Rozdział 36 Kręgielnia

48 2 0
                                    

Pov Ellie
Umówiliśmy się, że Dan nas wszystkich zawiezie do kręgielni. Nieoficjalnie mianowałam go na osobistego szofera, ale gdybym mu to powiedziała, mógłby już nie być taki chętny do wożenia mnie. Na to zdecydowanie nie mogłam pozwolić.
- Ellie, złaź na dół! - usłyszałam krzyk Dana.
- Za dosłownie 3 minuty! - odkrzyknęłam i wróciłam doukładania włosów.
Po jakimś czasie znów usłyszałam jego wołanie.
- Ellie, no chodź w końcu!
Czy ten czlowiek nie mógł chwilę poczekać?
- Zaraz! - krzyknęłam w odpowiedzi.
- Poprzednim razem też miało być zaraz!
Trochę cierpliwości. Nigdzie się nie pali. W końcu wyszłam z łazienki, wzięłam torebkę i ruszyłam do wyjścia. Zastałam Dana stojącego przed drzwiami wyjściowym i gapiącego się w sufit. Wybuchnęłam śmiechem, ponieważ wyglądał przy tym, jakby był w wielkich cierpieniach. Przeniósł spojrzenie na mnie i na jego twarzy pojawił się uśmieszek. - Odstrzeliłaś się tak dla mnie? - zapytał, obejmując mnie ramieniem.
Przewróciłam oczami z lekkim uśmiechem i strąciłam jego rękę.
- A dla kogo?
Ubrałam kurtkę i buty, po czym wyszliśmy na zewnątrz. - A ty, braciszku? - powiedziałam, oglądając się za siebie - Dla kogo się tak odstrzeliłeś?
Dan udał wzburzenie i złapał się teatralnie za serce.
- Oczywiście, że dla ciebie, siostrzyczko - powiedział.
Weszliśmy do samochodu. Usiadłam od razu z tyłu, żebym mogła siedzieć obok Aleksa. Kiedy staliśmy przed domem mojego przyjaciela i na niego czekaliśmy, Dan zapytał:
- Kręgle to wymówka do czegoś?
Kiedy mówił słowo „ czegoś ", poruszył sugestywnie brwiami. Westchnęłam i wzniosłam oczy ku górze.
- To zwykłe spotkanie, Dan - odparłam.
Popatrzył na mnie w lusterku wzrokiem mówiącym, że mi ani trochę nie wierzył. Nie zamierzałam się z nim o to kłócić. Minutę później ze swojego domu wyłonił się Alex.
Dotarł do samochodu i usiadł na siedzeniu obok mnie.
- Cześć - przywitał się.
Dan spojrzał na niego przez lusterko.
- Hej.
Nie wiedziałam, czy miałam tylko takie wrażenie, ale czułam między nimi napięcie. Może tylko mi się wydawało. Zawsze, kiedy przebywałam z nimi sam na sam to przypominało mi się, co oboje mi powiedzieli. Było mi trochę dziwnie.

Po paru minutach dołączył do nas Chris. Kiedy wsiadł do auta, zmierzył mnie spojrzeniem, przez co poczułam się niezręcznie. Odwróciłam głowę w stronę okna i udawałam, że niczego nie widziałam. Potem przez całą drogę do kręgielni nawiązała się niezobowiązująca rozmowa. W końcu dotarliśmy na miejsce i weszliśmy do środka. Podeszłam do lady, żeby zapłacić za tor.
- Dzień dobry, chciałabym tor dla czterech osób. Pan podał cenę i już wyciągałam pieniądze, kiedy coś zderzyło się z moim ciałem i lekko popchnęło mnie w bok. Był to uśmiechnięty od ucha do ucha Dan. Trzymał w ręce należność za tor i zanim cokokwiek zdążyłam zrobić, brat już zapłacił. Uśmiechnął się do mnie słodko i podał nasze numery butów. Spojrzałam na chłopaków z tyłu. Oboje się uśmiechali. Podniosłam brew i przeniosłam wzrok na Dana - Kto powiedział, że ty płacisz? - zapytał.
- Sądziłam, że to oczywiste - odparłam.
Wzruszył ramionami i powiedział:
- Zawsze możesz mi oddać pieniądze.
Cwaniak. Prychnęłam pod nosem. Stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek.
- Dzięki.
- Trzeba było tak od razu - powiedział i odebrał naszebuty do gry.

Zmieniliśmy je przy torze, który w tym czasie został przygotowany do gry. Wstałam z siedzenia i spojrzałam na tablicę, na której miały pojawiać się nasze punkty. Pojawiłam się pierwsza na liście. Tylko był jeden problem.
- E... Nie umiem grać w kręgle - oznajmiłam.
Popatrzyłam się na chłopców. Po chwili odezwał się Alex.
- Właściwie to ja też nie.
- Możemy podzielić się na dwie drużyny. Jeden gracz, który nie umie i jeden, który umie - zaproponował Chris i spojrzał na Dana - Ja z Danem umiemy grać, więc nie ma problemu.
- To ty - powiedział Dan, wskazując na Chrisa - bądź z Ellie, a ja będę z Aleksem.
Po czym pochylił się nade mną i wyszeptał mi do ucha.
- Mówiłem, że to wymówka do czegoś.
Zaśmiałam się i uderzyłam go w ramię. Też miał pomysły. Podeszłam do Chrisa.
- Co tam powiedział Ci Dan? - zapytał.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Sprawy rodzeństwa - odparłam.
Prychnął i wskazał ręką tor.
- Spróbuj.
Popatrzyłam na niego jak na wariata.
- Przecież ja nie umiem grać - powiedziałam.
- No spróbuj, nie bój się - odparł, przewracając oczami.
- Nie boje się - zaprzeczyłam.
Nie chciałam się po prostu upokorzyć. Nawet nigdy nie miałam kuli w rękach. Jak niby miałam sobie poradzić. Chris popatrzył na mnie w stylu „ No to udowodnij". Westchnęłam i go ominęłam. Podeszłam do kul. Na szczęście, przynajmniej wiedziałam jak się ją trzyma. Wybrałam jedną z najlżejszych i podeszłam do toru. Nie widziałam tego. Westchnęłam i nie dając sobie chwili na zmienienie zdania, rzuciłam kulą. Właściwie to wyrzuciłam ją do góry, a ona uderzyła mocno w podłogę i potoczyła się do rowu. No to się popisałam. Usłyszałam za sobą śmiechy chłopców. Tak, wiem wyglądało to beznadziejnie. Kiedy brałam kulę do drugiego rzutu, Chris podszedł do mnie.
- To był piękny rzut - powiedział z rozbawieniem.
Spojrzałam na niego zwężonymi oczami.
- Nie komentuj tego - odparłam i ruszyłam do toru.
Chłopak się zaśmiał i usłyszałam, że poszedł za mną. - Dobra, przede wszystkim stań bliżej - powiedział i przesunął mnie trochę bliżej toru.
Byłam świadoma, jak blisko mnie był w tej chwili.
Starałam się skupić swoje myśli na tym, żeby poprawnie wykonać ten rzut. Było to trochę ciężkie zważywszy na to, że chłopak chwycił mój nadgarstek i czułam jego dotyk na swojej skórze. Po chwili zbeształam się w myślach : „ Ellie, ogarnij się i skup! ”. Chris wykonał naszymi rękami zamach.
- Musisz potoczyć kulę, nie rzucić.
Dał mi jeszcze parę instrukcji, co do prawidłowego rzutu i wykonaliśmy go razem. Udało się zbić 5 kręgli. Nie byłam pewna, czy sama dałabym radę. Nie potrafiłam opanować swoich myśli. Na szczęście do mojego następnego rzutu była jeszcze cała kolejka. Usiadłam na swoim miejscu i odetchnęłam. Co się ze mną przed chwilą stało?

Kolejny rzut miał Alex, któremu pierwszy wyszedł podobnie jak mi. Dan, tak samo jak wcześniej Chris, pomógł Aleksowi w drugim rzucie. Teraz widziałam, jak to wyglądało z tej perspektywy... Ciekawiło mnie, jak czuł się z tym Alex, ale dostałam odpowiedź, która była wypisana na jego twarzy, kiedy wracał na miejsce. Tak samo niezręcznie jak ja. Usiadł obok mnie i razem obserwowaliśmy, jak Dan i Chris wykonują profesjonalne rzuty, zbijając przy tym wszystkie kręgle. W ich wykonaniu wyglądało to tak łatwo. W rzeczywistości takie nie było. Przynajmniej dla mnie. Znowu była moja kolei. Podeszłam do Chrisa, który trzymał już dla mnie kulę. Odebrałam ją i podeszłam do toru. Ustawiłam się w pozycji, którą pokazywał mi wcześniej Chris. - Biodra trochę niżej - powiedział.
Przewróciłam oczami i na złość zniżyłam się prawie do ziemi. Brunet zaśmiał się i złapał za moje biodra. Ustawił mnie w odpowiedniej pozycji i się odsunął. To był fatalny pomysł. Nie przemyślałam tego, co robię. Było gorzej niż za pierwszym razem. Czułam, że na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Mimo tego, że zdecydowanie nie byłam gotowa, wzięłam zamach i puściłam kulę. Z góry wiedziałam, że nic z tego nie wyjdzie. Miałam rację. Kula potoczyła się prosto do rowu. Nie chciałam odwrócić się w drugą stronę, ponieważ na pewno nadal miałam na twarzy rumieniec, ale to byłoby dziwne, gdybym stała po rzucie i nie szła po kulę do drugiego. Odwróciłam się ze wzrokiem w podłodze. Jeżeli nawet Chris coś zobaczył, to tego nie skomentował w żaden sposób. Wróciłam spowrotem i przygotowałam się do kokejnego rzutu. Tym razem Chris mnie nie poprawił. Boże, na pewno to zobaczył i dlatego teraz nic nie zrobił. Ale wstyd. To spotkanie było fatalnym pomysłem. Takie myśli towarzyszyły mi przy rzucie, jednak udało mi się zbić dwa kręgle. Musiałam na chwilę iść ochłonąć. Powiedziałam chłopakom, że idę do toalety. Weszłam do środka. Na szczęście nikogo nie było. Popatrzyłam na swoją twarz w lustrze. Była jeszcze trochę zarumieniona. Z zewnątrz nie wyglądałam tak źle, jak czułam się wewnątrz. To znaczy nie tak źle, jak czułam się, kiedy byłam chora. To było inne uczucie, dziwne. Kiedy się nad tym zastanowiłam, to stwierdziłam, że jednak wcale nie było to złe uczucie, a nawet przyjemne. Zdziwiłam się sama sobie na tę myśl. Coś było ze mną nie tak tego dnia. Nie wiedziałam ile tak stałam przed lustrem i myślałam. Po jakimś czasie stwierdziłam, że najwyższy czas wracać. Ostatni raz spojrzałam na swoje odbicie i wyszłam z toalety. Wróciłam do naszego toru.
- O dobrze, że wróciłaś - powiedział Dan. - Teraz ty. Wykonałam swój rzut, tym razem bez pomocy Chrisa i udało mi się zbić 10 kręgli. Usmiechnęłam się szeroko i skoczyłam z radości. Nie sądziłam, że kiedykolwiek tego dokonam.
- Brawo - powiedział Chris, rozbawiony moją reakcją. Przybiliśmy sobie piątkę. Nie było już śladu po napiętej atmosferze.
- Wow, Ell - powiedział Dan, kiedy usiadłam na siedzeniu. Jeszcze zrobimy z ciebie zawodowego gracza. Zaśmiałam się na jego słowa i obserwowałam dalszą rozgrywkę.

Pod koniec ja i Alex już rzucaliśmy o wiele lepiej niż na początku. Jednak oczywscie nie wygraliśmy gry. Dan to zrobił. Miał dwa punkty więcej niż Chris.
- Ha! Wygrałem, wygrałem - powtarzał cały czas Dan ześmiechem.
Chris, który stał obok niego, uderzył go po przyjacielsku. - Tak, tak, wszyscy wiemy - powiedział z uśmiechem. - No i kto tu jest lepszy? - brat nie przerywał swojej gadki.
Szłam z Aleksem za nimi i oboje śmialiśmy się z ich wymiany zdań.
- Dan, ile można? - zapytał Chris i popchnął go.Oboje wybuchnęli śmiechem. Lubiłam patrzeć na ich przekomarzania. Przypominało mi to moje własne sytuacje z Aleksem.
Dan odwiózł najpierw Chrisa, a potem Aleksa. Kiedy byliśmy już sami w samochodzie, powiedział.
- Taki miałaś plan, co?
No tak, nie pomyślałam o tym, że później brat będzie mi dogryzał. - Tak - odparłam.
- Ty i Chris weszliście na nowy level? - zapytał zuśmieszkiem.
Niech ktoś mnie zabije. Miał szczęście, że siedziałam z tyłu, bo dostałby za te słowa.
- Taaa jasne - powiedziałam.
Nie musieliśmy o tym rozmawiać. Mogłam się założyć, że Dan wiedział, że to nie jest dla mnie swobodny temat do rozmowy.
- Co z turniejem kosza? - zmieniłam temat.
Prychnął pod nosem.
- Sprytne, ale Cię przejrzałem, kochana - odparł, klepiącmnie po nodze.
Przewróciłam oczami.
- Skończ już.
Zaśmiał się na nutkę poirytowania w moim głosie. Na szczęście zmienił temat i przez całą drogę nie wspomniał o tym spotkaniu. Kiedy wróciliśmy do domu, położyliśmy się na kanapie w salonie i do późnej nocy oglądaliśmy razem filmy.

Naznaczeni: WidzącaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz