Pov Ellie
Oczywście każdego dnia rano Dan musiał się na mnie drzeć. Nie moja wina, że kobiety potrzebują więcej czasu, niż mężczyźni. Nie dość, że stresowałam się tym dniem, ponieważ mój brat i przyjaciel OZNAJMIAJĄ ŚWIATU, ŻE SĄ RAZEM, a on mi jeszcze wyskakiwał z tym swoim „ Ile możesz się pindrzyć”. Od wyjścia z samochodu rozglądałam się na wszystkie strony i wypatrywałam potencjalnego kandydata do przywalenia w twarz. Żaden się nie znalazł. Wtedy. Jakiś czas później podszedł jeden chłopak, któremu chętnie bym to zrobiła. Na szczęście okazało się, że w naszej szkole istnieje takie pojęcie jak tolerancja. Aczkolwiek zanim się o tym przekonałam podeszła ta, żeby nie powiedzieć brzydko, kobieta lekkich obyczajów- Allie i jej w pierwszej kolejności rozkwasiłabym wytapetowaną buźkę o naibliższą ścianę, a potem.... Ehhh, nie dość, że doczepiła się do moich bliskich to jeszcze przystawiała się do Chrisa. Jak mnie takie laski wkurzały. Jedna dziewczyna na stołówce, ta dzięki której odzyskałam wiarę w ludzkość, podeszła i powiedziała, że Alex i Dan są słodcy. Przynajmniej ta jedna. Potem wszystko sprowadzało się do tego, że mój brat i przyjaciel prawie uprawiali seks na stole, a my z Chrisem potajemnie udawaliśmy, że wymiotujemy. Oni byli dosyć zajęci, więc tego nie zauważyli.
- Jesteście obrzydliwi – powiedziałam w końcu.
- Teraz będziemy to oglądać cały czas – Chris spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Właśnie wiem. Gdziekolwiek nie pójdziemy, oni wszędzie będą się do siebie kleić - odparłam, przerwacając teatralnie oczami.
Nie robili sobie nic z naszej rozmowy. Po chwili przestali się całować i usiedli, jak na ludzi przystało. Wykorzystałam chwilę przerwy, aby z nimi porozmawiać. Nigdy nie wiadomo, kiedy postanowią znów to zrobić. Gdy rozmawialiśmy, mierzyłam wzrokiem ludzi ze stołówki. Niektórzy przyglądali się im z uśmiechem, niektórzy z obrzydzeniem. Tych drugich piorunowałam wzrokiem. Niestety po może 10- 15 minutach spokoju znów zaczęli się całować. Alex prawie siedział Danowi na kolanach. Patrzyłam na nich z lekkim uśmiechem. Mój brat nie mógł trzymać przy sobie rąk, co chwila były w innym miejscu na ciele Aleksa. Z resztą przyjaciel miał dosyć podobny problem.- Oni się połkną - rzucił Chris, patrząc na Aleksa i Dana.
Wybuchnęłam śmiechem na jego słowa. Nie za bardzo odbiegały od prawdy.
- Trzeba będzie któregoś z nich wyciągać z drugiego - dodałam rozbawiona.
- Wiesz jak to zabrzmiało... - powiedział Chris podkradając mi frytkę.
- Spadaj - trzepnęłam go w rękę i wyrwałam swoją frytkę z jego ręki.
- Boże, jaka ty jesteś agresywna - rzucił Chris, podnosząc ręce w obronnym geście.
Uśmiechnęłam się do niego słodko.
- Trzeba walczyć o swoje - odparłam.
- Nawet o jedną , gdy masz ich tak dużo? - zapytał, unosząc brwi.
- Oczywiście, że tak - odpowiedziałam, udjąc oburzenie.
- Widzę, że trafiłem na godnego przeciwnika - powiedział niby ukradkiem spoglądając na moje frytki.
Sam zjadł już swoje. Trzeba było zostawić sobie trochę. Chciał mnie zagłodzić na śmierć? Wtedy byłabym jeszcze gorsza. Świat chyba tego nie potrzebuje.
- Nawet nie próbuj - pogroziłam mu palcem.
Uśmiechnął się łobuzersko i wyciągnął rękę po zdobycz. Przez jakiś czas walczyliśmy o tę jedną frytkę.
- Przestań już - jęknęłam, bo miałam dość już ciągłego pilnowania mojego jedzenia.
Chyba poważnie zastanowię się, czy nie zmienić stolika. Przynajmiej wcześniej byłam bezpieczna.
- Dopóki jej nie dostanę to nic z tego - odparł Chris.
