Pov Ellie
- Jezus, co ci szkodzi? - zapytałam, machając Aleksowi batonem przed nosem.
- Naprawdę nie chcę - powiedział, wyrywając mi go z ręki i kładąc na blacie.
Westchnęłam sfrustrowana i wrzuciłam przekąskę do szafki. Nie było tajemnicą, że Alex jadł mniej. Teraz nawet nie chciał wziąć ode mnie batonika. Wkurzało mnie to... I to, że byłam za głupia, żeby wymyśleć jak mu pomóc. Coś się działo, a ja nie miałam pojęcia co.
- Dla ciebie będzie więcej - powiedział Alex i uśmiechnął się.
Nie odwzajemniłam tego. Jakoś nie bawiło mnie, że odmawiał.
- Nie - mruknęłam, chowając naczynia.
Po chwili poczułam jego ręce na moim brzuchu. Przyciągnął mnie do siebie i położył głowę na moim ramieniu.
- Elllll, nie gniewaj się - powiedział, ściskając mnie mocniej.
Czułam, że był chudszy, gdy nawet mnie przytulał. Miałam wrażenie, że kości wystają mu bardziej. Alex, co się z tobą dzieje?... Zamknęłam oczy i oparłam się o niego.
- Kochanie... - mruknął w moje ramię.
- Podobno jesteście przyjaciółmi, a nie kochankami - dobiegł nas głos od strony wejścia do kuchni.
To był Chris, który patrzył na nas z uśmiechem. Kiedy na mnie spojrzał, mina mu zrzedła.
- Coś się stało? - zapytał, przenosząc spojrzenie na ciągle przytulającego mnie Aleksa.
Przyjaciel odsunął się ode mnie. Przez chwilę nikt się nie odzywał. Alex chyba dawał mi czas, żebym ja na to odpowiedziała. W końcu się nie doczekał, więc zrobił to za mnie.
- Ellie się na mnie obraziła, bo nie chcę od niej batona - powiedział, przewracając oczami.
- Poważyłeś się jej przeciwstawić? - zapytał z rozbawieniem.
Odwróciłam się do Aleksa i uniosłam brew do góry, zakładając ręce na piersi. Chłopak westchnął.
- Czy jak wezmę tego batona, to się do mnie odezwiesz? - zapytał, a ja pokiwałam głową.
Zamierzam być bardziej radykalna niż do tej pory. To nie są żarty i spróbowałam się z tym zmierzyć w inny sposób. Ominął mnie i zrobił, jak powiedział. Cały czas obserwowałam jego ruchy. Pokazał mi, jak chowa go do kieszeni. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Tak ma być - powiedziałam i przytuliłam go.
Odwzajemnił mój gest i się zaśmiał.
- No i fajnie, rozwodu nie będzie - powiedział Chris i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- A tak w ogóle, Dan cię woła - dodał po chwili Chris, kierując te słowa do Aleksa.
- Co chce? - zapytał mój przyjaciel.
Brunet wzruszył ramionami i odsunął się od drzwi. Odprowadziłam Aleksa zmartwionym spojrzeniem. Odczekałam chwilę, żeby mieć pewność, że odszedł wystarczająco daleko, żeby nie słyszeć naszej rozmowy.
- Alex nadal nie chce jeść - oznajmiłam ze smutkiem, siadając na krześle.
- Dlatego była ta cała akcja? - zapytał, opierając się o blat.
Potaknęłam głową.
- Próbuję go jakoś zmusić do jedzenia - odparłam. - Tylko, że to trudne. On tak bardzo się przed tym broni.
- Może to chwilowe? Miał kiedyś coś takiego?
- Nie - zaprzeczyłam. - Nigdy nie jadł dużo, ale nie było aż tak źle.
- Wszyscy próbowaliśmy z nim porozmawiać i nic z tego nie wyszło - powiedział. - Nie znam go tak dobrze, jak ty czy Dan, ale dla mnie to też nie jest normalne.
Gwałtownie podniosłam na niego wzrok. Nagle nawiedziły mnie ponure myśli.
- A jak ktoś go szantażuje? Albo ma jakieś inne problemy? Albo ma anoreksję? I nie chce nam nic powiedzieć, bo się boi? - myślałam na głos. - A my okażemy się beznadziejnymi przyjaciółmi i nie zareagujemy, jak jeszcze był czas? A...
- Nie mów tak - przerwał mi. - Nie możesz tak mówić. Nie zakładaj wszystkiego z góry, Ellie. A co, jak się nic nie dzieje? Oczywiście, musimy się dowiedzieć, co jest na rzeczy, ale nie będziemy teraz gdybać.
Oparłam głowę na rękach. Wiedziałam, że miał rację, ale nie mogłam się od tego wszystkiego odgonić. No bo, co jak tak jest?
