Pov Ellie
Zrobiliśmy sobie przerwę. Vialle musiała iść się przewietrzyć. Do tej pory wszystko było dobrze. Nikt nic nie rozwalił, nie zniszczył. Wiedziałam, że Dan miał oko na wszystko i nie wypił za dużo. Przed imprezą schowaliśmy cenne rzeczy do szafy. Gdyby się rozbiły, to moglibyśmy pożegnać się z życiem. Wśród nich było wiele cennych figurek przywiezionych przez mamę z Chin i Indii. Miała obsesję na punkcie takich rzeczy. Nie było podróży, z której nie wróciłaby bez jakiegoś posążku czy innych pierdół. Przez to czasami miałam wrażenie, że nasz dom to jakaś uboższa wersja muzeum. Tata za to lubował się we wszelkiego rodzaju publikacjach. Jego biuro tonęło w gazetach i artykułach napisanych we wszystkich językach świata.Rodzice wyjechali do Włoch w sprawach biznesowych, więc cały dom mieliśmy dla siebie. Trzeba było to w końcu wykorzystać. Z jednej strony fajnie, swoboda i wolna wola. Z drugiej, tęskniłam za momentami, kiedy całą rodziną siadaliśmy w salonie i gadaliśmy o wszystkim.
Mojego brata spotkałam w kuchni popijającego jakiś napój z kubka. Przeszłam obok grupki osób z równoległej klasy i podeszłam do Dana.
- Jak się bawisz?- zapytał, kiedy stanęłam obok niego
- Świetnie- odparłam.- Czemu nie tańczysz?
- Czekam na kolegę- oznajmił.
- Kiedy ma być?- zapytałam
Spojrzał na zegarek i powiedział:
- Za jakieś 15 minut.
- To jakiś kolega ze szkoły?
- Tak, ale dopiero co się przepisał- odpowiedział.- Jeszcze go nie znasz.
- Dziękuję kochany za przyprowadzanie swoich kolegów- powiedziałam i puściłam mu oczko.
Żachnął się.
- Bardzo proszę. Co ty byś beze mnie zrobiła, hmmm?
Uśmiechnęłam się do niego i oparłam rękę na biodrze.
- Wzięłabym sprawy w swoje ręce- odparłam,- ale po co skoro ty mi załatwiasz znajomości. W sumie to nie działa w jedną stronę.
To była swojego rodzaju próba dowiedzenia się czegoś na temat jego orientacji. Nie zamierzałam naciskać, jak będzie chciał, to mi powie.
- Fakt. Ja też mam z tego korzyści- powiedział, patrząc na blat.
- Czy mogłabym prosić pana do tańca?- spytałam, udawając ruchy dżentelmena z prawdziwego zdarzenia.
Rozbawiło to Dana, który wybuchł śmiechem. Teatralnie powachlował się dłonią i odpowiedział piskliwym głosem:
- Oczywiście.
Zaśmiałam się na jego słowa. Dan objął moje ramiona i poprowadził w tłum tańczących ludzi.
Wygupialiśmy się i śmialiśmy na całego. Takie sytuacje właśnie uwielbiałam. Kochałam mojego brata, nawet jeżeli zazwyczaj był nie do zniesienia. To była odskocznia od rzeczywistości, w której jak to rodzeństwo, co chwila była o coś kłótnia. Chociaż nie było jeszcze z nami tak źle. Nie rozwaliliśmy żadnej rzeczy w naszym domu, a to chyba o czymś świadczy.Po jakimś czasie zmęczyliśmy się. Poszliśmy do kuchni. Ja usiadłam na blacie, a Dan nalał nam po kubku coli. Z wdzięcznością przyjęłam od niego napój i wypiłam wszystko na raz.
- Musimy częściej tak robić, Ellie- powiedział.
- Zdecydowanie- poparłam go.
Jego telefon zawibrował mu w kieszeni. Wziął go do ręki, przeczytał wiadomość, po czym powiedział:
- Muszę iść. Kolega już jest.
- Do zobaczenia.
Wyszedł z kuchni, a ja zostałam na swoim miejscu. Siedziałam tam przez parę minut, popijając picie. Zobaczyłam, jak Alex wchodzi do pomieszczenia.
- Szukałem cię- oznajmił.
- Tańczyłam z Danem- odparłam.
- Teraz moja kolej- powiedział z uśmiechem.
- Ale jestem rozchwytywana- odparłam ze śmiechem.
Przyjaciel złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę parkietu. Czułam, że zregenerowałam już energię po tańcu z bratem. Czułam także zbliżające się zakwasy. Nic przyjemnego, ale ważniejsze było to, żeby się dobrze bawić.Przez podskakiwanie do muzyki zrobiło mi się gorąco i chętnie wyszłabym na chwilę na zewnątrz.
- Alex, muszę trochę ochłonąć!- krzyknęłam mu do ucha, przekrzykując muzykę.
- Idę z tobą- odpowiedział.
Razem przepchaliśmy się do wyjścia prowadzącego na odkryty basen. Stanęłam jak wryta. Alex zatrzymał się tuż za moimi plecami. To co tam zastaliśmy było raczej niecodziennym widokiem. Mianowicie Adam i Nate się bili. Vialle siedziała na płytkach obok basenu i patrzyła sparaliżowana na tą całą sytuację. Dawno już nie widziałam, żeby brat Vialle się z kimś bił. Mimo, że nie lubiłam Nate'a to musiałam coś zrobić. Szybko otrząsnęłam się z osłupienia i odwróciłam się do Alexa.
- Musimy znaleźć Dana- powiedziałam i pobiegłam wgłąb domu.
Miałam nadzieję, że nie zdążą powybijąć sobie tam zębów.Przeszukaliśmy szybko cały dół domu, ale nigdzie nie było po nim śladu. Weszliśmy na górę.
- Może jest w swoim pokoju- zaproponował Alex.
Poszliśmy to sprawdzić. Nawet nie siliłam się na zapukanie do drzwi. Otworzyłam je z impetem i weszłam do środka. Alex miał rację. Był tam. Obok niego stał chłopak, zapewne kolega, o którym mówił Dan. Stali do nas tyłem, patrząc na gablotę z medalami brata.
-.... pierwsze miej...- Dan przerwał, kiedy weszliśmy.
Już otwierałam usta, żeby powiadomić go o tym, co się dzieje, kiedy obaj odwrócili się w naszą stronę.Zatkało mnie. Obok Dana stał najprzystojniejszy chłopak, jakiego dotychczas widziałam. Był zdecydowanie wysportowany. Jego nogi opinały białe spodnie. Czarna bluzka podkreślała jego pokaźnej wielkości mięśnie. Nie był napakowany, ale miał się czym pochwalić. Wzrostem przewyższał odrobinę Dana. Ciemne włosy postawione do góry dodawały mu uroku. Na jego szczęce widniały wyraźnie zarysowane kości. A oczy... Błękitne jak samo niebo. I te oczy wpatrywały się wprost w moje.
Zorientowałam się, że cały czas mam otwarte usta. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Zamknęłam je i spojrzałam na Alexa w poszukiwaniu wsparcia.
![](https://img.wattpad.com/cover/168132416-288-k13643.jpg)
CZYTASZ
Naznaczeni: Widząca
FantasyVialle jest zwyczajną dziewczyną, która w wyniku tragicznego wypadku staje się świadkiem niewytłumaczalnych zdarzeń. Czy to możliwe, by mogła posiadać nadnaturalne zdolności, czy to tylko trauma i szok po wypadku mącą jej w głowie? A może świat je...