- Dalej będziesz się tak gapić na tę szklankę, czy może w końcu raczysz coś z nią zrobić? – powiedział pan Jones, mój nowy nauczyciel od Sekty. Nienawidziłam typa. Od kilku dni uprzykrzał mi życie. Ubolewałam nad tym, że muszę mieć z nim zajęcia indywidualne, zamiast zabawiać się z innymi na dworze. Kilka razy zdarzyło mi się widzieć resztę członków Sekty, nastolatków w moim wieku, jak bawią się w magiczne podchody wśród plantacji kaktusów. Poza tym mieli zajęcia razem, świetnie się bawiąc. Ja zaś każdego dnia po szkole jechałam tu, do bazy Sekty, by poćwiczyć z panem Jonesem moje zdolności. No i żeby usłyszeć kilka obraźliwych komentarzy, ze strony nauczyciela. Spytałam pana Fire’a, czy nie mogą przydzielić mi kogoś innego, na co mój nauczyciel historii wygłosił tezę „Bóg tak chciał, musisz ćwiczyć z Jonesem”. Świetnie.
- Nic nie poradzę na to, że nie umiem sprawić, by pękła. Jedynie dwa razy zdołałam to zrobić, panie Jones – wytłumaczyłam nauczycielowi, odrywając w końcu wzrok od szklanki.
- Schowaj sobie tą impertynencję do kieszeni, Violet – mruknął Jones.
- Vialle – poprawiłam go automatycznie.
- Przez lata mojego obcowania z młodzieżą w Sekcie, nie natrafiłem na obiekt tak tępy, jak ty – wygłosił nauczyciel – Nie masz naturalnych predyspozycji. Powątpiewam nawet, czy faktycznie posiadasz jakieś zdolności. Może masz po prostu chorobę psychiczną? Mama zabrała cię do psychologa?
- Moja mama nie żyje – warknęłam w jego stronę. Rozumiem, że mnie nie lubił, ale nie musiał mnie obrażać przy każdej nadarzającej się okazji.
- A czy ja mówię, że żyje? Ja tylko pytam, czy byłaś u psychologa, Violet. Jesteś tępa i głupia. Nie słuchasz poleceń. Nie umiesz zrobić najprostszej czynności. Wyliczać dalej?W sali zapanowała cisza. W tamtej chwili tak bardzo chciałam wysadzić tę szklankę w powietrze, że aż to bolało.
- Nazywam. Się. Vialle – wycedziłam.
- A czy ja mówię do ciebie inaczej, Violet?
- Vialle! – krzyknęłam ze złością. Każda moja lekcja z tym człowiekiem wyglądała podobnie.
- Trochę szacunku, młoda damo! – zwrócił mi uwagę Jones, patrząc na mnie swoimi lodowatymi oczami.
- I kto tu mówi o szacunku? – mruknęłam.
- Dosyć tego. Wpisuję ci uwagę do akt. Po lekcjach zostaniesz i posprzątasz salę treningową numer trzy.
W Sekcie nie mieliśmy dzienników, tylko akta, do których nauczyciele wpisywali uwagi. Uwaga mogła być pozytywna lub negatywna. Za negatywną otrzymywaliśmy karę w postaci sprzątania sali treningowych albo wyrywania chwastów w ogrodzie. Już trzeci raz otrzymałam od Jonesa karne zadanie. Adam dziwił się, że wracam do domu wieczorem. Nawet korepetycjami z fizyki nie da się wytłumaczyć tak długiej nieobecności. Nie mówiąc o tym, że moje życie towarzyskie umarło. Nie mogłam już zadawać się z Ellie i Aleksem, ani z nikim innym. Z resztą, nawet nie miałam na to czasu.Wstałam z krzesła i ostentacyjnie wyszłam z pomieszczenia, z zamiarem posłusznego udania się do sprzątania. Jeszcze nie zdarzyło mi się dostać pozytywnej uwagi.
- Nie lubię uczyć. Nie chcę mi się mieć lekcji z tą dzikuską – usłyszałam jeszcze mruknięcie Jonesa, gdy zamykałam drzwi.
Ja też nie chcę mieć z panem lekcji, panie Jones.
Pan Jones i pani December świetnie by się dogadali. Widziałam ich już oczyma wyobraźni jak zakładają Nienawidzę Vialle Klub.
Byłam taka wściekła. Moje życie zmieniło się w coś, co niekoniecznie mi się podobało. Idąc korytarzem minęłam dwie szklane repliki rzeźb Leonarda da Vinci. Przeniosłam mój zirytowany wzrok na jedną z nich, która… Pękła z hukiem, niosącym się po cichych korytarzach. Patrzyłam oniemiałam na resztki szkła, nie wiedząc czy skakać z radości, czy może je posprzątać. A więc jednak się do czegoś nadaję! A więc coś umiem! Ha! Właśnie rozbiłam szklaną replikę rzeźby. Widać, że moją moc po prostu kontrolowały emocje! Rozbijam wszystko, gdy jestem wściekła! Już wiedziałam, że nie jestem taka beznadziejna, jak wszyscy przypuszczali. Patrzyłam na szkło wyraźnie zadowolona z siebie. Nagle rzuciłam się korytarzem z powrotem do mojej sali lekcyjnej.
- Znowu ty?! – zaczął pan Jones, wywracając oczami.
- Ha! Właśnie zbiłam rzeźbę w korytarzu! – podbiegłam do mężczyzny, złapałam go za ramię i poczęłam prowadzić do drzwi – Niech pan zobaczy! Nie jestem wcale beznadziejna! Umiem to zrobić!
Podprowadziłam pana Jonesa do szkła, które pozostało po pięknej replice rzeźby Leonarda da Vinci. Wskazałam je dumnie ręką. Nauczyciel przez chwilę nic nie mówił, po czym popatrzył na mnie uważnie. Następnie wziął do ręki drugą rzeźbę, identyczną jak ta, którą rozbiłam. Chwilę ważył ją w dłoniach i dokładnie oglądał, po czym rzucił nią gwałtownie o ścianę. Rzeźba pękła, rozłupując się na wszystkie strony. Odruchowo krzyknęłam, patrząc oniemiała to na szczątki drugiej rzeźby, to na nauczyciela.
- Dlaczego… - zaczęłam, gdy Jones mi przerwał.
- O mój Boże, Vialle, widziałaś?! – udawał teatralnie zdziwienie, zasłaniając sobie usta dłonią – Właśnie rozbiłem tę rzeźbę! Chyba mam taką samą moc jak ty!
- Ja to zrobiłam bez użycia rąk! – krzyknęłam – Zaraz, czy pan sugeruję, że kłamię?
- JA nic nie sugeruję. FAKTY mówią same za siebie. Ja też mogę sobie wziąć szkło i rzucić nim o ścianę.
- Ja nie wzięłam go do ręki – warknęłam, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie słyszę.
- Idź lepiej czyścić salę, bo do tego się chociaż nadajesz – powiedział pan Jones, po czym ruszył z powrotem do sali – I posprzątaj to, co zepsułaś.
- Idź do diabła – warknęłam, kopiąc w ścianę z furią. Nienawidziłam tego człowieka tak bardzo, że…
- Czy ktoś mówił o diable?! – krzyknął ktoś, kogo zauważyłam dopiero po chwili. Była to młoda dziewczyna, trochę starsza niż ja, ale o całą głowę niższa. Miała wielkie oczy, które teraz błyszczały autentycznym przerażeniem. Zakrywała usta dłonią, jakby się bardzo bała.
- Eee… - zaczęłam, nie wiedząc do końca o co jej chodzi.
- Tu nie wolno używać jego imienia! To wprowadza zło i chaos! Oni są chaosem i nas znajdą!
- Kto nas znajdzie? – spytałam, obserwując jej trzęsące się ciało.
- Sataniści! – krzyknęła dziewczyna przeciągle, aż rozejrzałam się, czy nikt nie nadchodzi sprawdzić, co tu się dzieje.
- Nie… - zaczęłam, ale ta mi przerwała, podbiegając do mnie i biorąc mnie za rękę.
- Sługa dwóch panów jest wśród nas! – krzyczała dziewczyna – Sługa dwóch panów jest wśród nas! Sługa Boga i Szatana! Sługa ciemności i światła!
- O czym ty mówisz? Uspokój się – chciałam ją przytulić, ale się wyślizgnęła i ponownie zniknęła za drzwiami, z których wyszła. Podążyłam za nią, ale drzwi okazały się zamknięte na klucz. Bałam się, że dziewczyna zrobi sobie krzywdę, więc próbowałam skierować dźwięki na zamek, by go wyłamać. Nic z tego. Nie potrafiłam robić tak skomplikowanych rzeczy. Nie pozostało mi nic innego, jak iść posłusznie do sprzątania.
CZYTASZ
Naznaczeni: Widząca
FantasyVialle jest zwyczajną dziewczyną, która w wyniku tragicznego wypadku staje się świadkiem niewytłumaczalnych zdarzeń. Czy to możliwe, by mogła posiadać nadnaturalne zdolności, czy to tylko trauma i szok po wypadku mącą jej w głowie? A może świat je...