- Jestem beznadziejną przyjaciółką - wyszeptałam, patrząc w stół. - Nie wiem, co się dzieje z moim przyjacielem i nie umiem mu pomóc...
- Przestań - usłyszałam ostry ton głosu Chrisa. - Wcale nie jesteś.
- Ale co jak za chwilę coś mu się stanie? - zapytałam. - A ja nic nie zrobiłam! Boję się, Chris.
Ukryłam twarz w dłoniach. Walczyłam z tym, ale dłużej nie mogłam. Po moim policzku popłynęła łza. Obiecałam sobie kiedyś, że nie będę płakać z byle powodu. Ale to nie był byle powód.
Już drugi raz płakałam w obecności Chrisa. Chociaż to nie powinno być dziwne. W końcu praktycznie u nas mieszkał, więc na pewno nie raz się z czymś takim spotka.
- Nic się nie stanie - powiedział. - Zmusimy go wszyscy. Urządzimy specjalnie rozmowę o tym w domu, gdy nie będzie miał się czym wykręcać... Ellie, spójrz na mnie.
Uparcie wpatrywałam się w blat, nie zamierzając spełnić jego prośby. Wolałam, żeby tego nie widział. Pokręciłam głową i jeszcze bardziej się zasłoniłam.
- Wiem, że płaczesz. Przecież już cię widziałem zapłakaną. Zapewniam, że nie odejmuje ci to urody.
Lekko się uśmiechnęłam, ścierając łzy z policzków. Spojrzałam na niego. Rozłożył ręce, a ja wstałam i się do niego przytuliłam. Otoczył mnie ramionami.
- Drugi raz musisz mnie pocieszać - zaśmiałam się pod nosem.
- Ja tam nie narzekam - mruknął.
- Jasne, że nie - odparłam.
- A z Aleksem porozmawiamy - powiedział po chwili.
Pokiwałam głową i westchnęłam. Ciągle coś musi się dziać. Chociaż wybierając Sektę, ja i Alex, wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. I bez tego byłoby ciężko.
- Musimy iść do szkółki, kochani - usłyszałam wesoły głos Dana. - Przestańcie się obściskiwać, bo nie zdążymy.
Staliśmy tak, że Chris zasłaniał mnie sobą. Bardzo dobrze, bo coś by zauważyli. Spojrzałam na Chrisa z błaganiem. Zrozumiał o co mi chodziło. Nie odwracając się, odparł.
- Ciekawe kto faktycznie to robi. Zaraz przyjdziemy.
- No dobrze, dobrze - odpowiedział rozbawiony Dan.
Po chwili oderwałam się od niego.
- Dziękuję - powiedziałam.
- Nie ma za co - uśmiechnął się.
Wzięliśmy ze sobą śniadania dla nas wszystkich, które rozdałam już w aucie. Po wejściu do samochodu, Alex dziwnie mnie obserwował. Uśmiechnęłam się do niego, na co niepewnie odpowiedział. Nie miał pojęcia, co przed chwilą się stało. Lepiej, żeby o tym nie wiedział. Czułby się winny, a tego nie chciałam.
- Wszystko okej? - zapytał troskliwym głosem.
- Tak, nic mi nie jest - powiedziałam, wzruszając ramionami.
- Ellie trochę zatkało po bliskim spotkaniu z Chrisem - wtrącił Dan. - Daj jej chwilę.
- Spadaj - powiedziałam i pokazałam mu środkowy palec.
Spotkałam się spojrzeniami z Chrisem. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. Po chwili Alex szepnął do mnie.
- Co wy tam robiliście z Chrisem?
Przyjaciel uśmiechnął się pod nosem, a ja wywróciłam oczami.
- Nic nie robiliśmy.
- Przytulaliście się.
- Jesteś zazdrosny?
- A żebyś wiedziała.
Zaśmialiśmy się, na co chłopcy z przodu od razu zareagowali.
- Co tam się chichracie, dzieciaki? - zapytał Dan, zerkając na nas w lusterku.
- Zajmij się prowadzeniem, a nie - odparłam.
Prychnął, ale nic nie powiedział. Zawsze ciekawy. Sami gadali o czymś między sobą, ale my w większości nie wtrącaliśmy im się w środku rozmowy. Co tylko pokazywało, kto był wychowany, a kto nie.
CZYTASZ
Naznaczeni: Widząca
FantasyVialle jest zwyczajną dziewczyną, która w wyniku tragicznego wypadku staje się świadkiem niewytłumaczalnych zdarzeń. Czy to możliwe, by mogła posiadać nadnaturalne zdolności, czy to tylko trauma i szok po wypadku mącą jej w głowie? A może świat je...