Poszłam do szkoły z przeświadczeniem, iż moje życie to jakiś żart. Mama nie żyje, najprzystojniejszy chłopak w szkole mnie całuje, mój brat zamierza go za to zabic, a na dodatek widzę dźwięki, co jest śmiechu warte. Co zrobilaby nastolatka widząca dźwięki na moim miejscu? Przeszukała Internet. Właśnie to zrobiłam. Po wpisaniu frazy wyskoczył mi album zespołu N.E.R.D i choroba psychiczną zwana Synestezją. Synestezja to podobno neurologiczny fenomen, sprawiający ze człowiek widzi dźwięki. Najwidoczniej cierpię na to zaburzenie psychiczne i zamkną mnie w psychiatryku. Świetnie.
W szkole nie mogłam usiedzieć na miejscu. Widok dźwięków bardzo rozprasza. Pani Kleppy-Tappy wciąż gadała i gadała, objaśniając nam rozumowanie Szekspira ( czego swoją drogą pojąć nie zdołam nigdy), a z jej ust raz za razem wydobywały się fioletowe wstęgi. Widziałam kolory dźwięków suwanych krzeseł i esemesów w torbach uczniów.
Przerwy były najgorsze, gwar i chaos, miliardy kolorów.
Było mi słabo, bałam się, że naprawdę mogę być chora psychicznie. Chciałam krzyknąć, by wszyscy się zamknęli.
- Vialle, nie wiem, które kolczyki kupić mamie na urodziny - narzekała Ellie na lunchu.
- Mówiłem ci, że te z motywem mumii - odpowiedział jej Alex.
- Chciałbyś nosić przy uszach owiniętych w bandaże mężczyzn, którzy gwałcą ci szyję przy każdym ruchu głową? - odparła Ellie, odwracając się do Aleksa z uniesonymi brwiami.
- A no, tak się składa, że część z gwałceniem bardzo mnie przekonała- uśmiechnął się mój przyjaciel, a Ellie walnęła go za to łokciem w brzuch.
Nie musiałam odpowiadać, ponieważ zadzwonił dzwonek (przeciągły, złoto-brązowy dźwięk, który wypełnia całą przestrzeń) i ruszyliśmy na lekcję historii. Oczywiście byłam nieprzygotowana, nie wiedziałam nawet na czym jesteśmy.Fire zawsze zaczynał swoją lekcję od siedzenia w ciszy i sprawdzania facebooka, co było dziwne.
- Co pan robi? - zapytała Clara, która flirtowala nawet z nauczycielami.
- Wpisuję do kalendarza klientów na wróżenie z liści laurowych - odparł całkiem poważnie, ale klasa i tak zachichotała - Nie śmiejcie się, po godzinach jestem wyrocznią delficką.
Najgorszą lekcją była fizyka, ponieważ ani trochę jej nie umiałam. Kiedyś miałam nawet zagrożenie. Pani December to wredna i zimna kobieta, która zawsze powtarza, że fizyka jest ponad wszystko inne w naszym życiu.
- Jak myślicie - zaczął Alex, gdy lekcja się zaczęła, pochylając się na swoim krześle do mnie i Ellie - Gdyby December nie została nauczycielką, kim by była?
- Prezydentem Uzbekistanu - powiedziała poważnie Ellie.
- Grabarzem - powiedziałam w tym samym momencie, więc wszyscy troje się zaśmialismy.
- Czy ja ci w czymś przeszkadzam, Vialle? - odezwał się zimny głos tuż za mną.
- Nie, pani profesor - odpowiedziałam, spuszczjąc wzrok. Każdy bał się December.
- Za to TY mi bardzo przeszkadzasz. Zostajesz w kozie po lekcjach. Bez dyskusji. A teraz opowiesz klasie na czym polega teoria Hawkinsa.
Nie mogłam w to uwierzyć. Nigdy, przenigdy nie byłam w kozie.
Cóż, oto czas pierwszych razów : pierwszy raz idę do kozy i pierwszy raz jestem chora psychicznie.
............................................................Po lekcjach przyszłam do kozy, gdzie nie zastałam nikogo w klasie, poza December. Było to dziwne, poniewaz to trener Bald pilnował uczniów w kozie, nie profesorka fizyki.
Drugą dziwną rzeczą było to, że sala była PUSTA. W tej szkole się to nie zdarzało.
Bąknęłam dzień dobry, usiadłam na końcu i myslałam nad sensem życia. Rozważałam słowa Hamleta " być albo nie być", dochodząc do wniosku, że opcja "nie być" podoba mi się bardziej.Nie wiem, ile czasu upłynęło, zanim December wstała, spojrzała na zegar i przeciągnęła się.
- Jesteśmy w tej szkole same, tylko ty i ja - powiedziała do mnie, z dziwnym uśmiechem.
- Nie sądzę - odważyłam się zaprostestować - Jest stróż, woźni...
- Inni się tym zajęli, nikt nie może nam przeszkodzić.
- Jacy inni ? - zapytałam, wstając. Poczułam się zagrożona, choć nie wiedziałam dlaczego. Podobnie czułam się na sekundy przed wypadkiem.
- Inni, tacy jak ty i ja. Chociaż niezupełnie - zamysliła się. Stwierdziłam, że kobieta chyba zwariowała - Bardziej jak ja, trochę mniej jak ty.
- Ja... Nie rozumiem.
- Jasne że nie. Nie musisz. Jesteś trochę dziwną anomalią, wiesz? Ale to nieistotne. Anomalnie się eliminuje.
- Muszę iść, brat na mnie czeka - powiedziałam szybko, ponieważ zaczęłam się poważnie bać. December zawsze była przerażająca, a gdyby okazała się psychopatką, nikt by się specjalnie nie dziwił.
- Nikt na ciebie nie czeka, Vialle - warknęła - Nikomu na tobie nie zalezy, nie widzisz tego? Rozejrzyj sie. Każdy ma swoje własne życie, twoi przyjaciele, brat, ciotka...
- Skąd pani wie... - przerwałam jej, a potem ona mi.
- Oh, dziecinko. Nie mam tylu lat, co Wieczny, ale młoda nie jestem. Wiele widziałam. Nie wiem po co z tobą rozmawiam. Zadanie jest proste.
- Jakie zadanie? - zapytałam, ale znałam odpowiedź.
- No, jak to jakie? Żeby wyeliminowac anomalię. Żeby cię zabić.
Zerwałam się i rzuciłam do drzwi. Zawadziłam nogą o ławkę, ale nie upadłam. Adrenalina zatańczyła mi w żyłach, smak metalu wypełnił moje usta.
Drzwi sali były zamknięte, chwyciłam za klamkę, ale sie nie otworzyły. Próbowałam raz za razem, bez skutku. Strach obezwładniał i spowalniał moje ruchy. Usłyszałam śmiech kobiety, bardzo blisko za sobą.
- Chyba nie myślałaś, że pójdzie tak łatwo - zaśmiała się December, po czym złapała mnie za włosy, odchylając moją głowę do tyłu. Widzialam ją, kolory jej dźwieków, do góry nogami.
- Dlaczego...? - udało mi się wykrztusić.
- Nie chce mi sie tłumaczyć - odpowiedziała i dotknęła ręką mojego czoła.
Niewinny ruch. Nic nie znaczący. Nie bolesny. Prawie zwyczajny.
A jednak zabolał.
Nie tyle zabolał, co sprawił, że przestałam wiedzieć cokolwiek. Nie umiałam tego wytłumaczyć, ale moje serce zaczęło galopować. Zachciało mi się wymiotować, upadłam na podłogę. Przed oczami wirowały mi plamki czerni.
Zapomniałam, jak się nazywam.
Zapomniałam, co tu robię.
Wiedziałam, że moje ciało umiera, walcząc z niewidzialnym wrogiem.
Nie zawracałam sobie głowy myśleniem, jakie to irracjonalne. Wymiotowałam na podłogę i trzęsłam się w konwulsjach.
- Dzieci często zastanawiają się, jak to jest być otrutym. Cóż, właśnie tak - doszedł mnie głos December z daleka.
Z trudem uniosłam głowę i zobaczyłam to, co zawsze. Tysiące plamek dźwięków.
Ale też poczułam coś, czego dotąd nie czułam.
Widzenie dźwięków wydawało mi się wcześniej wrogiem.
Stało się teraz przyjacielem.
Poruszyłam gałkami ocznymi, uświadamiając sobie, że dźwięki poruszają się za moim wzrokiem.
Powtórzyłam to trzy razy.
Nie tylko potrafiłam widzieć dźwięki, ale jeszcze nimi RUSZAŁAM. Dziwna ta synestezja.
Moją jedyną szansą, była pomoc. Nie byłam zdolna do krzyku, przypomniałam sobie lekcje, że wysokie dźwięki zbijają szkło.
Czy myslałam co robię? Nie.
Czy wiedziałam co robię? Nie.
Spazmatycznie ruszyłam gałkami ocznymi, posyłając wszystkie dźwięki w okna.
Głowa mi opadła, gdy częściowo zszkowana, usłyszałam najgłośniejszy w życiu dźwięk rozbijanego szkła.
- Co, do cholery? - powiedziała December, gdy gdzieś w oddali zawyły syreny.

CZYTASZ
Naznaczeni: Widząca
FantasíaVialle jest zwyczajną dziewczyną, która w wyniku tragicznego wypadku staje się świadkiem niewytłumaczalnych zdarzeń. Czy to możliwe, by mogła posiadać nadnaturalne zdolności, czy to tylko trauma i szok po wypadku mącą jej w głowie? A może świat je...