Pov Ellie
Musiałam porozmawiać z Aleksem. To było dosyć ciężkie do wykonania. Dan praktycznie nie odstępował go na krok. Zapukałam do drzwi pokoju mojego brata.
- Nie wchodzić! - usłyszałam krzyk Dana.
Mimo wszystko weszłam do środka. Leżeli przytuleni na łóżku. Zawsze lubiłam na nich patrzeć w takim momencie. Czasami żałowałam, że sama tak nie miałam.
- Czego chcesz? - zapytał Dan, przewracając oczami.
- Porozmawiać z Aleksem - odpowiedziałam z uśmiechem.
Brat wskazał na mojego przyjaciela.
- Proszę bardzo - odparł.
- Na osobności - powiedziałam, zerkając na Aleksa.
Mój przyjaciel zmrużył oczy. Po chwili chyba zrozumiał, o co mi chodziło. Posłał mi porozumiewawcze spojrzenie.
- Mógłbyś? - zapytałam Dana, wskazując na drzwi.
Prychnął i uniósł brwi.
- Mam wyjść z własnego pokoju?
Pokiwałam z uśmiechem głową, a Alex przewrócił oczami.
- Chodźmy po prostu do twojego - powiedział do mnie i zaczął wstawać z kanapy.
Dan zatrzymał go w połowie i przyciągnął do siebie. Alex opadł na niego ze śmiechem.
- Tylko szybko wracaj - rzucił, całując go w usta.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Alex w końcu wstał z łóżka i wyszedł za mną. Pokierowałam nas do mojego pokoju. Zamknął za nami drzwi.
- Musimy pogadać o... wczorajszej sytuacji - zaczęłam, opierając się o ścianę.
- Zamierzamy do nich dołączyć? - zapytał, siadając na moim łóżku.
Westchnęłam, pocierając twarz. Miałam dość myślenia o moich mocach i związanych z tym problemami.
- Ale czy oni nie okażą się gorsi? - wymamrotałam, patrząc na podłogę.
- Nie mam pojęcia - odparł zrezygnowanym głosem.
Oderwałam się od ściany i usiadłam obok niego. Przytuliłam się do jego boku, chowając głowę w zagłębieniu między jego szyją a ramieniem. Alex objął mnie i przyłożył czoło do moich włosów.
- Mamy im zaufać? - zapytałam, ściskając go mocniej.
Alex pogłaskał moje plecy.
- Fire nie wydawał się być taki, jak Sataniści - powiedział niepewnie.
Niby tak, ale to mogło być na pokaz, ale jeżeli miał rację to bylibyśmy pozostawieni sami sobie. Nie wiedziałam, czy możemy tak ryzykować. Ludzie prędzej czy później uznaliby, że coś jest nie tak. A co gdyby nasze moce ujawniły się w nieodpowiednim momencie? Przecież tego nie kontrolowaliśmy i nie mogliśmy mieć pewności, że nie uaktywnią się.
- Sami chyba sobie nie poradzimy - powiedziałam, odsuwając się od niego.
Pokiwał głową i odparł.
- Chyba nie mamy wyboru.
Nie sądziłam, że Fire może być złym człowiekiem. Ale może udawał? Może wcale nie chcieli nam pomóc?
- Vialle należy do Sekty - powiedziałam, krzywiąc się. - I co się z nią stało? Zupełnie inna osoba.
- Wydaje mi się, że to był jej wybór - Alex wzruszył ramionami. - Mówiła, że robiła wszystko, żeby nas chronić.
Zacisnęłam zęby na to wspomnienie, ale musiałam mu przyznać rację. Najprawdopodobniej Vialle zadecydowała o tym sama.
- Zaryzykujmy - odparłam. - Do Satanistów na pewno nie ma co się pchać. Widziałeś jacy są agresywni i jak nas traktowali.
Porywanie z salonu nie jest najlepszym sposobem na niezobowiązującą rozmowę. Przynajmniej w moim mniemaniu.
- Najwyżej nas zabiją - powiedział Alex z lekkim uśmiechem.
- Optymistyczna perspektywa - rzuciłam.
Po chwili milczenia Alex powiedział.
- Apropo Vialle... Wierzę, że nie chciała tak naprawdę nas zranić.
Spojrzałam na niego niedowierzająco. Chyba jej nie przebaczył?!
- Przecież ona nas wyzywała! To nie był raz! Parę cholernych razy!
- Ale jest w ciężkiej sytuacji... - bronił jej.
Powoli zaczęłam się denerwować.
- Alex! Chcesz wybaczyć Vialle wszystkie oszczerstwa, które w nas rzucała! Zwłaszcza w ciebie! Pamiętasz, jak cię nazywała?!
Przyjaciel spuścił wzrok. Zacisnęłam usta i zamknęłam oczy. Wdech i wydech.
- Ona....
- Ale dlaczego ją tłumaczysz?!
Alex położył mi rękę na ramieniu. Jego próby uspokojenia mnie spełzły na niczym. Ten temat był tak świeży... Nie wybaczę jej tego, co powiedziała o Aleksie. Kto normalny tak mówi?!
- Kochanie, zrozum...
Uniosłam rękę, żeby już nic nie mówił. Nie chciałam słyszeć żadnych wytłumaczeń. Jak dla mnie nic ani nikt nie mógł tego wyjaśnić.
Po chwili do pokoju wszedł Dan, a za nim Chris. Musiał w między czasie przyjechać.
- Co się dzieje? - zapytał mój brat.
Spojrzałam na nich. Uważnie mierzyli nas spojrzeniem. Na szczęście chyba nie słyszeli naszej rozmowy.
- Nic - powiedziałam.
Uśmiechnęłam się, ale chyba bardziej wyszedł mi grymas. Mało przekonujące.
- Szykujemy się do szkoły, dzieci - powiedział Chris.
Wstaliśmy z mojego łóżka. Alex złapał za moją rękę i odwrócił mnie do siebie.
- Może warto się z nią pogodzić.
Westchnęłam i spuściłam wzrok na jego klatkę piersiową. Alex puścił moją rękę i pocałował w czoło.
- Pomyśl o tym.
Potem wyszedł i wziął ze sobą Dana. Chris został w drzwiach i z wahaniem wszedł do środka.
- Na pewno wszystko w porządku? - zapytał.
Nie, wszystko było nie tak.
- Dlaczego się tak na mnie patrzysz? - zignorowałam jego pytanie.
- Bo wyglądasz jakbyś miała rzucić we mnie jakąś bombą.
Uśmiechnęłam się pod nosem i powiedziałam.
- Nic się nie martw. Niestety nie mam jej przy sobie.
Chris podszedł bliżej.
- Więc?
Przewróciłam oczami. Chłopak nie da mi spokoju, jeżeli mu nie powiem.
- Trochę się zdenerwowałam.
Chris prychnął.
- Trochę?
Uśmiechnęłam się szerzej. Udało mi się opanować kotłującą się we mnie złość. Muszę chyba sobie sprawić jakiś worek z namalowaną podobizną Vialle.
- Chodzi o Vialle? - zapytał, wręcz wypluwając jej imię.
W odpowiedzi potaknęłam głową.
- Dobrze, że ją uderzyłaś - rzucił. - Należało jej się.
- Wiem - odparłam. - Tylko Alex tego nie widzi.
- On jest zbyt pokojowy - powiedział Chris, uśmiechając się półgębkiem - ale to dobrze.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Trochę nas wszystkich hamuje - wytłumaczył i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Musiałam przyznać mu rację. Gdyby nie Alex, wiele osób dostałoby się za różne rzeczy.
Podeszłam do Chrisa i przytuliłam się do niego. Zaskoczony chłopak odwzajemnił mój uścisk.
- Trzymaj mnie, bo rozwalę sobie pokój - mruknęłam.
Brunetowi zadrżała klatka piersiowa. Przytulił mnie mocniej.
- Nie puszczę cię - powiedział, a po chwili dodał. - Bardzo chętnie kontynuowałbym tę czynność, ale szkoła czeka.
Jęknęłam w jego koszulkę. No tak, z tego wszystkiego zapomniałam, że czekało mnie ta nieprzyjemność.
Odkleiłam się od chłopaka i popchnęłam go w stronę wyjścia.
- Muszę się ubrać, więc pa pa - pomachałam mu.
- Nie mogę zostać? - zapytał, trzymając klamkę.
Pokręciłam głową z uśmiechem. Chris wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. Westchnęłam i poszłam do łazienki.
CZYTASZ
Naznaczeni: Widząca
FantasyVialle jest zwyczajną dziewczyną, która w wyniku tragicznego wypadku staje się świadkiem niewytłumaczalnych zdarzeń. Czy to możliwe, by mogła posiadać nadnaturalne zdolności, czy to tylko trauma i szok po wypadku mącą jej w głowie? A może świat je...