Przewróciłam oczami i rzuciłam frytkę na jego tacę.
- Masz niedożywiony hipopotamie.
Prychnął i uniósł brwi.
- Co powiedziałaś? - zapytał, zwężając oczy.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Że jesteś niedożywionym hipopotamem.
Chłopak pokręcił głową i odparł.
- Sama się o to prosiłaś.
Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co mu chodziło. Wtedy Chris zaczął mnie łaskotać. Nie miałam za dużego pola do manewru. Tylko krzesło. Miotałam się na nim, prosząc, żeby przestał. Dla innych musiało to wyglądać tak, jakym dostała jakiegoś ataku padaczki. Poniekąd można było to tak nazwać.
- Przestań... proszę - wykrztusiłam między atakami śmiechu.
Byłam prawie pewna, że słyszała mnie cała stołówka. Oczywiście oprócz pewnej, obściskującej się obok nas pary.
- Odwołaj to, co powiedziałaś - odparł Chris nie przestając mnie torturować.
Nagle, w skutek mojego miotania się, odchyliłam się za mocnondo tyłu. Spadłabym tyłkiem na podłogę, gdyby nie Chris, który przytrzymał mnie w tali. Złapałam z jego szyję, próbując w ostatniej chwili uratować się od upadku. Nasze twarze znalazły się centymetry od siebie. Nie mogłam oderwać wzroku od jego pięknych oczu. Musiałam przyznać, że miałam do nich słabość. Kto by nie miał? Po chwili pociągnął mnie spowrotem na moje miejsce.
- Wiedziałem, że na mnie lecisz, ale musisz ostrzegać - powiedział, opierając się o stolik.
Odwróciłam wzrok i wpatrywałam się w moje jedzenie.
- To był przypadek - mruknęłam.
- Coś ostatnio często się te przypadki zdarzają - powiedział Chris.
Przeniosłam na niego swój wzrok.
- Skąd ta pewność - zapytałam.
Po jego minie wiedziałam, że zrozumiał o co chodzi.
- Cóż... To widać - odpowiedział. - Po za tym twój brat lubi sobie porozmawiać o pewnych sprawach.
- Sugerujesz, że rozmawialiście o mnie i...
Nie wiedziałam, jak to powiedzieć. Moim wpatrywaniu się w Chrisa. Czasem się na tym przyłapywałam. Nic nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się. Spojrzałam się na Dana, ale ten nadal obściskiwał się z Aleksem. Powróciłam wzrokiem do Chrisa.
- Niczego na razie się od niego nie dowiesz - powiedział.
Westchnęłam i pokręciłam głową. Co ja z nimi miałam? Zwariować można. Żadnego wsparcia. Jeszcze mnie obgadywali. Niby mężczyźni mówią, że tylko kobiety plotkują, a to jak nazwać inaczej. Rozmowa, która miała na celu porozmawianie o mojej osobie? Nie, to nie było obgadywanie.
- Jak w końcu przestaną, to może czegoś się jednak dowiem - powiedziałam.
- Zapewniam cię, że to nic nie zmieni - odparł z uśmiechem.
- Dan, przestań na chwilę, mam sprawę - zwróciłam się do brata.
Nic. Ani on, ani Alex zupełnie nie kontaktowali. Puknęłam przyjaciela w ramię. Na tyle mocno, że w końcu odkleił się od Dana. Co prawda, nie zrobił tego z radością, ale zawsze coś.
- Co?
- Dan, czemu mnie obgadujesz? - zapytałam bez ogródek.
Trochę się z nimi droczyłam. Nie była to sprawa, która nie mogła zaczekać.
- A no bo mogę - odparł, wzruszając ramionami.
Zmierzyłam go spojrzeniem.
- Możecie kontynuować - rzuciłam.
Usłyszałam cichy śmiech Chrisa. Spojrzałam na zegarek. 7 minut do lekcji. Wstałam i klepnęłam w ramiona Chrisa i Aleksa.
- No, zbieramy się - oznajmiłam.
- Od kiedy ty o tym decydujesz? - zapytał Dan.
- Od wtedy, gdy mózg przemieścił ci się w okolice krocza - odparowałam.
I trzymajcie mnie. Mój brat lekko się zarumienił. Zdecydowanie trafiłam w dziesiątkę.
CZYTASZ
Naznaczeni: Widząca
FantasyVialle jest zwyczajną dziewczyną, która w wyniku tragicznego wypadku staje się świadkiem niewytłumaczalnych zdarzeń. Czy to możliwe, by mogła posiadać nadnaturalne zdolności, czy to tylko trauma i szok po wypadku mącą jej w głowie? A może świat je...