panie Fire… - zaczęła Vialle.
- Powiedziałem coś, Vialle – rzucił Fire – Wyjdź z mojej lekcji i wróć wtedy, kiedy przemyślisz sobie swoje postępowanie.
Vialle wstała i wyszła, trzaskając drzwiami.
- Przepraszam cię, Alex, że taka sytuacja miała miejsce – zwrócił się do mnie nauczyciel – Patrzcie na szyby. Nawet przyrodzie nie podobała się postawa Vialle i mróz nas zaatakował.
- Jakie śliczne wzorki! – zachwyciła się jakaś dziewczyna.
- Przyroda jest najlepszym artystą – mówił Fire – Mróz pokrył całe okna. Zdumiewające. Przyroda przemówiła. Dobrze, a teraz wracamy do lekcji. Zdaje się, że obiecałem wam dzisiaj pytanko na ocenę.
- Wydaje się panu – mruknęła Clara.
- Kogo by tu spytać? – Fire rozejrzał się po klasie z namysłem.
![](https://img.wattpad.com/cover/168132416-288-k13643.jpg)
CZYTASZ
Naznaczeni: Widząca
FantasíaVialle jest zwyczajną dziewczyną, która w wyniku tragicznego wypadku staje się świadkiem niewytłumaczalnych zdarzeń. Czy to możliwe, by mogła posiadać nadnaturalne zdolności, czy to tylko trauma i szok po wypadku mącą jej w głowie? A może świat je...