Rozdział 38 Niespodziewany atak

37 3 0
                                    

Pov Aleksa
- Może historia? – powiedziała Ellie, siedząc przede mną w stołówce i zajadając swoje powiększone frytki.
- W tamtym roku robiliśmy z historii – przypomniałem jej – I dwa lata temu również.
- Przecież było zabawnie.
- Szczególnie jak powiedziałaś panu Fire’owi, że Amerykę odkrył George Washington.
- To mi się wydawało logiczniejsze! – Ellie wymierzyła we mnie widelec, na co rzuciłem w nią pustym kubkiem po coli.
- Szkoda, że panu Fire’owi nie – zaoponowałem ze śmiechem.
- Ja ci nie wypominam tego, że w pierwszej klasie podstawówki powiedziałeś pastorowi, że codziennie modlisz się do Zeusa – Ellie wymierzyła mi kopniaka pod stołem.
- Myślałem, że Zeus to inne imię Jezusa! – broniłem się.
- A ja myślałam, że Washington to inne imię Kolumba.
- Ja miałem wówczas osiem lat a ty szesnaście!
- Zróbmy projekt z fizyki i tyle. Pani December będzie przeszczęśliwa – powiedziała Ellie z porozumiewawczym błyskiem w oku.
W październiku zawsze nadchodził czas na wybór przedmiotu, z którego grupowo będziemy robić projekt semestralny. Od dziesięciu lat robiliśmy go w takim samym składzie: ja, Ellie i Vialle. Świetnie się przy tym bawiliśmy, przesiadując u siebie w domu do późna i tłumacząc rodzicom, że to dlatego, iż mamy tak dużo pracy. Zazwyczaj spotykaliśmy się u Ellie, ponieważ jej pokój był największy. I zazwyczaj nasze projekty dotyczyły tematów historycznych, dlatego, że żadne z nas nie umiało przedmiotów ścisłych.
- To by nam zagwarantowało, że na pewno zdamy z fizyki – zastanawiałem się – A szczerze mówiąc, ja bardzo potrzebuję takiej gwarancji.
- Boże, nie! – Ellie wyrzuciła ramiona w górę w teatralnym geście – Umarłabym robiąc fizykę. Musiałabym udawać, że coś wiem. A jak wiadomo wiem, że nic nie wiem.
- Fakt – zgodziłem się – Może spytajmy Vialle? Głupio tak podejmować decyzję bez niej.
- Niby tak, ale jednak nie do końca – powiedziała Ellie – Ona podjęła najwyraźniej decyzję, żeby nas unikać. I wcale nie spytała, co o tym myślimy.
- Może angielski? – podjąłem przerwany temat, by za bardzo nie myśleć o Vialle.
- W sumie… - Ellie się zamyśliła – Mogłabym to zrobić, ale co jeśli każe nam coś interpretować?
- Kto jak kto, ale ja wymiatam jeśli chodzi o szukanie drugiego dna – powiedziałem, myśląc o wszystkich sytuacjach między mną a Danem.
- Tak? – moja przyjaciółka przyjrzała mi się z uwagą – Skoro tak twierdzisz… Zróbmy z angielskiego. Może zrobimy to w postaci krótkiej inscenizacji jakiegoś dzieła Szekspira?
- Chcę być Makbetem! – powiedziałem, pochylając się w jej kierunku, jakbyśmy knuli jakiś spisek – A Vialle obsadzimy w roli króla, bym mógł ją zabić.
- Świetny pomysł, hrabio Makbecie – Ellie również się pochyla – A więc ja będę towarzyszką w spisku. Masz przed sobą swoją Lady Makbet. To ja namówię cię, byś zabił Vialle… Hm, znaczy się króla.
- Deal – uścisnęliśmy sobie dłonie nad stołem, uśmiechając się do siebie jak dwoje przyszłych morderców. Chwilkę później rozległ się dźwięk dzwonka i wszyscy zaczęli wstawać.
- Widziałeś jak ubrała się ta ździra Clara? – zapytała Ellie, gdy zbieraliśmy swoje puste tacki.
- Nie bardzo zwracam na to uwagę. Wiesz, na dziewczyny i ich stroje – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- A zwracasz uwagę na chłopaków i ich stroje?
- Wydaje mi się, że tak.
- Ja natomiast zwróciłam dziś uwagę na spódniczkę Clary, która nie zakrywała jej nawet połowy szlachetnych czterech liter.
- Czyżbyś była zazdrosna, droga przyjaciółko? – objąłem ją ramieniem, uśmiechając się ironicznie.
- Tylko w takim stopniu w jakim ty czasami jesteś zazdrosny o Chrisa – Ellie uśmiechnęła się promiennie. Odepchnąłem ją z uśmiechem, który mnie niestety zdradzał.
- Spadaj.
- Dobrze. Przypomnę to sobie na fizyce, jak będziesz chciał odpowiedzi do zadań – gdy moja przyjaciółka wygłaszała to stwierdzenie, Chris zaszedł ją od tyłu i zakrył jej oczy dłońmi. Ellie westchnęła z udawanym rozdrażnieniem. Za Chrisem zobaczyłem Dana, który nadal nie odłożył swojej pustej tacy.
- Dan – powiedziała Ellie z całą pewnością w głosie.
- Otóż nie tym razem – zaśmiał się Chris i odwrócił ją twarzą do siebie. Przez kilka sekund stali tak, patrząc się na siebie, po czym Ellie uderzyła chłopaka w pierś, odsuwając się ze śmiechem.
- Lepiej idź się uczyć, kolego – powiedziała i złapała mnie za rękę, by pociągnąć mnie w stronę wyjścia ze stołówki.
- I kto to mówi – powiedział za nami Dan – Przypomnij mi, co masz z fizyki, siostrzyczko? Nadal nie zdajesz, czy coś się zmieniło w tej kwestii?
- Nie rozmawiam z tobą, Dan – krzyknęła Ellie, gdy wychodziliśmy już ze stołówki.
W korytarzu nadal był tłum uczniów, wyciągających zeszyty z szafek.

Naznaczeni: WidzącaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz