Wysiadłem z samochodu. Podszedłem do drzwi i cicho wszedłem do domu. Spojrzałem w lustro. Poprawiłem marynarkę, przeczesałem włosy i odruchowo ścisnąłem w kieszeni niewielkie pudełeczko.
— Anders? — zawołałem.
— Jesteś już? — usłyszałem.
Wszedłem do salonu. Zauważyłem jak Anders, siada na sofie, odkrywając się z koca. W telewizji leciała Teoria Wielkiego Podrywu.
— Tak — powiedziałem po chwili.
— I jak było? — spytał opierając brodę o oparcie.
Byłem u rodziców, z którymi nie widziałem się ponad rok. Dziś ich rocznica ślubu, więc pomyślałem, że to idealny dzień, aby wreszcie się pogodzić, ale na marne. Nigdy nie zaakceptują, że chodzę Andersem. Nigdy nie zaakceptują, że jestem gejem. Wolę, żeby Anders o tym nie wiedział. Źle to znosi i myśli, że to przez niego mam zły kontakt z rodzicami, a przecież tak nie jest.
— Nie tak źle — przyznałem.
— Daniel, napewno? — spytał z troską w głosie.
Uśmiechnąłem się lekko.
— Tak — skłamałem. — Było całkiem nieźle.
Przez głowę przeleciało mi całe spotkanie. Byłem tam zaledwie dwadzieścia minut, ale Anders myśli, że ponad godzinę. I niech tak zostanie.
Anders jest starszy trzy lata, ale na gołe oko widać, że to ja góruje w związku. Kocham go całym sercem. Czasem mam wrażenie jakby to on był młodszy, a ja starszy. Jego humorki, rumieńce na policzkach, nieśmiałość... Po prostu go kochałem. I wiedziałem, że to z nim chcę być. To ten jedyny.
— Daniel!
— No? — ocknąłem się.
— Gdzieś odpłynąłeś — uśmiechnął się lekko.
— Anders...
— Co się dzieje?
Wziąłem głęboki oddech. Nie wytrzymałem. Obszedłem sofę i uklękłem przed nim na kolana.
— Anders, tak bardzo cię kocham. Nie wiem kiedy tak się stało, jak, ale nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham cię całym sobą i... Jedyne czego pragnę...— wyjąłem pudełeczko, które otworzyłem ukazując pierścionek. — I jedyne czego pragnę to tego, żebyś został moim mężem. Żebyśmy mogli być na zawsze razem.
Spojrzałem na niego. Jego warga drżała, a oczy zaszkliły się.
— Daniel...— zaczął cicho. — Ja... Ja...
Niecierpliwie czekałem na jego odpowiedź. Każda sekunda trwała wieczność i im dłużej czekałem tym więcej czarnych scenariuszy zawitało w mojej głowie. Moje ręce zaczęły się trząść ze zdenerwowania, a brzuch boleć ze stresu. Poczułem jak oblewa mnie pot.
— Tak.
— Tak? — powtórzyłem nie mogąc uwierzyć.
— Tak — zaśmiał się, a po jego policzkach spłynęły łzy.
Chwyciłem jego dłoń i wsunąłem pierścionek. Usiadłem obok niego i od razu go pocałowałem.
— Kocham cię Danny — wyszeptał.
— Nie płacz — powiedziałem równie cicho opierając swoje czoło o jego. — Nie płacz, kochanie.
CZYTASZ
amour × ski jumping one shots
FanfictionMyślę, że tytuł wszystko mówi. Zapraszam do czytania :)